Przejdź do treści

„Wspaniały projekt” — Boga czy człowieka?

Wojciech P. Grygiel
Rys. 1

Stephen Hawking należy do grona fizyków wykazujących się dużą zapobiegliwością w kreowaniu swojego medialnego wizerunku. Nie ulega wątpliwości, iż jest to światowej klasy teoretyk, mogący poszczycić się osiągnięciami, które przyczyniły się do znacznego postępu w fizyce i które na stałe zajmą miejsce w akademickich podręcznikach. Mowa tutaj przede wszystkim o udowodnionym wspólnie z Rogerem Penrosem twierdzeniu o osobliwościach,1 które, ujawniając ograniczenia w ogólnej teorii względności, stało się inspiracją do poszukiwania teorii unifikującej tę teorię z mechaniką kwantową. Współcześnie istnieje szereg programów kwantowania grawitacji.

W tym zakresie Stephen Hawking może poszczycić się osiągnięciami, które przy wykorzystaniu przez niego tak zwanych technik półklasycznych pozwoliły na sformułowanie hipotez dotyczących zjawisk, wynikających z kombinacji efektów grawitacyjnych i kwantowych. Chodzi tu głównie o termodynamikę czarnych dziur (promieniowanie Hawkinga)2 oraz o model Wszechświata bez brzegów Hartle-Hawkinga.3 Na bazie swoich ściśle fizycznych dociekań Stephen Hawking nie stroni od bardziej ogólnych deklaracji, które dotyczą możliwości stworzenia teorii wszystkiego, pozwalającej na udzielenie odpowiedzi na każde pytanie, jakie fizyka może i będzie mogła postawić. Wśród nich pojawiają się pytania natury filozoficznej o ogólną naturę rzeczywistości (i czy jak i w ogóle jest ona dla fizyka dostępna) albo o to, skąd się wziął Wszechświat i jaki jest kres jego ewolucji. Ponieważ pytania zadają nie tylko fizycy, ale także i szerokie rzesze mniej wyspecjalizowanych odbiorców, Stephen Hawking uczynił z tych pytań bardzo nośną platformę medialnego rozgłosu, który uzyskał dzięki publikacji Krótkiej historii czasu.4 Wbrew powszechnie panującej opinii pozycja ta nie należy do najłatwiejszych, ponieważ prezentuje pojęciowo dość zawiły materiał, zahaczający o wiele dziedzin współczesnej fizyki, wymagających przynajmniej podstawowej orientacji w fachowej terminologii.

Hawking nie zaprzestał jednak swojej popularyzatorskiej działalności i nie spoczął na laurach Krótkiej historii czasu. Kontynuację wymusiły na nim dwa czynniki. Pierwszy z nich potwierdza bezspornie zasugerowana Hawkingowi konieczność prostszej i jaśniejszej prezentacji zawiłości współczesnej fizyki. Natomiast drugi wynika ze znacznego postępu w samej fizyce, jaki dokonał się od czasu wydania Krótkiej historii do czasów obecnych. Postęp ten doprowadził z jednej strony do precyzacji filozoficznych stanowisk Hawkinga, ale też do ich pewnych modyfikacji. Owocem jego przemyśleń w tej materii są dwie książki, napisane wspólnie z Leonardem Mlodinowem: Jeszcze krótsza historia czasu (2005)5 oraz opublikowany w zeszłym roku Wspaniały projekt (2010).6 Jeszcze krótsza historia czasu jest uproszczoną, aczkolwiek bardziej uporządkowaną pod względem pojęciowym, wersją Krótkiej historii, w której autorzy mitygują skrajny optymizm Hawkinga co do istnienia teorii wszystkiego. Wspaniały projekt stanowi natomiast odważną filozoficzną spekulację w kwestii wspomnianych powyżej ogólnych pytań, gdzie do powszechnie znanych argumentów Hawkinga autorzy dołączają całkowicie nowatorskie koncepcje, jak choćby przykładowo tak zwaną top-down cosmology (kosmologia „z góry na dół”)7 czy też antropiczny paradygmat fizyki. W konkluzji porywają się na dość ryzykowne sformułowania natury światopoglądowej, które zostały przez media zdecydowanie przerysowane i w rzeczywistości nie uprawniają do wyciągania wniosków o nieistnieniu Boga.

