Jak Mada Wszechmroczny przeklął Ciemność
Na ilustracji: Wizja artystyczna ciemnej materii. Źródło: Wikimedia Commons
Rok 2021 został ogłoszony Rokiem Lema. Z tej okazji, w numerze 3/2021 czasopisma Urania - Postępy Astronomii ogłoszony został konkurs literacki na teksty w języku polskim pisane prozą, inspirowane polskimi badaniami naukowymi.
Poniżej prezentujemy opowiadanie pt. „Jak Mada Wszechmroczny przeklął Ciemność”, które zostało nadesłane na konkurs przez Annę Kłosińską:
Anna Kłosińska
JAK MADA WSZECHMROCZNY PRZEKLĄŁ CIEMNOŚĆ
Czarnodziurosłońce chyliło się już ku zachodowi, rozmroczniając rozedrgane Nieniebo nad Tenebris przepięknymi, pastelowymi odcieniami antracytu, kiedy to Mada Wszechmroczny spieszył w stronę Profanatorium, aby przekonać się, czy to, co mu właśnie powiedziano, w istocie jest kłamstwem. Właściwie to powinien się tam wlec noga za nogą, ale jakiś przedziwny, wewnętrzny opór sprawiał, że prawie biegł. „Nie może to być – pomyślał – nie mogła tego zrobić, nie ona”.
Już od dłuższego czasu zastanawiał się, co jej się stało, skąd w niej ta nagła i nieoczekiwana zmiana. Jego Awe… Czyżby aż tak denerwowała się przed zbliżającą się ceremonią Przeistoczenia? Przecież to miał być taki wspaniały niedzień, ich wielka, wspólna chwila. Ukoronowanie ich życia. Mieli co prawda przestać istnieć jako oni, miało już odtąd nie być osobnego Mady i osobnej Awe, tylko jedno, podzielone na niewiadomo ile, może na nieskończoność, a może na zero. Albo jakąś całkiem przyzwoitą, rzeczywistą lub urojoną liczbę Nowych, którzy mieli z nich powstać, aby zaludniać niezliczone nieświaty przez skończoność niedni i nienocy, sławiąc Ciemność aż po kres Wszechświata. Zarówno Mada Wszechmroczny, jak i Awe Wszechcienista pochodzili z wyjątkowo znamienitych linii, w związku z tym ich Przeistoczenie miało być wielkim wydarzeniem dla całej społeczności Tenebris. Przygotowania do uroczystości ciągnęły się więc przez całe eony, a oni ciągle wydawali się nie być na to wystarczająco gotowi.
Podobnie jak Mada, a w odróżnieniu od sporej części mieszkańców Tenebris, Awe nigdy nie przywiązywała większej wagi do obrzędowości i wyjątkowo rzadko bywała w Profanatorium. Nie znajdowała przyjemności w zwyczajowym lżeniu ciemnobogów, więc uczestniczyła w urągowiskach tylko wtedy, kiedy było to absolutnie konieczne. Od pewnego czasu jednak bardzo pod tym względem się zmieniła. Zaczęła systematycznie znikać gdzieś na całe nienoce i Mada nie krył swojego zdziwienia, kiedy w końcu doniesiono mu, że przebywa w tym czasie właśnie w Profanatorium. Nie wiedział dokładnie, co Awe robi tam tak długo i starał się nie zaprzątać sobie tym głowy. Myślał, że może próbuje po prostu pokazać się przed społecznością, nadrabiając swoje dotychczasowe zaniedbania wobec obrzędów, aby zostać dobrze zapamiętaną przed Przeistoczeniem. Kiedy jednak dowiedział się, że Awe wcale nie chodzi tam, aby poniżać i lżyć ciemnobogów, jak nakazuje odwieczny Porządek, ale po prostu z nimi rozmawia, bardzo się zaniepokoił. Szczególnie że najwyraźniej upodobała sobie rozmowy z najnędzniejszym spośród nich, ciemnobogiem ostatniej, najpodlejszej kategorii – Neziru.
Tego dnia życzliwe bezdusze poinformowały go, że Awe była kolejny raz widziana w Profanatorium w towarzystwie tej najgorszej kreatury. Nie tylko z nim rozmawiała, okazując mu wyraźną życzliwość, ale również, o zgrozo, go dotykała. Trzymała przyjacielsko rękę na jego nędznym ramieniu. To było po prostu nie do pomyślenia. Mada nie mógł w to uwierzyć. Dlatego po raz pierwszy w nieskończonych eonach swojego istnienia biegł.
