Przejdź do treści
Urania – PA 3/2010

Kopernik w labiryncie świata

Lidia Smentek

Prolog

Ogłoszone odnalezienie grobu Mikołaja Kopernika w katedrze fromborskiej przez ekipę prof. Jerzego Gąssowskiego z Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku odbiło się echem w różnych zakątkach świata, a opublikowana artystyczna rekonstrukcja twarzy została uznana za autentyczny portret astronoma w podeszłym wieku. Od momentu tego ogłoszenia, w miarę upływu czasu, pogłębiają się jednak wątpliwości dotyczące identyfikacji znalezionych szczątków. Powstał chaos i hałas medialny i tylko logiczna analiza faktów pozwala na definitywne przejście na stronę wszystkich tych, którzy szumnie ogłoszone światu odkrycie uznają tylko jako pobożne życzenie, a nie naukowy dowód odnalezienia doczesnych szczątków wielkiego astronoma.

Rys. 1 Kopernik w labiryncie świata? — fragment rzeźby eksponowanej w Dużej Auli Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie

Wystarczy spojrzeć choćby amatorskim okiem na drzewo genealogiczne Mikołaja Kopernika, żeby podważyć autorytatywne stwierdzenia Wiesława Bogdanowicza i jego współpracowników, opublikowane np. w 2009 roku w „Proceedings of the National Academy of Sciences”2 (moje tłumaczenie):

Biorąc pod uwagę wszystkie dane, tzn. identyczny profil genetyczny kostnych szczątków i włosów jako materiału porównawczego, wraz z pozostałymi antropologicznymi i archeologicznymi informacjami, wyciągamy wniosek, że kostne szczątki odzyskane z grobowca ołtarza Świętego Krzyża w katedrze fromborskiej są szczątkami wielkiego polskiego astronoma, Mikołaja Kopernika.

Nawet komentarz Owena Gingericha, profesora astrofizyki i historii nauki z Harvardu i Smithsonian Institute, zamieszczony w artykule opublikowanym w lipcu 2009 r., też w PNAS,3 staje się bardziej zasadny, niż mogłoby się pierwotnie wydawać. W związku z wykorzystaniem znalezionych w Uppsali włosów, jako materiału porównawczego do identyfikacji szczątków z grobu we Fromborku, Gingerich napisał: „Nie mogę wyzbyć się podejrzenia, czy jeden z tych niewykorzystanych, a odnalezionych włosów, nie należał do mnie!” Faktycznie Owen Gingerich spędził wiele czasu w Uppsali, analizując i dokumentując księgi Kopernika, więc…

Dla przypomnienia — w celu identyfikacji materiału, szczątki kostne znalezione przez grupę prof. Jerzego Gąssowskiego w katedrze we Fromborku zostały poddane badaniom porównawczym z włosami przypadkowo znalezionymi w księdze Calendarium Romanum magnum należącej do Kopernika, a znajdującej się od XVII w. w bibliotece uniwersyteckiej w Uppsali. Do identyfikacji sekwencji DNA obu materiałów zastosowano tzw. mitochondrialny DNA (mtDNA),4 w odróżnieniu od DNA jądrowego (w jądrze komórki znajduje się 46 chromosomów zbudowanych z DNA), stosowanego zwykle do identyfikacji materiału biologicznego, takiego jak krew, włosy z cebulkami czy fragmenty tkanek. Należy zaznaczyć, że badania DNA w 100% wykluczają pochodzenie materiału i związek z materiałem porównawczym, jednak potwierdzenie pochodzenia odbywa się zawsze z pewną dozą niepewności, w zależności od rodzaju przeprowadzonego badania. U ssaków mitochondria, razem z mtDNA, dziedziczone są po matce i wszystkie dzieci mają identyczną sekwencję tego DNA. Badania polegają na analizie sekwencji mtDNA w dwóch niekodujących regionach genomu mitochondrialnego5 i stosuje się je w przypadku materiału kostnego, również zębów i włosów wypadłych, tak jak w przypadku identyfikacji szczątków znalezionych we fromborskiej katedrze.