W niniejszej pracy zostaną zaprezentowane i poddane krytyce główne wątki natury fizycznej oraz filozoficznej, stanowiące fundament formułowanych przez Hawkinga i Mlodinowa ostatecznych konkluzji. Należy jednak pamiętać, iż, w odróżnieniu od wielu skądinąd bardzo rzetelnych fizyków, od czasu powstania Krótkiej historii czasu, sam Hawking wykształcił dość widoczną umiejętność refleksji metodologicznej, pozwalającą lepiej zrozumieć „co robi fizyk, kiedy uprawia fizykę”. Przykładowo, refleksja taka obficie towarzyszyła prowadzonym przez Alberta Einsteina pracom nad ogólną teorią względności.8 Choć warsztat filozoficzny Hawkinga i Mlodinowa, zaprezentowany we Wspaniałym projekcie, nie dorównuje filozoficznej erudycji Einsteina, to jednak, pomimo popełnianych uproszczeń i rażących filozoficznych niekonsekwencji, daje on pewien obraz ich stanowiska w kwestii rozumienia ontologicznego statusu obiektów teoretycznych. Sam tytuł omawianej publikacji — Wspaniały projekt — niesie dość spory ładunek treściowy, przywołujący wręcz na myśl skojarzenia z pojęciem inteligentnego projektu, forsowanym przez zwolenników naukowego kreacjonizmu. Natomiast w ujęciu Hawkinga i Mlodinowa odgadnięcie wspaniałego projektu Wszechświata, którego badaniem zajmuje się fizyka, będzie równoważne sformułowaniu ostatecznej teorii opisującej całość Wszechświata, jego złożoność oraz wyjaśniającej, dlaczego Wszechświat jest taki, a nie inny.

Najpierw filozofia

Większość fizyków, traktujących filozofię jako dziedzinę wiedzy zarezerwowaną dla fantastów i odrealnionych marzycieli, z radością przywita deklarację Hawkinga i Mlodinowa o „śmierci filozofii”, zamieszczoną w jednym z akapitów otwierających Wspaniały projekt. Jej sformułowanie w tak stanowczym brzmieniu nie powstrzymuje jednak autorów od rozpoczęcia swoich rozważań od poruszenia problemów, które stoją w centrum wielu współczesnych debat, toczących się w obszarze filozofii fizyki.9 Innymi słowy, traktując z jednej strony deklarację Hawkinga i Mlodinowa poważnie, należy pamiętać, że śmierć filozofii nie oznacza w ich ustach bynajmniej negacji umiłowania mądrości, ale podstawowy zarzut, iż, jak to sami stwierdzają, „filozofia nie dotrzymała kroku współczesnej nauce, a w szczególności fizyce”.10 Można wstępnie pokusić się o stwierdzenie, że Wspaniały projekt to studium wyzwań, jakie fizyka stawia filozofii, formułowanych przez „rasowych” fizyków, których praca naukowa zmotywowała do szerszej refleksji nad znaczeniem dokonywanych przez siebie odkryć. Należy również pamiętać, że, jak wspomniano powyżej, ani Hawking ani Mlodinow nie są rasowymi filozofami, a do zrozumienia punktu wyjścia ich filozoficznej refleksji nie wystarczy przekartkowanie wymienionych popularnonaukowych pozycji. Znacznie dokładniejszy obraz filozofii fizyki, uprawianej przez Hawkinga, daje chociażby lektura Natury czasu i przestrzeni, pracy napisanej razem z Rogerem Penrosem.11

Zdecydowana większość fizyków bez wahania „urzeczowia” obiekty postulowane w konstruowanych przez siebie teoriach, uważając, że niezależnie od empirycznej weryfikacji, istnieją one w badanej przez nich obiektywnej rzeczywistości fizycznej. Przykładowo, czynią to nagminnie badacze teorii strun.12 Zagadnienie, o którym tutaj mowa, a które dotyczy wspomnianego już ontologicznego statusu obiektów teoretycznych i ich relacji do świata fizyki, stanowi doniosły problem, znajdujący swoją szeroką dyskusję w obrębie filozofii nauki oraz metodologii nauk.13 Przeciwnie jednak do szerokiej rzeszy teoretyków, Hawking i Mlodinow prezentują — przynajmniej deklaratywnie — znacznie bardziej filozoficznie zreflektowane stanowisko, zwane przez nich realizmem zależnym od modelu (ang. model dependent realism). Uzasadnienie takiego podejścia było prezentowane już wielokrotnie wcześniej przez samego Hawkinga w postaci szeregu mniej lub bardziej usystematyzowanych komentarzy, lecz dopiero we Wspaniałym projekcie uzyskuje ono swoją ostateczną nazwę.14 Choć, jak już zaznaczono, dyskusja nad tym zagadnieniem wymaga szczegółowej analizy filozoficznej, warto na potrzeby niniejszego artykułu przytoczyć wypowiedź autorów, którzy stwierdzają, że:

