Wydaje mi się, że jestem dość otwarty na różne gatunki muzyczne, lecz są obszary, które jednak staram się omijać przysłowiowym szerokim łukiem. Do nich należą przede wszystkim disco polo i muzyka związana z hip-hopową subkulturą. Przede wszystkim odrzucają mnie prostackie rymowanki leżące u podstaw owej twórczości. O ile jednak ta „prostackość” jest istotą disco polo zarówno w warstwie tekstowej, jak i muzycznej, to w przypadku rapu, będącego jedną z podwalin hip-hopu, sprawa nie jest już taka prosta. Od swych narodzin w latach 70. XX w. ten gatunek muzyczny rozwinął się dość znacznie i już dawno wykroczył poza swoje pierwotne ramy. I tak, obok prostych rytmicznych rymowanek obfitujących w uliczne wulgaryzmy, możemy spotkać tu całkiem ciekawe aranżacje, bogate brzmienia i teksty daleko wykraczające poza beznadzieję wychowanków ulicy i blokowisk.
Ponieważ życie lubi płatać nam różne figle, tą prymitywniejszą odmianą polskiego rapu zaczął fascynować się mój młodszy syn i chcąc nie chcąc, moje uszy narażone są nawet we własnym domu na wysłuchiwanie potoków rymów częstochowskich wyrzucanych w takt terkotania karabinu maszynowego (czy jakoś tak…).
Pewnego wrześniowego ranka przywitał mnie pytaniem, czy znam Sokoła, Dioxa albo Jurasa i czy wiem, co oni zrobili? Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że nie znam i nie wiem, co takiego zrobili.
— Co ty, tata, nie wiesz! Przecież oni taki kosmiczny kawałek nagrali! „Prosto w Kosmos”! Polskiego satelitę promują!
Nie musiałem długo czekać na potwierdzenie tych sensacyjnych wieści syna, bo dosłownie po kilkunastu minutach z kuchennego radia popłynęły wiadomości o tym, że polscy raperzy promują misję pierwszego polskiego satelity naukowego LEM. Szybko skojarzyłem, że to jeden z tych satelitów skonstruowanych przez Polaków w ramach programu BRITE (patrz „Urania-PA” nr 2/2011), którego model dopiero co miałem okazję oglądać w gdańskim Hewelianum. Notabene, tamże moje uszy były narażone na mocną dawkę hip-hopowych dźwięków i to wykonywanych na żywo w trakcie spektaklu „Ewolucja gwiazd” (czym z kolei dosłownie kilka dni wcześniej mogłem ja zaimponować synowi).
Po powrocie z pracy sprawdziłem, czy utwór „Prosto w Kosmos” jest dostępny w Internecie. Był. Bez problemu można znaleźć go w serwisie YouTube. Kawałek zaczyna się niewieścim wokalem (Marysia Starosta) przywołującym skojarzenia z wyczynami nieziemskiej divy operowej w filmie Luca Bessona „Piąty element”, a potem już w iście kosmicznym tempie, jeden po drugim, rapuje 4 wykonawców: Diox, Juras, Sokół i VNM. Wokalizy Marysi pełnią niejako funkcję refrenów. W warstwie tekstowej dzieje się dużo. Wykonawcy przede wszystkim wyrażają swoja dumę z osiągnięć ekipy Centrum Badań Kosmicznych (dosłownie imiennie wymieniają cała załogę!), no i przechwalają się tym, że oni również polecą w Kosmos. Tak, tak, to nie żart, wraz z satelitą poleci widoczna obok plakietka zawierająca ksywki wszystkich artystów biorących udział w tym niecodziennym projekcie.
No i dobrze, tak trzymać!