Wątpliwości amatora

Wyniki przeprowadzonych badań wykazały, że znalezione włosy w Uppsali i czaszka z pochówku we Fromborku zawierają takie same sekwencje mitochondrialnego DNA. Zakładając, że mimo degradacji materiału, udało się jakby cudem przeprowadzić wiarygodne badania mtDNA — jaki z nich logiczny wniosek można wyciągnąć? Faktycznie, wystarczy spojrzeć na drzewo genealogiczne Kopernika, żeby zauważyć, że tę samą sekwencję mtDNA odziedziczyły w linii żeńskiej trzy osoby związane z katedrą fromborską: biskup Łukasz Watzenrode, Andrzej i Mikołaj Kopernik (zaznaczone owalami na schemacie poniżej).

Rys. 2

Korzenie linii żeńskiej tego drzewa wywodzą się od babki astronoma, Katarzyny Rüdiger,6 primo voto Peckau i mtDNA dziedziczone w następnych pokoleniach pochodzi właśnie od niej. Wszystkie podkreślone imiona na schemacie wskazują kobiety, czyli przekaźniki tej samej sekwencji, aczkolwiek wszystkie dzieci jednej kobiety (niezależnie od ich płci) obdarzone są taką samą sekwencją. Interesujące jest, że nawet córka Katarzyny Rüdiger z pierwszego małżeństwa (przyrodnia siostra matki Kopernika), Katarzyna Peckau, posiadała tę samą sekwencję jak dzieci z drugiego małżeństwa z Łukaszem Watzenrode (dziadkiem astronoma). Wynika z tego, że biskup Łukasz Watzenrode, wuj astronoma i brat matki, oraz Mikołaj (astronom) i jego brat Andrzej odziedziczyli ten sam genom mitochondrialny; więc z punktu widzenia analizy mtDNA ich materiału genetycznego nie można odróżnić.

Miejsce pochówku Andrzeja nie jest ustalone i niektórzy uważają, że został pogrzebany w katedrze fromborskiej. Oficjalnie, Andrzej przeniósł się z Rzymu do Fromborka w 1506 r., ale nadal więcej czasu spędzał w Rzymie i tam właśnie zmarł. Z pewnością jednak biskup Łukasz Watzenrode i Mikołaj, astronom, zostali pogrzebani w katedrze we Fromborku.

Zakładając nawet, że znalezione włosy w księdze w Uppsali należały do Kopernika, choć nie ma na to dowodu, to zgodność sekwencji mtDNA kostnych szczątków z katedry i tych włosów nie rozstrzyga, czy odnaleziono pochówek astronoma czy jego wuja.

Biskup Łukasz Watzendrode na początku 1512 r. wracał z Krakowa z zaślubin króla Zygmunta I Starego, ale zatruty postnymi rybami już do Torunia dojechał w kiepskim stanie. Mikołaj, osobisty sekretarz i oficjalny lekarz Łukasza, pospieszył wujowi, swojemu protektorowi, na pomoc, niestety Watzenrode jednak zmarł, będąc jeszcze w Toruniu. Mikołaj zabrał ciało wuja do Fromborka i biskup został pogrzebany w katedrze.

Bogdanowicz we wspomnianym wyżej artykule pisze, że ze względu na to, iż Mikołaj opiekował się ołtarzem Świętego Krzyża we fromborskiej katedrze, przypuszczano, że jego grób może znajdować się właśnie w jego pobliżu i to skłoniło ekipę prof. Gąssowskiego do prac archeologicznych zapoczątkowanych w 2004 r. w tym miejscu. Czytając jednak wszelkie biografie Mikołaja i analizując jego życie, osobowość i niepokoje, jakie go nękały pod koniec życia, można sobie wyobrazić, że jego związek z tym jednym ołtarzem w katedrze był głębszy niż zwykła obowiązkowość.