Opiera się on [realizm zależny od modelu, przyp. W.G] na idei, że nasze mózgi interpretują sygnały z naszych narządów zmysłowych, tworząc w ten sposób model świata. Kiedy taki model jest skuteczny w przewidywaniu zdarzeń, mamy tendencję przypisywania jemu oraz elementom i pojęciom, które go tworzą, jakość rzeczywistości albo absolutnej prawdy. Ale mogą istnieć różne sposoby modelowania tej samej fizycznej sytuacji, przy zastosowaniu różnych fundamentalnych elementów i pojęć. Jeżeli dwie takie fizyczne teorie albo modele dokładnie przewidują te same zdarzenia, nie można powiedzieć, iż jeden jest bardziej realny od drugiego. Raczej, mamy swobodę w użyciu modelu bardziej wygodnego.15

Jest to konkluzja o tyle zaskakująca, iż wbrew powszechnemu przekonaniu fizyków Hawking i Mlodinow twierdzą, iż teorie fizyczne nie korespondują z jakąkolwiek strukturą obiektywnej rzeczywistości (realizm naukowy), ale są jedynie myślnymi modelami — użytecznymi fikcjami, które pozwalają organizować i przewidywać wyniki pomiarów. Dla umysłu fizyka nie jest dostępna obiektywna rzeczywistość, lecz jedynie jej mentalna reprezentacja. Ponieważ hipotetycznie może istnieć wiele takich empirycznie równoważnych reprezentacji, nie można wykluczyć istnienia szeregu równoważnych teorii, opisujących to samo zjawisko fizyczne.

Drugim elementem, istotnym dla rozważań Hawkinga i Mlodinowa, jest pojęcie prawa przyrody, którego precyzyjne rozumienie okaże się być kwestią dość problematyczną. Używając tego pojęcia, popadają oni w pewną sprzeczność, traktując je wymiennie albo jako obiektywną własność świata przyrody na zasadzie naukowego realizmu, albo jako elementy struktury pewnej teorii, modelujące pewne wąskie klasy zjawisk. Przyjęcie pierwszej opcji pozwala im sformułować trzy podstawowe pytania, dotyczące specyfiki praw przyrody (jeżeli istnieje przyroda, która tymi prawami jest rządzona): 1) skąd się biorą prawa przyrody, 2) czy istnieją wyjątki od tych praw oraz 3) czy istnieje tylko jeden możliwy zestaw praw przyrody. W odpowiedzi na drugie pytanie, będące jednocześnie swoistym ontologicznym manifestem, Hawking i Mlodinow stwierdzają, że: ta książka osadzona jest na koncepcji determinizmu naukowego, zgodnie z którym odpowiedź na pytanie drugie brzmi, że nie ma cudów ani wyjątków od praw natury.16 Warto w tym momencie zauważyć, iż pojęcie determinizmu jest rozumiane jako fakt podporządkowania przyrody niezmiennym prawom, które same w sobie mogą być — jak to ma miejsce w przypadku mechaniki kwantowej — indeterministyczne, przewidywać wyniki pomiarów z określonym prawdopodobieństwem.

Zaprezentowany sposób rozumienia teorii fizycznej staje się, zdaniem Hawkinga i Mlodinowa, szczególnie przydatny w opisie zjawisk kwantowych, które, jak powszechnie wiadomo, przeczą zdroworozsądkowemu obrazowi świata. Wzorem wszystkich poprzednich publikacji Hawkinga powołują się oni na alternatywne sformułowanie mechaniki kwantowej przy użyciu metody, opracowanej przez Richarda Feynmana, zwanej całkami po trajektoriach. Metoda ta stanowi podstawowe narzędzie fizyków pracujących w obszarze kwantowej teorii pola, pozwalające przewidywać trajektorie oddziałujących cząstek. Ze względu na fakt, że przewidywania mechaniki kwantowej sprawdzają się z niebywałą dokładnością, należy, zgodnie z koncepcją realizmu zależnego od modelu, przyjąć, iż obraz rzeczywistości kwantowej jest obrazem generowanym przez superpozycję wielu trajektorii (historii) badanej cząstki. Jak już wspominano, podejście takie nie jest bynajmniej żadnym novum, ponieważ już w 1991 r. Stephen Hawking w następujący sposób interpretował słynny paradoks kota Schrödingera:

Moim zdaniem, milcząca wiara w rzeczywistość niezależną od teoretycznych modeli jest przyczyną, jaką sprawia filozofom mechanika kwantowa i zasada nieoznaczoności. […] Trudność bierze się stąd, iż przyjmują oni implicite klasyczną koncepcję rzeczywistości, zgodnie z którą każdy obiekt ma jedną, określoną historię. Sedno mechaniki kwantowej polega na tym, iż zawiera ona inny pogląd na rzeczywistość. Zgodnie z tą koncepcją, dowolnemu obiektowi przypisujemy nie jedną historię, ale cały zbiór wszystkich możliwych historii. […] W przypadku kota Schrödingera możliwe jest wzmocnienie dwóch historii. W jednej kot żyje, w drugiej ginie. Zgodnie z mechaniką kwantową obie możliwości mogą współistnieć. Niektórzy filozofowie wyczyniają dziwne łamańce myślowe, ponieważ milcząco zakładają, że kot może mieć tylko jedną historię.17

W bezpośrednim związku z koncepcją całkowania po trajektoriach pozostaje kolejna ważna zasada mechaniki kwantowej, na którą autorzy zwracają uwagę, a mianowicie zależność stanu układu od obserwatora. Wiadomo bowiem powszechnie, że pomiar dokonywany na układzie kwantowym zaburza jego stan. Gdy w mechanice klasycznej przeszłość zdeterminowana jest w sposób jednoznaczny, w perspektywie feynmanowskich trajektorii obserwacja, która determinuje historię badanego układu, niejako wybiera ją spośród całego spektrum możliwości, uzależniając w ten sposób przeszłość układu od aktu obserwacji. Sama przeszłość nie jest więc jednoznacznie określona.

Czas na kosmologię

Jednym z najodważniejszych teoretycznych zabiegów Hawkinga, które tkwią u podstaw jego kosmologicznych spekulacji, jest wykorzystanie sygnalizowanych powyżej metod kwantowych do opisu Wszechświata jako całości. Stanowi to bazę stworzonego we współpracy z Jamesem Hartle'em modelem Wszechświata bez brzegów. Skoro teoria względności załamuje się w osobliwościach, to Wielki Wybuch — czyli moment, w którym gęstość materii osiągnęła nieskończoną wartość, musi być zjawiskiem kwantowym. Stąd też istnieje potrzeba stworzenia kwantowej teorii grawitacji. Ponieważ model Wszechświata bez brzegów Hartle'a-Hawkinga jest powszechnie znaną koncepcją, na potrzeby niniejszego opracowania warto jedynie przytoczyć te wnioski, które posiadają istotne konsekwencje. Główny z nich, który w zasadzie determinuje kształt całości dociekań, mówi, że Wielki Wybuch był zjawiskiem kwantowym, w efekcie czego w jego momencie istniały jedynie cztery wymiary przestrzenne. W takim układzie nie istnieją warunki brzegowe dla czasoprzestrzeni i pytanie o to, co działo się przed Wielkim Wybuchem, jest bezsensowne i źle postawione. W takiej perspektywie można zacząć rozumieć wyrok „śmierci”, który Hawking i Mlodinow wydali filozofii. Odpowiedź nauki na kwestię początku Wszechświata eliminuje z jednej strony antyczne koncepcje Wszechświata wiecznego, jak również koncepcje zakładające, że stwórcą Wszechświata jest Bóg. Początek Wszechświata jest więc tak samo podległy prawom przyrody, jak jego późniejsza, czasowa ewolucja. Jak zatem rozumieć, skąd się wzięły prawa przyrody?

Hawking i Mlodinow wprowadzają jeszcze jedną istotną dla całej koncepcji praw przyrody modyfikację do paradygmatu kosmologii, która zrywa z klasycznym założeniem, że Wszechświat posiada jedną historię. Wynika ono bezpośrednio z konstrukcji modelu Hartle'a-Hawkinga, w którym kwantowy charakter Wielkiego Wybuchu implikuje szereg możliwych historii Wszechświata. W momencie Wielkiego Wybuchu Wszechświat pojawił się spontanicznie jako kombinacja wszystkich możliwości, rozgałęziając się później na wszechświaty, rządzone odmiennymi prawami fizyki. Jest to niewątpliwie odwołanie się do cieszącej się dziś wśród fizyków coraz większą popularnością idei wieloświata (ang. multiverse), wiążącej się również ze znanymi koncepcjami inflacyjnymi wczesnej fazy Wszechświata.18 W klasycznie uprawianej kosmologii, gdzie istnieje jednoznaczna historia Wszechświata, obliczenia prowadzi się metodą bottom-up, wychodząc od stanu wcześniejszego i obliczając, zgodnie z obowiązującymi prawami, parametry stanu późniejszego. Stephen Hawking sugeruje jednak, że w momencie, gdy przyjmie się opis Wszechświata przy pomocy feynmanowskich trajektorii: amplituda prawdopodobieństwa znalezienia Wszechświata w danym stanie jest liczona jako wypadkowa udziału wszystkich możliwych historii, spełniających warunek braku brzegów i kończących się w danym punkcie.19 Różnym aktualnym stanom Wszechświata będą więc odpowiadać różne kombinacje współtworzących tym stanom historii, co w efekcie prowadzi do konkluzji, że historie Wszechświata będą zależeć od obserwacji. Hawking i Mlodinow konstatują: to my tworzymy historię poprzez naszą obserwację, a nie historia tworzy nas.20 Taka metodologia w kosmologii i generalnie w fizyce była przedmiotem wcześniejszych publikacji Hawkinga i nosi miano top-down cosmology.21 Jej bezpośrednią implikacją jest fakt, że prawa przyrody zmieniają się zależnie od wybranej historii.

