Przejdź do treści
Magdalena Cynk - Asteroids

Toruńska kompozytorka Magdalena Cynk, autorka cyklu utworów muzycznych poświęconych planetoidom, jest żoną astronoma Macieja Mikołajewskiego i zapewne ta okoliczność jest nie bez znaczenia dla takiego wyboru dość nietypowej tematyki w muzyce kameralnej i symfonicznej.

Jako pierwsza powstała miniatura muzyczna „Planetoida 14382 Woszczyk”. Był to rok 2005, a bezpośrednią okazją do stworzenia tak zatytułowanego utworu było 50-lecie pracy naukowej Profesora. Dobór instrumentarium: puzon plus werble, spowodowany został zaplanowanym wykonaniem kompozycji w plenerze, więc dźwięki musiały odpowiednio „nieść się” w otwartej przestrzeni. Sama muzyka może nie przywołuje w wyobraźni skojarzeń kosmicznych, za to ci, którzy znają naszego Naczelnego, twierdzą ponoć, że dość dobrze odzwierciedla Jego osobę.

Podobnie wygląda geneza napisanej na puzon i bongosy „Planetoidy 1572 Posnania”. Została ona skomponowana i wykonana na 45-lecie pracy prof. Franciszka Woźniaka — związanego z Poznaniem mistrza artystycznego kompozytorki. Ta, jak i poprzednia kompozycja, miesza frywolnie akcenty pompatyczne z lekką nutą ciepłego humoru.

Żartobliwe akcenty znajdziemy również w „Planetoidzie 2006 Polonskaya”, która wyrosła z zauroczenia postacią Heleny Kazimierczak-Połońskiej. Warto tu wspomnieć o ciekawym zabiegu formalnym kompozytorki, mianowicie rozpisaniu kompozycji na dwa puzony, jako że planetoida owa okazała się być podwójną!

Ciekawie brzmi „Planetoida 11755 Paczynski”, miniatura na puzon i kotły, napisana na cześć naszego wielkiego astronoma-rodaka krótko po jego śmierci (2007 r.).

Osobny rozdział w „planetoidalnej” twórczości Magdaleny Cynk stanowią trzy planetoidy poznańskie: „Kryszczyńska”, „Michałowski”, „Kwiatkowski” (nazwiska poznańskich astronomów). Są to wiwaty, stylizowane tańce ludowe, w których skrzypcom towarzyszą inne instrumenty, te same, które grają w kolejnym dziele artystki — „Planetoidzie 2246 Bowell”. Ten zabieg wynika z faktu wspólnego wykonania tych czterech kompozycji. Postać prof. Edwarda Bowella nie wymaga chyba w tym miejscu prezentacji. Kompozycja poświęcona temu niestrudzonemu łowcy planetoid ma specjalny charakter. Jest to utwór czterofazowy w formie tanga z narastającym tempem, co ma w założeniu autorki oddawać grozę sytuacji, jaką stwarzają planetoidy killery. Użyte instrumentarium to skrzypce, wiolonczela, klarnet i puzon.

Najbardziej rozbudowane instrumentarium posiada tegoroczna „Planetoida 12999 Toruń”, będąca potężnie brzmiącym utwórem symfonicznym, którego prawykonanie odbyło się 20 lutego w ramach inauguracji Międzynarodowego Roku Astronomii. Utwór został wykonany przez Toruńską Orkiestrę Symfoniczną pod batutą Rubena Silvy (mieszkającego w Poznaniu dyrygenta boliwijskiego pochodzenia). Zadedykowany rodzinnemu miastu, stanowi autorską wizję Kosmosu wyłaniającego się z początkowego chaosu, zdominowanego ruchem obrotowym, z wybuchami, szumami i całym tym kosmicznym zgiełkiem znanym każdemu miłośnikowi astronomii. Z toruńskim prawykonaniem tego dzieła związana jest pewna anegdota. Mianowicie w końcowej partii utworu, zamiast pompatycznego głosu dzwonów rurowych, odezwał się delikatny dźwięk dzwonków chromatycznych. Z racji gęstej faktury dźwiękowej i emocji towarzyszącej muzyce nie zauważyła tego nawet sama kompozytorka.

(Źródło: „Urania — PA” nr 4/2009)