Przejdź do treści

 

Jak wyglądał typowy dzień Feliksa Grodnego, lecącego przez próżnię kosmosu?

Jowisz w obserwacjach misji kosmicznej Juno

Na ilustracji: Wirujące chmury w atmosferze Jowisza na zdjęciu wykonanym przez misję kosmiczną Juno. Źródło: NASA

 

Rok 2021 został ogłoszony Rokiem Lema. Z tej okazji, w numerze 3/2021 czasopisma Urania - Postępy Astronomii ogłoszony został konkurs literacki na teksty w języku polskim pisane prozą, inspirowane polskimi badaniami naukowymi. 

 

Poniżej prezentujemy opowiadanie pt. „Jak wyglądał typowy dzień Feliksa Grodnego, lecącego przez próżnię kosmosu?”, które zostało nadesłane na konkurs przez Mikołaja Pedowicza:

 


 

Mikołaj Pedowicz

 

JAK WYGLĄDAŁ TYPOWY DZIEŃ FELIKSA GRODNEGO, LECĄCEGO PRZEZ PRÓŻNIĘ KOSMOSU?

 

Powiem szczerze: niezbyt ciekawie. Feliks obudził się w swym statku kosmicznym, przemierzającym Drogę Mleczną, w okolicach Pegaza. Codziennie rano witała go myśl, że jedynie kilka milimetrów blachy dzieli go od śmiertelnej nicości, napierającej na całą powierzchnię statku.

 

Wstał dzisiaj lewą nogą i zmniejszył poziom sztucznej grawitacji do około 99 procent takiej, jaka panowała na jego macierzystej planecie Ziemi. Przełącznik grawitacyjny sam zamontował przy łóżku, uznając, że przyciąganie materaca jest zdecydowanie silniejsze z rana i należy je wyrównywać.

 

Mówił natomiast wszystkim, że to ze względów bezpieczeństwa.

 

Feliks musiał z rana zrobić kilka ćwiczeń, aby zachować ciało w zdrowiu. Próżnia kosmiczna była niemiłosierna. Mimo to zwiększył poziom sztucznej grawitacji dopiero po treningu i wtedy też poszedł do toalety. Tam normalna rutyna higieny ciała. Z wodą trzeba było oszczędnie.

 

Na pokładzie istniał układ zamknięty wody. Cała użyta i wydalona woda, nawet ta z jego potu i moczu, była oczyszczana i używana ponownie. Jednak maszyny odzyskujące miały już swoje lata i oczyszczanie postępowało powoli. Człowiek jak co dzień umył zęby i nasmarował się cały kremem na oddziaływanie promieniowania kosmicznego. Na długą metę promieniowanie było największym zagrożeniem dla ciała człowieka. Grodny znalazł krem – jak on go określał „cudeńko” – w ziemskich magazynach. Nazywał się RADIURAN. W jego skład wchodził szczep martwych bakterii odpornych na promieniowanie kosmiczne.

 

Cecha bardzo przydatna dla istot, które chciały podróżować przez pustkę kosmosu.

 

Cecha, której ludzie nie posiadali.

 

Dlatego zaopatrzył się w niezliczoną ilość tego kremu, aby nie mieć żadnych problemów ze zdrowiem ani mutacjami.

 

Statek był w większej części pokryty Uranium, mimo to nie w pełni, a Feliks nie chciał ryzykować.

 

Był podróżnikiem, bywał na różnych planetach, niektóre mogły nie mieć magnetosfery, która chroniłaby Feliksa przed zdradliwym promieniowaniem. Każda była inna, a Feliks nie wiedział, na jakiej znajdzie się dzisiaj lub jutro.

 

Wolał być zawsze gotowy na wszystko.

 

Dzisiaj planował jednak zostać na statku. Kremem posmarował się z nawyku.

 

Na śniadanie wymarzył sobie jajecznicę. Grodny nie miał jajek, ale owoce pewnej rośliny na Keplerze-424b smakowały jak jajecznica, gdy podgrzało się je na patelni i przyprawiło solą i pieprzem.

 

Sól była szeroko rozpowszechniona w Galaktyce. Ku uciesze Lyrańczyków, dla których była to psychodeliczna używka, zakazana na ich planecie. Natomiast pieprzu użył szczyptę, ponieważ był to jego ostatni pojemnik zabrany z terenów dawnej Azji.