Na kanwie tak barwnie zarysowanej wizji powstaje jednak jeszcze jeden problem, który Hawking i Mlodinow starają się również w autorytarny sposób rozwiązać. Chodzi bowiem o wskazanie teorii, która pozwalałaby konstruować tego typu wszechświaty, charakteryzujące się odmiennymi zestawami hipotetycznych praw przyrody. Autorzy wykorzystują tutaj doskonale okazję, aby dokonać kolejnej kanonizacji teorii strun, która, choć spełnia pewne tylko przesłanki teorii unifikującej wszystkie oddziaływania, nie stanowi bynajmniej ujednoliconego matematycznego formalizmu oraz nie generuje żadnych empirycznie testowanych efektów. Nie tylko w opinii Hawkinga i Mlodinowa, ale także i innych znanych fizyków, takich jak Leonard Susskind ze Stanford University w USA,22 brak widocznych perspektyw na stworzenie zunifikowanej teorii M, można potraktować jako korzyść i przyjąć, że krajobraz teorii strun,23 wygenerowany przez 10500 jej wersji, zależnych od parametrów zwiniętych wymiarów, może być uznany za dziedzinę potencjalnych historii Wszechświata, każda implikująca inny zestaw parametrów, określających własności cząstek elementarnych — czyli odrębnych praw przyrody. Co więcej, wprowadzenie sześciu dodatkowych wymiarów w teorii strun, koniecznych dla jej matematycznej spójności, może również być w takim paradygmacie uzasadnione. O ile nasza obserwacja „wybiera” z potencjalnych historii te, które wzmacniają wszechświaty czterowymiarowe, nie przeczy to jednak, aby w innych, nie obserwowanych historiach, realizowały się wszechświaty o większej liczbie wymiarów. Trudno oprzeć się w takiej sytuacji wrażeniu, iż Hawking i Mlodinow wprost wspierają konieczność zmiany paradygmatu fizyki:

Wydaje się, iż jesteśmy w krytycznym punkcie historii nauki, w którym musimy zmienić nasze pojęcie celu teorii fizycznej oraz co czyni ją akceptowalną. Podstawowe stałe a także postać hipotetycznych praw przyrody nie są narzucone przez logikę ani jakąkolwiek fizyczną zasadę. Stałe fizyczne mogą przyjąć dowolne wartości a prawa mogą mieć różną formę pod warunkiem, że prowadzą one do matematycznie spójnej teorii. Różne wartości stałych i różne formy tych praw obowiązują w różnych wszechświatach. Być może nie zaspokaja to ludzkiego pragnienia bycia wyjątkowym czy też posiadania ładnego teoretycznego pakietu, zawierającego wszystkie prawa fizyki, ale taka wydaje się być przyroda.24

