Przejdź do treści

O tym, jak obecnie mało znany jest ten wykonawca w naszym kraju, zwłaszcza młodszym słuchaczom, może świadczyć najwymowniej brak hasła „Tomita” w polskiej wersji internetowej wolnej encyklopedii Wikipedii.

Okres jego świetności wbrew pozorom nie jest aż tak odległy w czasie i nie był krótkotrwałym epizodem — lata 70. i 80. XX w., to jeszcze nie zamierzchła epoka! Jego oryginalne syntezatorowe wykonanie Obrazków z wystawy Modesta Musorgskiego z 1975 r. na trwałe zapisało się w historii muzyki i do dziś zachwyca smakiem i perfekcją wykonania. Charakterystyczne, wypracowane przez niego brzmienia i interpretacja muzyki klasycznej dały się poznać na wydanej rok wcześniej płycie Snowflakes are Dancing zawierajacej elektroniczne wersje utworów Debussy'ego. Później przyszedł czas na Ognistego ptaka Strawińskiego, Bolero Ravela i wiele innych mistrzowsko wykonanych przeróbek.

Isao Tomita na tle ściany przełączników wielkiego modulatora Mooga

Isao Tomita na tle ściany przełączników wielkiego modulatora Mooga. Zdjęcie z drugiej strony okładki płyty Pictures at an Exhibition, które przed 30 laty wywarło na mnie nie mniejsze wrażenie niż sama muzyka

Przyszedł też i czas na bardziej kosmiczne odwołania w tej nieziemsko brzmiącej muzyce. W 1976 r. ukazuje się album The Planets przynoszący syntezatorową wersję Planet Gustava Holsta, a dwa lata później ukazuje się płyta Kosmos. Rozpoczyna się bardzo lekko, wręcz rozrywkowo, dość żartobliwie potraktowanym przez Tomitę tematem przewodnim filmowych „Gwiezdnych Wojen” Johna Williamsa. Następny utwór zatytułowany Space Fantasy zaczyna się odwołaniem do słynnej filmowej „2001 Odysei kosmicznej” (kompozycja R. Straussa Tako rzecze Zaratustra), by dalej bazować na Wagnerowskich Jeźdźcach Walkirii i uwerturze do Tannhäusera. O dziwo, pomimo odwołań do kompozycji kojarzących się z drapieżną agresją (kto nie zna słynnej sceny ataku śmigłowców z „Czasu Apokalipsy” F. Coppoli?), u Tomity utwór ten raczej przypomina nastrojem wizytę pokojowo nastawionych kosmitów z „Bliskich spotkań trzeciego stopnia” S. Spielberga. Następny utwór to kompozycja A. Honeggera Pacific 231 naśladująca rozpędzającą się lokomotywę, a po niej już to, co lubię najbardziej: prawdziwe pozaziemskie orbitowanie z wyczarowanymi przez Tomitę dźwiękami tworzącymi przepiękne kompozycje Ivesa The Unanswered Question i Rodrigo Adagio from Concierto de Aranjuez. Zwłaszcza ta druga, dość swobodnie potraktowana przez wykonawcę, należy do moich ulubionych i płynnie przechodzi w Pieśń Solvejgi z suity Peer Gynt Griega, tworząc niezapomnianą całość. To tak, jakbyśmy po długotrwałej podróży kosmicznej w stanie hibernacji przebudzili się na Nowej Ziemi — Planecie Obiecanej. Po tanecznie brzmiącym przerywniku w postaci Hora Staccato Dinicu i Heifetza, następuje kompozycja finałowa: najdłuższy, bo ponad 12-minutowy utwór autorski Isao Tomity bazujący na twórczości J.S. Bacha, a noszący znajomo brzmiący nam, Polakom, tytuł The Sea Named „Solaris”. I to, niestety, koniec tej wspaniałej dźwiękowej podróży w świat sennych wyobraźni. Na szczęście można jeszcze raz nacisnąć przycisk Play

Później były jeszcze inne kosmiczno-muzyczne fantazje Tomity: The Bermuda triangle (1978), Mind of the Universe (1984), Nasca Fantasy (1994). Ale to już inna bajka…

(Źródło: „Urania — PA” nr 2/2007)
  1. PS Muzyka Isao Tomity była wykorzystana m.in. w słynnym telewizyjnym programie popularnonaukowym „Cosmos” prowadzonym przez Carla Sagana w latach 80.