Mikołaj zawdzięczał swoją edukację, a więc wszystko, co dla niego było ważne, swojemu protektorowi Łukaszowi Watzenrode, który po śmierci ojca astronoma przejął opiekę finansową i moralną nad dwoma siostrzeńcami, Mikołajem i Andrzejem. Kiedy Łukasz zmarł w 1512 r., Mikołaj już od dwóch lat mieszkał we Fromborku, będąc od 1495 r. kanonikiem warmińskim. Można się więc zastanawiać, czy kanonik opiekował się ołtarzem Świętego Krzyża tylko dlatego, że był taki zwyczaj, iż dedykowano ołtarz wyświęcanej osobie? A może był dodatkowy powód tej opieki? Czy można wykluczyć taką możliwość, że Mikołaj często się modlił przy tym ołtarzu, bo właśnie w tym miejscu pogrzebany był jego protektor? Nikt inny, tylko z pewnością właśnie Mikołaj doskonale wiedział, w którym miejscu w katedrze znajduje sie grób wuja. Szacunek dla tych, co odeszli, jest głęboko zapisany w naszej tradycji, można więc przypuszczać, że właśnie to mogło być powodem, że kojarzy się Mikołaja właśnie z tym szczególnym ołtarzem w katedrze. Piękna, sentymentalna historia ubarwiająca tajemnicę Kopernika, ale czy są argumenty na to, żeby ją wykluczyć z rozważań? Oparta jest na takich samych przesłankach jak ta, która podkreśla obowiązkowość kanonika względem podopiecznego ołtarza, co stało się powodem rozpoczęcia poszukiwań grobu w tym właśnie miejscu. Czyje więc szczątki odnaleziono w tych wykopaliskach archeologicznych pod ołtarzem Świętego Krzyża? Jeśli obaj, biskup i kanonik, charakteryzowali się takim samym mt genomem — to jak je odróżnić?

Artykuł Odkrycie grobu Kopernika Jerzego Gąssowskiego,7 opublikowany w „Archeologii Żywej” donosi o wyjątkowych trudnościach w poszukiwaniu krypty biskupów w katedrze fromborskiej, w której być może został pogrzebany biskup Łukasz Watzenrode. Autor pisze: „Dokładne pomiary architektoniczne krypty i jej bezpośredniego otoczenia, wraz z penetracją kanałów wentylacyjnych w strefie prezbiterium, wykazały minimalne prawdopodobieństwo istnienia tam oddzielnej małej krypty biskupiej”.

Czy istniały jakieś poważne powody, aby faktycznie ukryć miejsce pochówku biskupa Łukasza Watzenrode, o którego dobro przed i po śmierci z pewnością dbał obecny na miejscu kanonik?

Właśnie Mikołaj miał powody, a właściwie ci, którzy po nim pozostali, aby jego grób okryć tajemnicą. Strach przed Inkwizycją w związku z opublikowaniem na łożu śmierci dzieła burzącego dotychczasowy porządek świata, lęk powodowany trzyletnią współpracą ze swoim jedynym studentem, Jerzym Joachimem Retykiem (Georg Joachim Rheticus), pochodzącym z centrum luteranizmu i do tego skrywana tajemnica domniemanego związku z Anną Schilling — wszystko to mogło być powodem, że grób Kopernika nadal kryje jakaś nieznaleziona jeszcze krypta. Nie bez powodu Mikołaj zaznaczył w swoim testamencie, że niczym nie zasłużył na wyróżnienie po swojej śmierci i dlatego nie zostawia żadnych dyspozycji dotyczących swojego pogrzebu, jak było to wówczas w zwyczaju. A atmosferę strachu przed Inkwizycją w tamtych czasach można sobie odtworzyć na podstawie książki Córka Galileusza Davy Sobel, opartej na listach jednej z córek Galileusza, odizolowanej od świata klauzulą zakonną w nieopodal położonym klasztorze. Po śmierci Galileusza, z obawy przed karą za utrzymywanie z nim kontaktów przez jedną z zakonnic (córkę), choćby korespondencyjnych, zostały spalone w klasztorze wszystkie jego listy, a pozostały jako dokument tylko listy pisane przez córkę.