Ostatnim elementem, który ma dopełnić prezentowaną przez Hawkinga i Mlodinowa koncepcję pochodzenia Wszechświata oraz specyfiki praw przyrody, jest argumentacja antropiczna. Ponad wszelką wątpliwość bowiem w kosmologii akceptuje się fakt, że w przyrodzie występuje precyzyjne dostrojenie stałych fizycznych i oraz postaci rządzących nią praw (ang. fine tuning), które warunkuje powstanie inteligentnego życia na Ziemi. Stąd już bardzo niedaleko do konkluzji, iż „wspaniały projekt” jest dziełem celowo działającego stworzyciela — czyli Boga. Autorzy kontestują jednak tę tezę, wytaczając przeciwko niej arsenał współczesnej nauki i argumentując, że przyjęcie kosmologii wieloświata umożliwia uzasadnienie istnienia dostrojenia praw przyrody dla powstania inteligentnego życia bez odwoływania się do koncepcji Stworzyciela, który powołał świat do istnienia dla naszego dobra. Warto w tym miejscu wspomnieć, że wniosek ten zyskał sobie pokaźny medialny rozgłos, zgodnie z którym Stephen Hawking i Leonard Mlodinow naukowo udowodnili nieistnienie Boga. Wniosek ten jest o tyle sugestywny, że w jego świetle nie ma potrzeby poszukiwań źródła porządku poza Wszechświatem, ponieważ w obrębie olbrzymiej liczby potencjalnych historii Wszechświata (10500) ludzki akt obserwacji wybiera taką, która prowadzi do zaistnienia człowieka na Ziemi wraz z ewolucją jego aparatu poznawczego i dlatego jest wzmacniana w feynmanowskiej sumie trajektorii Wszechświata. Choć precyzyjna ocena prawomocności tego wniosku nie może być podjęta w tym krótkim opracowaniu, to jednak prosta intuicja podpowiada, iż nadal nie rozstrzygnięte pozostaje pytanie, skąd ostatecznie wziął się wieloświat i dzięki czemu jest on taki, jaki jest. Czyżby Hawking i Mlodinow nie udzielili odpowiedzi na postawione przez siebie pytania? Okazuje się, że próbie sformułowania tych odpowiedzi są poświęcone praktycznie dwie ostatnie strony Wspaniałego projektu, będące również zwieńczeniem finalnego rozdziału pod tym samym tytułem. Przyczyn powstania Wszechświata — czyli dlaczego świat zaistniał — należy, zdaniem Hawkinga i Mlodinowa, dopatrywać się w akcie samostworzenia, który wynika ze zrównania się energii materii oraz energii grawitacyjnej w skali całego Wszechświata. Natomiast na pytanie, dlaczego świat jest taki, jaki jest, i rządzą nim takie a nie inne prawa, odpowiedzieć ma teoria M, która — jeśli zostanie prawidłowo sformułowana jako teoria skończona — będzie zupełną teorią Wszechświata. Wtedy, jak to już było sygnalizowane na początku, ostatecznie zostanie odkryty Wspaniały projekt.

W ramach podsumowania

Dogłębna krytyka tez, prezentowanych przez Hawkinga i Mlodinowa we Wspaniałym projekcie, wymaga wielowątkowego studium, w ramach którego muszą być poruszone wątki natury fizycznej, filozoficznej a także teologicznej. W niniejszym, bardzo skrótowym opracowaniu warto jednak przynajmniej zarysować pojawiające się problemy i wytyczyć możliwe ścieżki rozwiązań. Krytyka fizycznych podstaw prezentowanych tez jest o tyle trudna, że jej gruntowne przeprowadzenie wymagałoby sięgnięcia do zaawansowanego aparatu teoretycznego, jaki wykorzystuje Stephen Hawking w swoich ściśle fizycznych dociekaniach. Jednym z kluczowych elementów, na którym opiera się konstrukcja bezbrzegowego modelu Hartle'a-Hawkinga, jest tak zwana transformacja Wicka, będąca technicznym zabiegiem zmiany sygnatury metryki z lorentzowskiej na euklidesową. Jej naczelną funkcją jest usunięcie osobliwości początkowej Wielkiego Wybuchu, wskutek czego można „gładko zasklepić” czasoprzestrzenie w feynmanowskiej sumie trajektorii Wszechświata i pozbyć się w ten sposób problemu warunków początkowych. Konsekwencje takiego zabiegu w kontekście realizmu zależnego od modelu są o tyle interesujące, że jeśli cel teoretyczny, jaki stanowi likwidacja osobliwości, został osiągnięty, jest to równoważne kompletnemu opisowi rzeczywistości pod poziomem Plancka.25 Innymi słowy, konstrukcja teoretycznego modelu, spełniającego warunki matematycznej spójności, jest wystarczająca do tego, by zakończyć dalsze poszukiwania i przyjąć tego typu rezultat jako wyjaśnienie ostateczne. Choć wiele przyjętych założeń teoretycznych modelu jest prowizorycznych (tzw. model zabawkowy), jednak jego skuteczność w eliminowaniu osobliwości początkowej pozwala Hawkingowi (i wtórującemu mu Mlodinowowi) traktować model Hartle'a-Hawkinga jako podstawę do oparcia na nim dalszych, śmiałych hipotez, które angażują teoretyczny aparat teorii strun. W tym momencie uwidacznia się wręcz manipulacyjna przewrotność autorów, przedstawiających teorię M jako jedyną możliwą kandydatkę na kompletną teorię Wszechświata. Nie trzeba daleko sięgać do prac krytyków, aby przekonać się, że o teorii M powinno mówić się w perspektywie pewnej hipotetycznej możliwości, której jeszcze nikt na razie nie odkrył, a nie pewnika, dającego solidny fundament do jakichkolwiek odważniejszych teoretycznych spekulacji.26 Istotne zastrzeżenia wzbudza również koncepcja top-down cosmology, która nie oferuje żadnych wyjaśnień mechanizmu, przy udziale którego dochodziłoby do oddziaływania między umysłem obserwatora a „paczką” funkcji falowych Wszechświata, mających udział w sumie wszystkich możliwych trajektorii. Umysł obserwatora też powinien być w jakiś sposób w tych funkcjach uwzględniony.