 

Po dobrym śniadaniu i przejrzeniu map nieba postanowił posprzątać. Według mapy za dobrą godzinę będzie przelatywać obok niezamieszkanego gazowego olbrzyma Pirxa w systemie Solaris, na którym będzie mógł wyrzucić śmieci i odpady organiczne.

 

Nie obyło się bez niespodzianek. Feliks znalazł zapodziany aparat zapachu, którego szukał od jakiegoś czasu. Był przekonany, że wsadził go w miejsce, które potem będzie łatwo znaleźć, a wylądował pod łóżkiem z niejasnych mu przyczyn. Kolejną niemiłą niespodzianką był spust do wyrzucania odpadków. Zaciął się.

 

Spust się zaciął i trzeba było robić to manualnie. Pójść na spacer kosmiczny i od zewnątrz otworzyć właz ręcznie. Człowiek zaklął w duchu. Niby proste zadanie, jednak nie budziło zachwytów Grodnego. Spacery kosmiczne po prostu nie były przyjemne. Wyjść poza bezpieczny pokład i zbliżyć się do Wielkiej Pustki… Na samą myśl przełknął głośno ślinę. Bliskość nicości przyprawiała o dreszcze.

 

Towarzyszył mu zimny uchwyt za serce spowodowany niewiadomą, kryjącą się w czerni.  Podobnie jakby pływać nago w ciemności, w środku nieskończenie wielkiego oceanu.

 

Feliks w ciszy założył kombinezon, zapiął się dokładnie i kazał komputerowi wejść na bliską orbitę planety. Gdy lot się wyrównał, Feliks przeszedł do wyjściowego modułu, aby włazem wydostać się na powierzchnię statku.

 

Komputer automatycznie wyłączył sztuczną grawitację przy otwieraniu włazu. Grodny poczuł wtedy znajome uczucie nieważkości. Krew napłynęła mu do głowy i piersi. Ręce i nogi wydawały się malutkie, a głowa nabrzmiała i duża. Poczuł bicie serca w skroniach. Zakręciło mu się przed oczami, trochę jakby wzrok mu się wyostrzył… I wtedy nastąpiła fala mdłości. Zdusił ją i był gotowy na następną. Jego błędnik został wytrącony z równowagi, co na początku stanu nieważkości zawsze wiązało się  z drobnymi nieprzyjemnościami.

 

Właz stanął otworem i ludzkim oczom ukazała się krągłość planety.

 

Była olbrzymia.

 

Feliks nie mógł objąć jej całej wzrokiem, widział jedynie jej krzywizny. Z wyglądu przypominała mu największą planetę układu Słonecznego – Jowisza.

 

Bordowe pasma chmur formowały na powierzchni fale i wstęgi, wyjęte z obrazów największych abstrakcjonistów. Chmury leniwie poruszały się pod człowiekiem w hipnotyzującym rytmie.

 

Przez moment Feliks podziwiał ogrom widowiska, zachwycały go wiry na powierzchni planety. Gigantyczne cyklony, które przemierzały olbrzymie odległości.

 

Na Ziemi w trakcie początków astronautyki istniała legenda o tajemniczej misji kosmicznej, która w trakcie badania Jowisza znikła w niewyjaśnionych okolicznościach, a po stacji został jedynie sok. Złośliwi twierdzili, że planeta zahipnotyzowała astronautów tak bardzo, że przyglądając się jej powierzchni, wpadli w jeden z wirów.

 

Grodny zastanawiał się, co by było z nim samym, gdyby do takiego wpadł. W takiej odległości od gazowego olbrzyma wydawało mu się, że mógłby spaść na jego powierzchnię lada moment. Nawet gdyby nie spalił się w atmosferze ani nie wpadł w wir, jego ciało spadałoby przez kolejne warstwy gazów budujących tę planetę, aż ciśnienie zrobiłoby z niego placek.

 

Choroba ruchowa od razu przypomniała o sobie i Feliks ciężko przełknął ślinę.

 

„Mogłem zjeść dzisiaj naleśniki” – stwierdził w myślach, gdy do głowy wpadło mu wspomnienie wyglądu jajecznicy.

 

Hipnotyczny nastrój, jaki wywierała na nim planeta, minął. Feliks delikatnie odepchnął się od podłogi i w ten sposób wyleciał  w przestrzeń kosmiczną. Odetchnął głęboko i zamknął oczy.

