Cichy głosik w uchu
Zdjęcie: PxHere
Rok 2023 został ogłoszony Rokiem Kopernika. Z tej okazji, w numerze 1/2023 czasopisma Urania - Postępy Astronomii ogłoszony został konkurs literacki pt. Fantasia Copernicana na teksty z dziedziny science-fiction w języku polskim, pisane prozą, inspirowane życiem Mikołaja Kopernika.
Poniżej prezentujemy opowiadanie pt. „Cichy głosik w uchu” autorstwa Emmy Płaczynty-Brudnik:
Emma Płaczynta-Brudnik
CICHY GŁOSIK W UCHU
W grocie pod ziemią, gdzie słońce jest czymś dziwnym, mieszkał Chochlik Nauszny. Mieszkał on z babcią, mamą i wujkiem. I ten oto chochlik nazywał się Kopernik. Małemu Kopernikowi często wyjaśniano różne rzeczy, bo kochał zadawać pytania. Gdy skończył dwa lata, dowiedział się że Chochliki Nauszne (stwory z kosmosu, które przybyły na ziemię z czystej ciekawości) żyją w uchu nosiciela, często szepcząc mu coś. Były chochliki, które ludziom przeszkadzały, przedstawiając się na przykład jako duch. Były też chochliki geniusze, które pomagały nosicielom w trudnych sprawach. Na przykład chochlik Juliusz Cezar bardzo pomógł Mateuszowi Terberowi, który w ramach wdzięczności przyjął imię po swoim chochliku. Kopernik marzył o tym, że pomoże swojemu nosicielowi rozwiązać zagadkę wszechświata, położyć kres biedzie na świecie czy zostać milionerem.
Mama małego chochlika pokazywała mu więc różne książki z filozofią, matematyką, historią i ogólnie wszystko, co pomieściło się na zakurzonych półkach dziecięcego pokoju. Kopernik czytał książki, a z każdej wynosił jakąś lekcję. Dlatego właśnie w wieku szesnastu lat był tak utalentowany, że mama przyszła do niego i powiedziała:
– Mój mały geniuszu, wiesz czemu nazywamy się Nauszne?
– Tak matko – odpowiedział jej krótko.
Jego mama westchnęła.
– Wiem, że marzysz o pomocy ludzkości, poprzez swojego nosiciela.
Kopernik nic nie odpowiedział. Skoro jego matka wiedziała, to co miał jeszcze dopowiedzieć?
– Myślę, że to już czas na znalezienie swojego nosiciela – wypowiedziała te słowa szybko, jakby się bała, że jeżeli zrobi przerwę, to już nie da rady tego powiedzieć.
Młody chochlik umiał doskonale czytać w twarzach innych, stanowiły dla niego otwarte księgi. Na ich podstawie umiał stwierdzić, czy ktoś kłamie czy mówi prawdę, czy ktoś jest smutny czy szczęśliwy… choćby nie wiem jak się ktoś się starał ukryć te emocje.
W tym momencie twarz jego mamy wyrażała smutek, złość i pewność. Jego mama, ta sama która znała wszystkie przypadki, wiedziała, kto rządził w starożytności i ile lat żył, umiała liczyć do dziesięciu po włosku, angielsku i chińsku, musiała wiedzieć, że jej mały syneczek musi ją opuścić.
Pożegnanie nie trwało długo, bo Kopernik nie cierpiał pożegnań. Kiedy był mały i musiał pożegnać się z swoim psem, przysiągł, że jeżeli kiedykolwiek spotka chochlika, który wymyślił słowo „żegnaj”, uderzy go w twarz. Obiecał również, że jeżeli spotka chochlika, który wymyślił zwrot „do zobaczenia”, przytuli go mocno.
Od czasu pożegnania nie minął nawet tydzień, a chochlik zauważył małego chłopca siedzącego na głazie w lesie. Mały chłopczyk rysował patykiem na ziemi. Zaciekawiony Kopernik wychylił głowę zza krzaka, skąd spokojnie obserwował chłopca. Patyk wywijał na ziemi piękne wywijasy, zawijasy, które z czasem połączyły się, tworząc niedźwiedzia. Chochlik krytycznie ocenił obrazek, ponieważ słoń nie miał uszu, oczu i dwóch nóg. Tak naprawdę to wiedział, że to słoń, gdyż chłopiec podpisał obrazek: „Miś”.
Kopernik jednak lubił wyzwania. „Jeszcze zrobię z niego geniusza” – pomyślał sobie, rozglądnął się dookoła, drzewa, krzaki, kamienie, piach… Ach! To drzewo ma dużo gałęzi, a jedna z nich wisi dokładnie nad głową owego chłopca!