Mada wpadł do Profanatorium niczym niespotykanie spokojny huragan mroku. Jeszcze przez moment nie chciał zobaczyć, jeszcze przez chwilę nie chciał uwierzyć, ale właśnie wtedy jego oczom ukazało się to, co potwierdzało słuszność jego najgorszych obaw. Awe i Neziru siedzieli obok siebie, ramię w ramię, i rozmawiali. Właśnie w owej chwili Awe wyciągnęła otwartą dłoń w stronę swego niegodnego rozmówcy, który skierował niezwłocznie w jej stronę swoje parszywe łapsko i dwoma wstrętnymi paluchami kreślił na dłoni Awe jakieś dziwne symbole i znaki.
„On dotyka mojej Awe!!!” – Mada dosłownie zagotował się w nieskończonym spokoju. Prawie uległ samoistnej alternihilacji, kiedy na nich patrzył, ale nie był w stanie nic zrobić, nic powiedzieć, nawet się ruszyć. Oni zaś nie widzieli go, więc kontynuowali rozmowę w najlepsze.
– A więc naprawdę myślisz, że w tamtej małej, jasnej części Wszechświata coś jest? – zapytała Awe.
– Oczywiście – odpowiedział Neziru – nie tylko „coś”, tam jest wszystko. Światło, czas, materia i zbudowane z niej różne obiekty. A może nawet żywe istoty.
– Co to jest światło? – zapytała Awe. – Co to znaczy obiekty, czym są istoty? Czym to wszystko jest, wytłumacz mi to natychmiast, bo chyba oszaleję.
– Nie jestem pewien, czy potrafię. Jestem tylko skromnym ciemnobogiem, do tego najpodlejszej kategorii, niegodnym tego, aby wieść swój żałosny Niebyt pośród cudów Ciemności. Nie to co wy, o Ciemnoludzie Wszechmocni…
– Dobra, dobra, powiedz mi lepiej, skąd ty to wszystko wiesz, skąd masz pewność, że te rzeczy, o których mówisz, w ogóle istnieją?
– Nie wiem skąd, ale po prostu wiem. Ta wiedza była we mnie od zawsze. Ukrywałem ją przed większością, ze strachu. Nie znam jej źródła i nie wiem, jak bardzo jest stara. Czuję jednak, że to prawda, że to co wiem, jest częścią czegoś większego, czego ani ja, ani ty być może nigdy nie będziemy w stanie w pełni zrozumieć.
– Byłabym skłonna ci uwierzyć, ale mówisz tak mało konkretnie… Nie odpowiedziałeś mi na moje pytanie: co to jest światło?
– Prawdopodobnie w pewnym sensie tym samym, co nasza Ciemność. Albo może raczej częścią czegoś, co odpowiada naszej Ciemności, ale jest jej przeciwieństwem.
– Wydaje mi się, że rozumiem. A czym jest materia? Czym są te obiekty oraz istoty, o których mówiłeś?
– Materia jest częścią tego czegoś, co podobnie jak światło, jest przeciwieństwem naszej Ciemności. O ile jednak światło przypomina w pewnym sensie Ciemność swoją ulotnością i nieskończonością, to materia jest inna. Dziwna. Scalona i zestrukturyzowana.
– Co to za słowa?! Ja znowu nic nie rozumiem…
– Nie dziwię ci się, takie rzeczy u nas nie występują. Ja również tego na początku nie rozumiałem. Przez całe eony wydawało mi się to całkowicie nie do ogarnięcia. Ostatnio wydaje mi się, że trochę zacząłem rozumieć, ale może mi się tylko wydaje…
– Do rzeczy!
– Oczywiście. Wyobraź sobie, że jesteś w stanie wyjąć z Ciemności jakąś jej część i zgnieść ją bardzo mocno, tak, że staje się niewyobrażalnie gęsta i przestaje już przypominać siebie. Co więcej, zaczyna zachowywać się zupełnie inaczej. Szukać innych, podobnych do nowej siebie zgniecionych kawałków ciemności i jednoczyć się z nimi w jeszcze inne, całkiem nowe rzeczy.
– Niebywałe… A czym są istoty? Mów o istotach!
– Istoty to niebywale złożone skupienia takich kawałków zgniecionej Ciemności, które są tak skomplikowane, że nabywają czegoś więcej… Czegoś, co jest jakby przeciwieństwem naszych nieczuć i naszej bezwoli…
– Nie! Nie wierzę, nie może to być, niemożliwe jest to, żeby istniało coś takiego!