Rys. 2

Kolejną kwestią, wymagającą zdecydowanie krytycznego spojrzenia, jest de facto główny wątek Wspaniałego projektu — prawa przyrody. Hawking i Mlodinow, niestety, nie prezentują spójnej koncepcji, co pod pojęciem praw przyrody rozumieją. Jeśli bowiem przyjmiemy, że nie ma możliwości przyjęcia jakiejkolwiek — poza teorią — ontologii świata fizycznego, to wówczas prawo przyrody może stanowić jedynie element aparatu teoretycznego, pozwalający — jak już wspominano wcześniej — opisywać pewną klasę zjawisk. Tym bardziej więc dziwi sformułowanie autorów, w którym mówią oni, że: Wszechświat jest pojmowalny, ponieważ jest rządzony prawami nauki, to znaczy, jego zachowanie może być modelowane.27 Występuje tu ewidentna sprzeczność, ponieważ jeśli prawa są jedynie domeną struktury teorii a rzeczywistość fizyczna jest niedostępna (nie można formułować żadnych roszczeń naukowego realizmu), to nie istnieje żadna możliwość wnioskowania, co do własności tej rzeczywistości, a w szczególności rządzących nią praw. Co więcej, stawianie pytań o pochodzenie praw przyrody jest w takim kontekście tym bardziej bezsensowne, gdyż jeżeli są one jedynie domeną ludzkiego umysłu, to nie sposób odnieść się do jakiegokolwiek zewnętrznego architekta — chociażby Boga — a ich początkiem może być jedynie człowiek i jego umysł. Nawet jeśli przyjmie się kryterium empirycznej weryfikowalności za rozstrzygające o prawdziwości formułowanych praw przyrody, to weryfikowalność ta zapewnia jedynie pragmatyczne kryterium selekcji właściwych modeli. Nie można mówić więc o racjonalności Wszechświata, zawartej w jego prawach, które fizyk odkrywa i opisuje, ale raczej o apriorycznej racjonalności ludzkiego umysłu, która w jakiś niewyjaśniony sposób organizuje rejestrowany materiał empiryczny. Wspaniały projekt jawi się więc bardziej jako produkt ludzkiej myśli niż stwórcze dzieło samego Boga. Wydaje się więc, że powodem, dla którego Hawking i Mlodinow formułują nieuzasadnione tezy, jest ich metodologiczna beztroska, której zapowiedź w postaci ciekawej koncepcji modelu zależnego od teorii kończy się jedynie na szumnych deklaracjach, a nie jest traktowana konsekwentnie w formułowaniu finalnych wniosków Wspaniałego projektu.

W takich kategoriach należy potraktować również znaczenie dowodu na nieistnienie Boga, którego w żadnej mierze nie można uznać za zanegowanie istnienia Boga w jego metafizycznym rozumieniu, a jedynie jako próbę pokazania, iż w obrębie proponowanego aparatu teoretycznego pojawia się problem z utrzymaniem pewnych przymiotów, które w klasycznych koncepcjach — takich, jak bycie Stwórcą oraz źródłem porządku we Wszechświecie — Bogu się naturalnie przypisuje. W ostatecznym rozrachunku pada jednak dodatkowa wątpliwość, czy rzeczywiście poprzez „wypchnięcie” Boga z pozycji zadającego warunki początkowe i scedowanie tego problemu na prawa przyrody nie popadamy w błędne koło, wracając znów do pytania, skąd wzięły się prawa przyrody? W świetle prezentowanych rozważań trudno więc oprzeć się wrażeniu, iż Hawking i Mlodinow nie dowiedli prawdziwości stawianych przez siebie tez, obudowując je jedynie bogatą retoryką, której wiarygodność jest wzmacniana dodatkowo olbrzymim i skądinąd niekwestionowanym autorytetem Stephena Hawkinga. Osobnym, wnikliwym komentarzem należałoby również opatrzyć kwestię promowanego przez autorów antropicznego paradygmatu fizyki, osadzonego w koncepcji wieloświata. Z racji zawiłości zagadnienia niech posłuży temu wymowny komentarz Andrzeja Staruszkiewicza, który z powodzeniem można potraktować jako podsumowanie zaprezentowanych w tym opracowaniu rozważań: Ja sam uważam, że w koncepcji multiverse mamy do czynienia z czymś w rodzaju zakładu Pascala: jeżeli jest prawdziwa, to jest całkowicie bezużyteczna, jeżeli jest jednak fałszywa, to jej szkodliwość jest wprost nieskończona.28