 

Pod powiekami pojawiły mu się iskry światła. Wiedział, że to kwanty promieniowania kosmicznego, które akurat przeleciały przez jego nerw wzrokowy.

 

Wszechświat musiał zawsze upominać się o uwagę.

 

Teraz czekało go niemałe wyzwanie. Za pomocą małych impulsowych silników plazmowych podleciał do włazu na odpadki. Właz się jedynie uchylił i zaciął w jednej trzeciej wysokości. Feliks, włączając magnesy w butach, przywarł do statku. Wtedy dopiero szarpnął właz. Po pierwszym oporze drzwi zaskoczyły i otworzyły się całkiem.

 

W normalnej sytuacji worek powinien odpiąć się od modułu i zostać wystrzelony z odpowiednią prędkością, aby spalić się w atmosferze planety.

 

Tak się jednak nie stało. Torba dalej była na swoim miejscu. Rękami wymacał przycisk manualny i go wcisnął.

 

Coś zgrzytnęło, torba odpięła się od pokładu i powoli zaczęła lecieć w stronę gazowego olbrzyma. Niestety. Siła była za mała i obiekt znalazł się na orbicie, powoli poruszając się po jej osi.

 

— Szlag — zaklął pod nosem. — Statek! Odpalaj silniki — powiedział, naciskając przycisk komunikatora. Mimo że wszechświat był niewyobrażalnie duży, a jego większość to pustka, Feliks nauczył się po smutnej historii swojego gatunku, że nie warto śmiecić i zawsze starał się dbać, by nie zostawiać za sobą odpadków. 
— Tak jest! Kapitanie ostrzeżenie przed niezidentyfikowanym obiektem — odpowiedział komputer pokładowy, wyświetlając na hełmie ostrzeżenie z mapą.
— Przecież to nie niezidentyfikowany obiekt, tylko moje g… — zaciął się, ponieważ na mapie wyświetlił się kształt, który wystrzelił z ciemnej plamy na gazowej planecie.

 

Podłużny obiekt zbliżał się z coraz większą prędkością w pobliże lecącego worka i – co gorsza – Statku.

 

Feliks był coraz bardziej zdziwiony, ponieważ wydawało mu się, że kształt nie jest statkiem kosmicznym. Obiekt ciągnął się od planety nieprzerwanie otoczony chmurą gazu. Dopiero gdy mapa zniknęła, człowiek dostrzegł jeszcze jedną rzecz.

 

To miało zęby.

 

Ciarki przeszły po plecach Feliksa, gdy to zobaczył.

 

To było zwierzę.

 

Z przeraźliwą prędkością rosło w oczach. Feliks jedynie mrugnął, by zobaczyć, jak zęby zaciskają się na torbie z odpadkami. Zwierzę zostawiło po gryzie jedynie obłok bordowej pary.

 

Zmroziło go.

 

Nie mógł jednak pozwolić sobie na tę słabość długo, bo kątem oka zauważył ruch w kolejnej czarnej plamie planety, tym razem tuż pod nim.

 

Wyłączył magnesy i odepchnął się od pokładu najmocniej, jak mógł. Wykonując zręcznie zwrot na silniczkach, znalazł się błyskawicznie u włazu. Obejrzał się, by zobaczyć  zarys zębów wynurzających się z planety.

 

— Statek, startuj!
— Proszę o podanie współrzędnych celu podróży.
— Statek! Nie teraz, gaz do dechy!
— Nie rozumiem, kapitanie. Proszę powtórzyć komendę.
— Statek, nie ma na to czasu, leć do przodu, pełna prędkość. Natychmiast.
— Tak jest, kapitanie.

 

Statek wystartował w ostatnim momencie. Siła odrzuciła Feliksa na ścianę. Ostatnie, co widział, zanim stracił przytomność, to wielkie rozgoryczone oko spozierające na niego z Wielkiej Pomarańczowej Plamy.


Inspiracje: 

 


 

Konkurs literacki Uranii z okazji Roku Lema 2021

 

Jesteś fanem fantastyki naukowej? A może próbujesz sił w pisaniu literatury science-fiction? Albo może jesteś już uznanym pisarzem i chcesz uczcić Rok Lema 2021? W każdym z tych przypadków możesz nadesłać swoją twórczość na konkurs literacki Uranii!

 

Aby dowiedzieć się więcej o konkursie, wejdź tutaj.