Przejdź do treści
Yello - Pocket Universe

Planowałem wybrać się do Fromborka na powtórny pogrzeb Kopernika, ale VIP-em nie jestem, więc szanse na dostanie się do wnętrza katedry miałem marne. Znajomi samorządowcy, jak się okazało, zapomnieli o mnie i przydziałowe wejściówki rozdali komu innemu. Chciałem pojechać przynajmniej na uroczysty koncert w murach katedry, a później zaliczyć jeszcze Oratorium Kopernikowskie w Braniewie, ale ostatecznie i to sobie odpuściłem, tracąc tym sposobem zaplanowany wcześniej temat na bieżący felieton muzyczny.

Jak się okazało, oratorium z Braniewa transmitowała na żywo Telewizja „Trwam” i całość tematycznie bardziej „kręciła się” wokół Królowej Niebios — Maryi niż muzy astronomii — Uranii czy samego Kopernika…

Szukając tematu do niniejszego tekstu nie pozostało mi więc nic innego, jak sięgnąć do tego, co „kręciło” mnie ostatnio w muzyce. A było to coś, co powinienem znać już dużo wcześniej — chodzi o zawartość płyty grupy Yello pt. Pocket Universe.

Grupę Yello tworzy dwóch, dziś już można rzec starszych, panów: Dieter Meier (wokal) i Boris Blank (muzyka). Ich zwariowaną twórczość poznałem i polubiłem w czasach studenckich. Utwory z albumu You Gotta Say Yes To Another Excess nie raz gościły na prowadzonych przeze mnie dyskotekach w klubie działającym przy DS5 w Toruniu.1 Z czasem nowsze produkcje zespołu coraz mniej mnie „kręciły” i od albumu Zebra (1994 r.) całkiem przestałem śledzić ich dokonania. Jak się okazało, był to poważny błąd. Otóż tym sposobem przeoczyłem wydany trzy lata później album Pocket Universe, którym tak się ostatnio lubuję. No cóż — lepiej późno niż wcale — chciałoby się rzec.

Zacznijmy od wyjaśnienia tytułu całego albumu (utworu o takim tytule na płycie nie ma). Pochodzi on od koncepcji multiwszechświata, w którym nasz Wszechświat mógłby być elementem mieszczącym się dosłownie w kieszeni jakiegoś luda z innego wszechświata. Notabene, koncepcja stara jak fantazja ludzka, nieraz eksploatowana w literaturze science fiction.

Jeden z moich ulubionych fragmentów płyty to Beyond Mirrors, w którym z lubością słucham bachowskiego motywu wcześniej eksplorowanego przez Isao Tomitę w utworze The Sea Named „Solaris” zawartego w albumie Kosmos (pisałem o nim w „Uranii–PA” 2/2007). Ciekawie prezentuje się ta kompozycja również w warstwie słownej. Otóż na miłym dla ucha dźwiękowym tle ma miejsce patetyczna deklamacja mówiąca o cudowności naszego Wszechświata. Jest mowa o wizjonerze Galileuszu i twórcy nowej fizyki Heisenbergu. Przypomniane są słowa Arthura C. Clarke'a, że wystarczająco wysoko rozwinięta technologia jest nierozpoznawalna od magii. Jest i konkluzja, iż Wszechświat jako całość jest poza wytłumaczeniem. Jak ktoś ciekaw szczegółów, niech posłucha osobiście.

Ukazaniu się płyty Pocket Universe towarzyszył pokaz w planetarium jednego z monachijskich muzeów, na które składał się rozbudowany laserowy show i wielomonitorowa prezentacja najnowszych produkcji wideo grupy. Próbki można zobaczyć na stronie internetowej www.dietermeier.com oraz znaleźć w serwisie YouTube.

(Źródło: „Urania — PA” nr 4/2010)
  1. Klub zwał się „MAFIA” — a to od pierwszych liter kierunków studiów: matematyka, fizyka, astronomia, gdyż studenci tych kierunków zamieszkiwali głównie ów akademik.