Jakie badania naukowe należy przeprowadzić, aby udowodnić, że znalezione szczątki należą do Mikołaja Kopernika, a nie do Łukasza Watzenrode? Jak rozstrzygnąć, że właśnie odkryte miejsce jest grobem biskupa Watzenrode, a grób Kopernika pozostaje nadal okryty tajemnicą i jest niedostępny? Z pewnością nie można tego dokonać na podstawie badań mtDNA, skoro wujek i jego siostrzeniec odziedziczyli tę samą sekwencję. Jak można więc twierdzić, że tajemnica pochówku Kopernika jest odkryta? Zwłaszcza że w pytaniach postawionych powyżej nadal przyjmuje się założenie, że włosy zastosowane jako materiał porównawczy rzeczywiście należały do Mikołaja; jest to tylko przypuszczenie, a nie udokumentowany fakt. Należy przyznać, że założenie o autentyczności włosów staje się znacznie słabsze, zważywszy, że od 1543 r., czyli od śmierci Kopernika, do połowy XVII w., kiedy potop szwedzki zalał również Warmię i zostal skradziony księgozbiór astronoma jako łup wojenny, minęło więcej niż 100 lat. Czy przez ten okres NIKT z uczonych przebywających w kapitule fromborskiej nie studiował i nie przeglądał tych ksiąg? Może znalezione włosy w Uppsali i szczątki z Fromborka należały do innego kanonika czy biskupa, który przejął obowiązki po astronomie i stąd zgodność mtDNA włosów i szczątków kostnych?

Czy istnieją badania naukowe, które mogą autorytatywnie ustalić przynależność znalezionych szczątków do konkretnej osoby? Nawet odszukanie materiału nadającego się do badań mtDNA, a pochodzącego od siostry astronoma Barbary czy wspomnianej ciotki Katarzyny Peckau (obie były ksieniami w zakonie w Chełmnie) nie odróżni szczątków doczesnych Mikołaja od jego wuja. Aczkolwiek, materiał taki potwierdziłby (lub wykluczyłby) słuszność założenia, że znalezione włosy w Uppsali należały do jednej z osób umieszczonych na drzewie genealogicznym, która dziedziczyła w linii żeńskiej to samo mtDNA; jednej z osób, a nie Mikołaja Kopernika!

Prawdopodobieństwo prawdziwości ogłoszonego światu odkrycia, w przypadku, gdyby udało się znaleźć materiał genetyczny w Chełmnie, łatwo można obliczyć według uczniowskiego schematu blokowego, prezentowanego poniżej.

Rys. 3 Schemat blokowy opisujący prawdopodobieństwo, że znaleziony został pochówek Mikołaja Kopernika; mtDNA(F), mtDNA(U) i mtDNA(CH) to odpowiednio mitochondrialne DNA z Fromborka, Uppsali i Chełmna. Linia przerywana oddziela teraźniejszość od ewentualnych wyników przyszłych badań

Ze schematu wynika, że w rzeczywistości prawdopodobieństwo, że odnalezione szczątki należą do Mikołaja Kopernika jest mniejsze od 50%, przy założeniu, że trzy warunki „gdyby” są jednocześnie spełnione, czyli, między innymi, że szczątki w klasztorze w Chełmnie są odnalezione! Jeśli znalezienie szczątków w Chełmnie jest jednak niemożliwe, w rachunkach należy uwzględnić taką ewentualność, że włosy z Uppsali i szczątki kostne z Fromborka należały do zupełnie innej osoby. W takim przypadku (który jest bardziej realny, skoro dotychczas nie znaleziono jeszcze materiału porównawczego w Chełmnie) prawdopodobieństwo identyfikacji pochówku 13/05 spada do poniżej 33,3% (nadal przy założeniu 100% wiarygodności przeprowadzonych badań DNA). Czy wynik tej prostej arytmetyki można potraktować jako… pewność, że znaleziono grób Kopernika?

Argumenty ekspertów

Sąd kryminalny wymaga stuprocentowego dowodu i całkowitego konsensusu w ocenie winy przestępcy (dlatego O. J. Simpson został uwolniony z zarzutów morderstwa swojej żony). Sąd z powództwa cywilnego potrzebuje większości, czyli 50%+1 głosów jurorów, aby orzec o winie podejrzanego (O. J. Simpson został uznany winnym zabójstwa). Te zasady sądownictwa amerykańskiego przywołał prof. Owen Gingerich, najmłodszy Kawaler Konwalii Kopernika, w słowie wygłoszonym na zamknięcie konferencji „Sekret grobu Kopernika; dialog ekspertów”. Konferencja poświęcona autentyczności rzekomo odnalezionych szczątków astronoma była zorganizowana w Krakowie w dniach 22–23 lutego, tuż po kolejnych urodzinach Kopernika.