Ks. prof. dr hab. Wojciech P. Grygiel jest profesorem zwyczajnym Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II i w Centrum Interdyscyplinarnym Mikołaja Kopernika w Krakowie. Kieruje Katedrą Filozofii Przyrody
(Źródło: „Urania — PA” nr 3/2011)
  1. Zob. S. W. Hawking, R. Penrose, The Singularities of Gravitational Collapse and Cosmology, Proceedings of the Royal Society of London: A, 1970 nr 314, s. 529–548. ?
  2. Zob. S. W. Hawking, Black hole explosions?, „Nature”, 1974 nr 248, s. 30–31. {DOI
  3. Zob. J. Hartle, S. Hawking, Wave Function of the Universe, „Physical Review D”, 1983 nr 28, s. 2960–2975. 
  4. S. W. Hawking, Krótka historia czasu, Poznań 1996. {Google Books
  5. S. W. Hawking, L. Mlodinow, Jeszcze krótsza historia czasu, Poznań 2007. {Google Books
  6. S. W. Hawking, L. Mlodinow, The Grand Design, London-Toronto-Sydney-Auckland-Johannesburg 2010. {Google Books
  7. S. W. Hawking, T. Hertog, Populating the Landscape: A Top Down Approach, arxiv:hep-th/ 0602091v2
  8. A. Pais, Pan Bóg jest wyrafinowany: nauka i życie Alberta Einsteina, Prószyński i S-ka, Warszawa 2001. 
  9. Zob. C. Callender, N. Huggett, Physics Meets Philosophy at the Planck Scale, Cambridge, Cambridge University Press 2001. 
  10. S. W. Hawking, L. Mlodinow, The Grand Design, s. 5. 
  11. Zob. S. W. Hawking, R. Penrose, Natura czasu i przestrzeni, przeł. P. Amsterdamski, Poznań 1996. 
  12. Zob. R. Bousso, J. Polchinski, Krajobraz teorii strun, „Świat nauki”, 2004 nr 10, s. 59–67. 
  13. Zob. A. Grobler, Ogólna metodologia nauk, Kraków 2008. 
  14. Zob. S. Hawking, Moje stanowisko, [w:] tenże, Czarne dziury i wszechświaty niemowlęce, Poznań, Zysk i S-ka. 
  15. S. W. Hawking, L. Mlodinow, The Grand Design, s. 7. 
  16. S. W. Hawking, L. Mlodinow, The Grand Design, s. 34. 
  17. S. Hawking, Moje stanowisko, s. 42. 
  18. Zob. np. S. Weinberg. Living in the Multiverse, arXiv:hep-th/0511037
  19. S. W. Hawking, L. Mlodinow, The Grand Design, s. 139. 
  20. Ibidem, s. 140. 
  21. S. W. Hawking, T. Hertog, Populating the Landscape: A Top Down Approach, arxiv:hep-th/0602091v2
  22. Zob. L. Susskind, The Cosmic Landscape: String Theory and the Illusion of the Intelligent Design, New York, Back Bay Books 2006. 
  23. L. Susskind, The Anthropic Landscape of String Theory, arXiv:hep-th/0302219v1
  24. S. W. Hawking, L. Mlodinow, The Grand Design, s. 144. 
  25. Szczegółową krytyczną analizę fizycznych podstaw modelu Hartle'a-Hawkinga można znaleźć w: M. Heller, Ostateczne wyjaśnienia Wszechświata, Kraków 2008, s. 96–98. 
  26. Zob. L. Smolin, Kłopoty z fizyką: powstanie i rozkwit teorii strun, upadek nauki i co dalej, przeł. Jerzy Kowalski-Glikman, Warszawa, Prószyński i S-ka 2008. 
  27. S. W. Hawking, L. Mlodinow, The Grand Design, s. 87. 
  28. A. Staruszkiewicz, Koncepcja multiverse zamachem na tradycyjne pojmowanie praw przyrody, [w:] M. Heller, J. Mączka, P. Polak, M. Szczerbińska-Polak, Prawa przyrody, Kraków-Tarnów 2008, s. 13–19.