Kopernik był zwinnym chochlikiem (chochliki nie można nazwać ładnymi, a nawet nie brzydkimi. Jednak to, co można im przyznać, to nadzwyczajna inteligencja i mocna budowa ciała. Chochliki Nauszne, co udowodniono wieloma eksperymentami i testami, są w stanie wypić dwadzieścia pięć kufli piwa, po czym prześcignąć samochód w drodze z Polski do Kanady), więc bez trudu wspiął się na wysokie drzewo. Później na cienką gałąź, a z niej na głowę chłopca. Długie ciemne i faliste włosy były wspaniałym punktem zaczepienia.
Wspomniany powyżej człowiek miał szczupłą twarz i wyraziste rysy twarzy. Jego uszy były bardzo duże, chociaż całkowicie zasłonięte przez ciemne włosy. Kopernik umościł się w jego lewym uchu bardzo wygodnie. Rozkładane krzesła umieścił razem ze stolikiem po prawej stronie, a rozkładane łóżko i fotel po lewej. Mały chochlik zaczął mówić.
Kopernik nigdy dotąd nie znalazł się w takiej sytuacji.
„Musi mnie uznać za mądrego. Może wyrecytuję mu przypadki?” – zastanawiał się chochlik.
„Ale może wpierw coś śmiesznego, jakiś żart, żeby mnie polubił… A jeżeli nie jest stąd i nie mówi po polsku? Może, tak na wszelki wypadek, powiem do niego po niemiecku?”
Kopernikowi pot ściekał z czoła z nerwów.
– Was macht ein Koch, wenn er in Gefahr ist? Er ruft nach Verstärkung!* – wrzasnął chochlik.
Chłopiec zmarszczył brwi. „Coś mi z mózg szwankuje…” – pomyślał sobie.
Teraz już skulony z nerwów chochlik powtórzył:
– Was macht ein Koch, wenn er in Gefahr ist? Er ruft nach Verstärkung!
– Co masz do kucharza? – odpowiedział zdumiony chłopiec.
– Er ruft nach Verstärkung!* – powtórzył chochlik. Wziął głęboki wdech i wyprostował się. – Jestem Chochlikiem Nausznym – powiedział już po polsku.
– Chochlikiem Nausznym? – upewnił się zdumiony chłopczyk.
– To znaczy, że mieszkam w twoim uchu...
Zanim zdążył dokończyć, palec malucha sięgnął do ucha… I potrząsnął nim mocno.
– NIEEEEEEEE!!!! – wrzasnął chochlik, trzymając się mocno łóżka.
Młody człowiek przestał.
– Posłuchaj, mogę ci pomóc – oznajmił Kopernik, gdy udało mu się złapać oddech.
– Jak?
– Moją mądrością.
– Jak twoja mądrość ma mi pomóc?
Młody chochlik westchnął z irytacją.
– No… jak będziesz liczył cukierki, to ja ci pomogę.
– Fajnie!
– Bardzo fajnie – zapewnił go chochlik.
– Tylko… Nie wiem czy moja mama się zgodzi…
– Kim jest twoja matka?
– Barbarą Wetzenrode.
– Nie o to mi chodziło… Czy jest chochlikiem?
– Eeee…Nie…?
– To nie da rady mnie zobaczyć.
– A… Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś z mojej wyobraźni? – zapytał naburmuszony chłopczyk.
– Köttur*
– Co?
– To po islandzku. Czy twoja wyobraźnia umie mówić po islandzku?
– No… Chyba nie…
– To znaczy, że nie jestem twoją wyobraźnią.
– Dobra. A masz jakieś imię?
Dumny chochlik wypiął pierś.
– Jam jest Mikołaj Kopernik.
– Cieszę się. Ja też nazywam się Mikołaj Kopernik!
Mały chochlik przeklął w duchu, że jego nosiciel nie będzie w stanie zmienić imienia na jego imię.
– Pomożesz mi w czymś? – zapytał po chwili milczenia młody chłopiec.
– W czym?
– Astlomimi…?
– Co?
– No… – zająkał się chłopczyk. – Astro…m…imi…?
– Astronomii?
– Właśnie! – zawołał Mikołaj. – Mam z nią lekki… problem.
– I to nie tylko z wymówieniem jej?
– Właśnie…
– Jutro o tym porozmawiamy, dobrze? – i nie czekając na odpowiedź, położył się na łóżku i zasnął.
Następnego dnia, zgodnie z obietnicą, chochlik usiadł na głazie przed chłopcem i zaczął mu zadawać pytania dotyczące astronomii.
– Czy ziemia jest płaska?
– ...Tak…?
– Nie!
– Przepraszam… ciągle mi się to myli…
Chochlik, widząc zawstydzoną twarz chłopca, westchnął głęboko.