– Możliwe…
– Nie wierzę. Wytłumacz mi w takim razie, dlaczego, jeżeli rzeczywiście istnieją te całe jasne światy, my zupełnie nic o tym nie wiemy? Dlaczego nie uczą nas o tym Wszechgłupcy? Dlaczego milczą na ten temat wszyscy czcigodni Zaciemnieni? Dlaczego oni nic na ten temat nie wiedzą?
– Ależ wiedzą. Ukrywają to przed wami od eonów.
– Jak to? Dlaczego mieliby to robić?
– Moja droga, przecież nic nie daje takiej władzy, jak utrzymywanie innych w ich niewiedzy…
– Dość już tych herezji!!! – odezwał się nagle trzeci, obcy głos w gęstniejącym z niepokojem mroku.
Wokół słychać było liczne kroki. Czuć było, jak Profanatorium wypełnia się bardzo szybko jakąś niezbyt przychylnie nastawioną do dwójki rozmówców, zbiorową obecnością. Zgodnie z wszelką logiką w takich chwilach należy się zacząć bać. Tak też zrobili…
– Kim jesteście? – zapytała nieśmiałym, drżącym nagle głosem Awe. Mada zaś nadal patrzył i słuchał w całkowitym bezruchu, niezdolny do niczego.
– Ciemnilicja. W imieniu Wszechwładnego Archinikta aresztujemy was za szerzenie herezji i bluźnierstwo przeciwko Ciemności!
– Ale jak to, dlaczego? Przecież my nie robimy nic takiego, rozmawiamy tylko…
– Jak możesz być aż tak mądra, żeby tego nie wiedzieć? Nie uczono cię, że wszelkie tematy związane z tak zwaną jasnością są całkowicie i bezwzględnie zakazane? Od dawna z niepokojem śledzimy to twoje niestosowne spoufalanie się z tą nędzną kreaturą. Mieliśmy nadzieję, że sama pójdziesz po rozum do głowy albo pomoże ci w tym ten twój przyszły współprzeistoczony… albo już może raczej niedoszły…
– Jak to? – odezwał się nagle wśród mroków Mada. – Co to wszystko ma znaczyć?!
– Mada… – pociemniała z emocji Awe mówiła prawie szeptem – ty tutaj? Skąd…
– Dosyć! – wykrzyknął Dowodzący. – Czy wy naprawdę nie wiecie, że za szerzenie herezji o jasności jedyną przewidzianą prawem karą jest natychmiastowa alternihilacja? Współczuję ci, Mado Wszechmroczny – przemówił już nieco łagodniej – ale niestety żadnego Przeistoczenia już nie będzie. Zabieramy… twoją niedoszłą na czarnostos. Musimy tylko najpierw powiadomić Archinikta. Wyraźnie zastrzegł, że w takich przypadkach życzy sobie osobiście przeprowadzać egzekucje… Ponadto musi przecież postanowić, co mamy zrobić z tym… czymś – powiedział, patrząc z wyraźnym obrzydzeniem na Neziru. Ciemnobogowie z natury swojej nie podlegali bowiem alternihilacji, a prawo nie przewidywało, co należy z nimi zrobić w przypadku, gdyby dopuścili się złamania Porządku. Prawdę mówiąc, jak eony długie i szerokie, nigdy dotąd się to nie zdarzyło. Neziru ustanowił właśnie precedens.
Mada i Awe milczeli, znieruchomieli, zastygli, całkowicie zapadając się w Ciemność, która w obliczu ich bezbrzeżnego zdumienia stawała się jakby… mniej ciemna. Mada nigdy dotąd tak się nie czuł. Nie wiedział, że coś takiego może stać się z Ciemnością…
Ciemnilicja w ekspresowym tempie doprowadziła dwójkę aresztantów przed oblicze Wszechwładnego Archinikta. Neziru był po drodze bezlitośnie bity, szarpany i poniżany przez funkcjonariuszy, z Awe obchodzono się natomiast dużo łagodniej. Nie wypadało przecież traktować Wszechmocnej na równi z ciemnobogiem. Otępiały i skołowany Mada podążał za nimi w biernym, bezwolnym milczeniu.