Jak odczytać tę uwagę prof. Gingericha? Najprościej jako radę, że tam, gdzie nie ma stuprocentowej pewności, czyli kiedy brakuje naukowych (a więc niepodważalnych) argumentów, albo istniejące zawodzą, należy zrezygnować z takiej drogi. W celu wyjścia z trudnej sytuacji, można wziąć pod uwagę głosy większości i oprzeć werdykt na woli ludu, czyli na emocjach i przekonaniach. W sytuacji dotyczącej grobu Kopernika znaczy to, że można ufundować symboliczny grób czy zorganizować symboliczny pochówek, jeśli większość tego oczekuje, pozostawiając jednocześnie jako tajemnicę autentyczne miejsce, w jakim zostały złożone jego szczątki na wieczny odpoczynek; nie ma bowiem niepodważalnego dowodu na prawdziwość ogłoszonego w mediach odkrycia! Realizacja tej rady zmieściłaby się nawet w ramach kultury i tradycji doświadczonego przez los narodu polskiego, dopełniając listę specjalnych miejsc, takich jak Groby Nieznanego Żołnierza, Grób Ofiar Katynia czy symboliczny grób błogosławionego Stefana Wincentego Frelichowskiego na cmentarzu św. Jerzego w Toruniu — o symboliczny grób Mikołaja Kopernika w katedrze we Fromborku.

Konferencja w Krakowie faktycznie była dialogiem między dwiema stronami odseparowanymi od siebie, choć tylko w wyobraźni, trumienką ze szczątkami anonimowo identyfikowanymi jako 13/05, znalezionymi pod ołtarzem św. Krzyża we fromborskiej katedrze. Jedna strona tego dialogu, ta wierząca we własne odkrycie grobu Kopernika, czyli ekipa prof. J. Gąssowskiego z Pułtuska, prezentowała swoje argumenty w pierwszy dzień konferencji. Reprezentacja tych badaczy była raczej skromna, a na pytania merytoryczne głównie odpowiadał reżyser filmu „Tajemnica kodu Kopernika”, M. Juszczakiewicz, jakby był największym i jedynym specjalistą pośród tych, którzy ogłosili światu swój sukces. Po drugiej stronie dialogu byli wszyscy ci, którzy oczekiwali naukowych dowodów na to, że abstrahując od wiary i nadziei, w trumience znajdują się faktycznie szczątki wielkiego astronoma. Stojąc właśnie po tej oczekującej stronie, muszę z żalem stwierdzić, że po dwóch dniach intensywnej pracy (oprócz własnej prezentacji, tłumaczyłam dla prof. Gingericha wszystkie wykłady) niewiele pozostało dowodów na to, że jest powód, aby organizować tzw. powtórny pochówek astronoma.

Dopiero na konferencji w Krakowie okazało się, że błędem jest założenie, iż badania archeologiczne, antropologiczne i genetyczne były przeprowadzone przez ekipę prof. Gąssowskiego ze 100% wiarygodnością! Tylko przy takim założeniu można było uzyskać 33,3% prawdopodobieństwa, że faktycznie odnaleziono pochówek Mikołaja Kopernika.

Jak duże jest to prawdopodobieństwo obecnie, po dialogu ekspertów odbytym w Krakowie? Co się okazało?

Między innymi należy wymienić następujące punkty:

1. Blizna na odnalezionej czaszce, będąca kluczowym argumentem w identyfikacji znalezionych szczątków przez jej porównanie z istniejącymi portretami astronoma (aczkolwiek powstałymi po jego śmierci), okazała się być tzw. rowkiem tętniczym, zgodnie z naukowymi argumentami dr. T. Kozłowskiego, antropologa z UMK; prof. K. Piasecki, główny ekspert, który dokonał takiej identyfikacji, w rozmowie telefonicznej w czasie trwania obrad, wycofał swój argument, przyznając, że to może być faktycznie rowek tętniczy, a nie blizna. W mediach pojawiły się różne historie tłumaczące źródło tej niby-blizny. Profesor Gąssowski, na przykład, identyfikuje bliznę jako „zapewne ślad rany ciętej”. Dla tych, którzy nie dopatrzyli się blizny na twarzy z portretu toruńskiego — uszkodzenie znalezionej czaszki było wynikiem uderzenia łopaty brutalnego grabarza przy okazji innego pochówku w bliskości uprzednio złożonych szczątków; powstała też wersja, że plądrujący Szwedzi dopuścili sie wandalizmu… „Wątpliwości wysunięto też w stosunku do diagnozy złamania nosa i pourazowej asymetrii czaszki. Okazuje się, że tego typu deformacje mogą mieć co najmniej kilkanaście przyczyn. Bez wykonania szczegółowych badań (np. rtg i CT) wnioski nie mogą być przyjęte bez zastrzeżeń” — dodaje dr Kozłowski.

2. Wiek zębów odnalezionej czaszki nie był oszacowany zgodnie ze sztuką warsztatu antropologicznego, a argumenty, że Kopernik miał po prostu zdrowe (i białe) zęby, ponadto, należąc do tzw. elity, przestrzegał dobrej diety, stąd dobry stan jego uzębienia, mimo wieku 70 lat w chwili śmierci, całkowicie zostały podważone. Nie same zęby, ale gradient między ostatnim i przedostatnim trzonowym zębem wskazuje stopień ich starcia, z którego można ocenić, stosując znane algorytmy, wiek ich posiadacza w chwili śmierci. W takich obliczeniach jako parametr można nawet uwzględnić jakość spożywanego pokarmu; badania tego typu, przeprowadzone przez dr. T. Kozłowskiego i dr. A. Sołtysiaka z UW wykazały, że czaszka 13/05 należała do mężczyzny, który zmarł w wieku od 20 do 40 lat, a nie 70, jak oceniła ekipa prof. Gąssowskiego (Mikołaj Kopernik zmarł w wieku 70 lat, podobnie jak jego wuj, biskup Łukasz Watzenrode — w wieku 65 lat, również pogrzebany w katedrze).

3. Szokująca wiadomość. Szczątki 13/05 zostały znalezione jako trzynasty pochówek pod ołtarzem św. Krzyża. Z danych opublikowanych przez ekipę prof. Gąssowskiego wynika, że na głębokości około 2 m pod posadzką znaleziono prawie kompletny pochówek, nazwany numer 2; tylko obok niego, jakby równolegle do znalezionego prawie kompletnego kośćca, odkryto kilka kości długich. Powyżej pochówku numer 2 została znaleziona czaszka zidentyfikowana jako Kopernika. Problem polega na tym, że czaszka ta ułożona była w gruncie tylko 8 cm powyżej pochówku numer 2. Czy w warstwie o grubości 8 cm może zmieścić się pochówek człowieka? Czy można więc uznać, że odnaleziony został grób jakiegokolwiek człowieka, abstrahując nawet, że nie ma dowodu, że odnaleziono szczątki Kopernika! Niezależnie od tego, czyje fragmentaryczne szczątki odkryto w tym miejscu, jest ewidentne, że to miejsce było tzw. pochówkiem wtórnym, czyli przypadkowym miejscem złożenia części szczątków, które pierwotnie pogrzebane były w innym miejscu.

4. Według tradycji kanonicy katedry opiekowali się przypisanymi im ołtarzami; jest 16 ołtarzy we fromborskiej katedrze i zachowało się 16 list z nazwiskami kolejnych opiekunów. Nie ma jednak zapisów historycznych odnośnie pochówku kanoników, tylko zwyczajowo uważa się, że byli oni grzebani pod „swoim” ołtarzem. Aczkolwiek, sam prof. Gąssowski przyznaje („Mówią Wieki”, luty 2006), że wielkim zaskoczeniem było znalezienie pochówku kanonika Andrzeja Gąsiorowskiego pod ołtarzem, którym się za życia nie opiekował. Były więc wyjątki, skąd więc pewność badaczy, że właśnie pod ołtarzem św. Krzyża należy szukać grobu astronoma?