– O czym mówi astronomia?
– O…ciele człowieka?
Słysząc taką odpowiedź, chochlik chciał skakać i krzyczeć ze złości. Zamiast tego wziął głęboki oddech i zapytał spokojnie:
– Gdzie się urodziłeś?
– W Toruniu… – młody Mikołaj był zdziwiony tym pytaniem.
– Kiedy?
– 19 lutego, roku Pańskiego 1473.
– Na pewno?
– No… chyba tak.
– Jesteś pewien, że nie wczoraj na Marsie?!
Chłopiec zwiesił głowę i cichutko zaprzeczył:
– Jestem pewien, że w Toruniu, roku Pańskiego 1473.
Na tym skończyła się ich rozmowa. Następnego dnia Mikołaj Kopernik wyruszył do szkoły ze swoim pomagierem w uchu, który rozwiązywał za niego zadania i podpowiadał w sprawach sercowych. Taki układ pasował obu. Chłopiec pozwalał chochlikowi pokazać swoje umiejętności, a chochlik rozwiązywał mu problemy. Ten układ działał aż do 1530 roku Pańskiego, w którym podstarzały już chochlik postanowił sprawdzić wiedzę swojego dorosłego nosiciela.
– Ile jest… 146 pomnożyć przez trzy?
– 438
– Brawo!
Mężczyzna pozostawał niewzruszony.
– Uczyliśmy się tego w czwartej klasie podstawowej.
– Wiem, chłopcze, wiem.*
– Następne pytanie…?
– Och, przecież. Powiedz po łacinie ,,drzewa są obrócone”
– Arbores vertuntur*
– Bardzo ładnie! A co pamiętasz z astronomii?
– Dużo rzeczy. Ziemia jest okrągła, jest w centrum Układu Słonecznego, wokół niej krąży Słońce…
– Co?!
– Co „Co”?
– Ziemia nie jest w centrum!
– A skąd to wiesz?
– My, chochliki przybyłyśmy na Ziemię z kosmosu, z planety jeszcze wam nieznanej. Oglądałyśmy wszystkie planety w waszym Układzie Słonecznym. Ta planeta, i jestem tego pewien, krąży wokół Słońca.
– Ale… reszta planet krąży wokół Ziemi, tak?
– Nie!
– Ale… przecież…
– No co?! - zapytał rozeźlony chochlik.
– Bóg nas stworzył… więc czy nie powinien umieścić swojego dzieła w centrum?
– Czy sądzisz, że wy – ludzie, zwierzęta i inne organizmy żywe na Ziemi jesteście jedynymi żywymi istotami w kosmosie?
– No… gdy tak o tym mówisz… rzeczywiście, może nie jesteśmy.
– A nawet jeśli, to dlaczego sądzisz, że Bóg chciał umieścić was w centrum? Myślę, że byłoby wam tam zimno.
– Masz rację.
– A teraz myślę, że czas, żebyś podzielił się tą wiedzą z ludzkością.
– Co?
– No… napisał takie coś, co jak ludzie przeczytają to będą wiedzieć, że Ziemia nie jest w centrum.
– Myślisz…?
– Tak.
I tak oto Mikołaj Kopernik sięgnął po pióro i czysty kawałek pergaminu. Pisał, kreślił linie, kształty i szlaczki, zgodnie z dyktowaniem chochlika. I tak pisał Mikołaj, z zapałem w oczach, piórem w ręku i cichym głosikiem w uchu.
K O N I E C
Przypisy:
– Was macht ein Koch, wenn er in Gefahr ist? Er ruft nach Verstärkung! – Co robi kucharz gdy jest w niebezpieczeństwie? Wzywa posiłki! – po niemiecku
– Er ruft nach Verstärkung! – Wzywa posiłki! – po niemiecku
– Köttur – kot – po islandzku
– Arbores vertuntur – Drzewa są obrócone-po łacinie
Inspiracją dla tego opowiadania była wypowiedź prof. Jolanty Choińskiej-Mikke w audycji „Dzieło Mikołaja Kopernika” z cyklu „Kronika Polska”, życiorys Mikołaja Kopernika oraz artykuł pt. „Kto się boi „obrotów sfer niebieskich”? Zakazany traktat Kopernika”, który można przeczytać pod tym linkiem.
Konkurs literacki Uranii Nowe Dzienniki Gwiazdowe
Jesteś fanem fantastyki naukowej? A może próbujesz sił w pisaniu literatury science-fiction? Zapraszamy do przysyłania prac na konkurs literacki Uranii Nowe Dzienniki Gwiazdowe.
Aby dowiedzieć się więcej o konkursie Nowe Dzienniki Gwiazdowe, wejdź tutaj.