Archinikt oczekiwał już na nich w głównej sali tronowej gmachu Collegium Nihilianum. Odziany w absolut czerni prezentował się wyjątkowo majestatycznie i groźnie, siedząc na niebotycznej wysokości tronie. W pełnym skupienia milczeniu wysłuchał aktu oskarżenia, wygłoszonego przez Dowodzącego, jak również mów obronnych obydwu oskarżonych. Nie przekonały go one jednak, ponieważ natychmiast wydał wyrok – Awe została skazana na natychmiastową alternihilację na czarnostosie, z Neziru natomiast miał pewien problem – jako ciemnobóg był on bądź co bądź jednak bogiem, nie podlegał więc prawu powszechnego zniszczenia. Ostatecznie został więc skazany na orbitalną banicję, na wieczne wirowanie wokół Tenebris, w zawieszeniu pomiędzy Ciemnością a Próżnią. Bez zbędnych przygotowań i niepotrzebnych formalności wystrzelono go z wyrzutni towarowej w kosmos, po czym powleczono Awe na czarnostos. Nie opierała się zresztą zbytnio – nie mogąc odmienić swojego przeznaczenia, starała się przynajmniej do końca zachować godność.
Ze względu na znaczne zasługi swojej linii Mada wybłagał u samego Archinikta zezwolenie na krótkie pożegnanie się z Awe przed egzekucją. Kiedy pozwolono im stanąć naprzeciwko siebie przed wejściem na czarnostos, przez kilka sekund szukał odpowiednich słów, po czym zapytał:
– Dlaczego to zrobiłaś? Po co ci to było?
– Musiałam wiedzieć – odpowiedziała, uśmiechając się smutno, po czym odwróciła się do niego plecami i sama, z wolna, nieprzymuszana i nieprzyspieszana przez nikogo, zaczęła wchodzić na stopnie wiodące na szczyt czarnostosu.
Kilku Ciemnilicjantów wyjątkowo szybko i sprawnie przykuło Awe do słupa czarnostosu, po czym Archinikt jednym pociągnięciem specjalnej dźwigni uruchomił baterię potężnych niecząsteczkowych alternihilatorów najnowszej generacji. W jednej nanosekundzie czarnostos rozpłomieniał w spazmach mroku, po czym zamilkł. Słup stał pusty. Zgodnie z wszelką logiką po Awe nie powinien był pozostać żaden ślad. A jednak coś było. W ciemnościach ponad czarnostosem unosił się maleńki, choć wyraźny, jasny punkt. Niczym nieważka, kosmiczna łza wznosił się powoli i nieubłaganie ku górze, nadając kolejnym mijanym przez siebie warstom Nienieba niewidziane tutaj nigdy dotąd odcienie burgundu, granatu i czekolady.
Ciemnilicjanci biegali w chaosie, pokrzykując i pokazując sobie palcami niecodzienne zjawisko. Archinikt wydał z siebie krzyk pełen grozy. On jeden wiedział, z czym mają do czynienia. To był foton. Archinikt zdawał sobie sprawę z tego, że nie mają nad nim żadnej władzy, ponieważ ta cząstka nie podlega zasadom Porządku. Będzie wznosiła się nieubłaganie, coraz wyżej i dalej, aż kiedyś wreszcie dotrze do świata jasnych, gdzie zostanie odczytana przez ich detektory i zdradzi im wszystkie sekrety niebarionowego świata, w którym powstała. Oni zaś mogli tylko stać i patrzeć, jak się oddala, zdążając w coraz wyższe warstwy Nienieba, odprowadzana w dalszą drogę przez złowrogi, szyderczy śmiech orbitującego właśnie ponad nimi Neziru.
Mada również stał i patrzył, podnosząc głowę coraz bardziej do góry, w miarę jak oddalające się z wolna światło fotonu przygasało, przywracając mrok do stanu wyjściowej równowagi.
– Niechaj będzie przeklęta na wieki wszelka ciemność! – powiedział wystarczająco cicho, aby wszyscy słyszeli, odwrócił się i odszedł.
Praca była inspirowana badaniami i odkryciami naukowymi dotyczącymi ciemnej materii i ciemnej energii, przedstawionymi w odpowiednich odcinkach programu „Astronarium” oraz wykładami z cyklu „Astronomia w Twoim domu”.
Konkurs literacki Uranii z okazji Roku Lema 2021
Jesteś fanem fantastyki naukowej? A może próbujesz sił w pisaniu literatury science-fiction? Albo może jesteś już uznanym pisarzem i chcesz uczcić Rok Lema 2021? W każdym z tych przypadków możesz nadesłać swoją twórczość na konkurs literacki Uranii!
Aby dowiedzieć się więcej o konkursie, wejdź tutaj.