5. Rekonstrukcja twarzy Mikołaja Kopernika na podstawie znalezionej czaszki i jej podobieństwo do istniejących portretów astronoma było również gorąco krytykowane w czasie konferencji. Przytoczone naukowe argumenty dr. T. Kozłowskiego i dr. A. Sołtysiaka były wymowne i tak wielkiego kalibru, że należy im poświęcić osobną analizę, zwłaszcza że artystycznie wykreowany rzekomy wizerunek Kopernika w podeszłym wieku obiegł cały świat (autor tej rekonstrukcji nie był obecny na konferencji)!

Jakie jest więc prawdopodobieństwo, że 13/05 są szczątkami Kopernika i że odnaleziono jego pochówek, skoro przy teoretycznym założeniu pełnej wiarygodności przeprowadzonych badań prawdopodobieństwo to wynosiło tylko 33,3%? Jednocześnie, w świetle odbytych w Krakowie dyskusji, nasuwa się refleksja związana ze skandalem powtórnego pochówku Stanisława Witkiewicza sprzed lat. Czyżbyśmy nie wyciągnęli z tamtego doświadczenia żadnych wniosków? Wyciszenie emocji i medialnego hałasu, w obliczu braku naukowych dowodów na słuszność doniesień, jest ważne zwłaszcza w sytuacji, kiedy nagłaśniana sprawa nie dotyczy tylko narodowego bohatera, ale obywatela świata.

Epilog

Gdyby była możliwość przeprowadzenia głosowania jurorów, tak jak w procedurze sądu cywilnego — ja oddałabym swój głos do puli 50%+1 tych, których pobożnym życzeniem jest ufundowanie symbolicznego grobu Mikołaja Kopernika. Z punktu widzenia nauki jednak, szczególnie teraz, po konferencji w Krakowie, jasno widać, że to nie koniec badań, jak zapowiedział prof. W. Bogdanowicz (członek ekipy profesora Gąssowskiego), ale ich początek; jeszcze bardziej fascynujący niż w 2005 r., kiedy zaczęły się poszukiwania. Ten wniosek może otworzyć nowy rozdział poszukiwań grobu Kopernika, jeśli wystarczy sił, determinacji i… pieniędzy tym, którzy chcą dojść do prawdy. Dokąd skierują swoje kroki uczeni archeolodzy i antropolodzy, aby dostarczyć genetykom materiału biologicznego do dalszych badań? Czyżby do Chełmna, jak przewidziano na schemacie blokowym powyżej?

Autorka jest profesorem fizyki, specjalistą mechaniki kwantowej. Pracuje na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika i Uniwersytecie Vanderbilta w USA. Interesuje się historią nauki
(Źródło: „Urania — PA” nr 3/2010)
  1. Artykuł jest syntezą dwóch artykułów opublikowanych w „Głosie Uczelni” (UMK) w lutym i marcu 2010 r.: Kolejne urodziny Kopernika (GU 2(288)) i Fascynujący początek (GU 3(289); z artykułów tych pochodzą również prezentowane tutaj ilustracje.
  2. W. Bogdanowicz, M. Allen, W. Branicki, M. Lembring, M. Gajewska and T. Kupiec, Genetic identification of putative remains of the famous astronomer Nicolaus Copernicus, PNAS Early Edition; www.pnas.org/cgi/doi/10.1073/pnas.0901848106
  3. O. Gingerich, The Copernicus grave mystery, PNAS, 106 (30), 12215 (2009).
  4. W każdej komórce ludzkiego ciała znajduje się kilkaset organelli, tzw. mitochondriów; każde mitochondrium zawiera od 4 do 20 cząsteczek kolistego DNA o długości 16569 par zasad, z których każda koduje 37 genów. Kod genetyczny mitochondriów różni się od genomu jądrowego.
  5. Genom mitochondrium koduje tylko od kilkunastu do kilkudziesięciu białek spośród kilkuset niezbędnych do jego funkcjonowania; pozostałe są kodowane przez genom jądrowy.
  6. Nazwisko panieńskie babki astronoma obecnie jest nadal dyskutowane przez historyków.
  7. J. Gąssowski, Odkrycie grobu Kopernika, „Archeologia Żywa”, październik/grudzień 2009, nr 5(45).