Przejdź do treści

Czy język pozwoli nam porozumieć się z innymi mieszkańcami kosmosu? Przegląd wybranych koncepcji science fiction

 

Artystyczna wizja science-fiction

Artystyczna wizja science-fiction. Źródło: Comfreak / Pixabay.

 

Scenariusz spotkania innych istot rozumnych we Wszechświecie zakłada próby nawiązania kontaktu i znalezienia drogi porozumienia. Program naukowy SETI (Search for Extraterrestrial Intelligence) nieustannie szuka sztucznie wytworzonych sygnałów w przestrzeni kosmicznej; ludzkość ma potrzebę znalezienia kompanów do dialogu, samookreślenia się poprzez ustalenie swojego miejsca w kosmosie. Sprawdźmy, jakie wizje i rozwiązania podsuwają twórcy fantastyki naukowej, gdy na gruncie spotkania z obcymi sięgają do rozważań metajęzykowych. To bowiem język stanowi filar konfrontacji, który nadaje sens spotkaniu odmiennych intelektów.


Niejednokrotnie w utworach science fiction motyw języka traktowany jest po macoszemu, upraszczany: człowiek dysponuje technologią pozwalającą rozszyfrować przekaz bądź obcy błyskawicznie dostosowują się do ziemskiej mowy. Czasem wystarczy dotyk, by tak skomplikowany problem, jak komunikacja organizmów powstałych na różnych planetach, został natychmiast rozwiązany. Bywa również, że różnice zarysowane są w postaci pewnej puli neologizmów wnoszonych przez obcą cywilizację. Jednak zdolność mowy to główny i bardzo specyficzny budulec cywilizacji (przynajmniej na Ziemi), język determinuje sposób myślenia, postrzegania, nawet zachowania, i odwrotnie: tworzony jest tak, by w wydolny sposób nadawać rzeczywistości symboliczne kody. Realnie więc próba porozumienia mieszkańców dwóch planet nie mogłaby przebiec tak łatwo, jak widzi to wielu reżyserów.


Spójrzmy na kilka utworów, w których doszło do głębszych metajęzykowych analiz.

 

Kadr z filmu Arrival (Nowy Początek)

Kadr z filmu Arrival (Nowy Początek).


Język bezczasu


W filmie „Arrival” (2016), stworzonym na podstawie opowiadania Teda Chianga, poprzez grę obrazem, dźwiękiem i samą fabułą widz może doświadczyć budzącego poznawczy niepokój spotkania ziemskich naukowców z przedstawicielami obcej cywilizacji. Najważniejszym bohaterem filmu – mimo dodania typowych elementów akcji i ograniczenia wątków filozoficzno-poznawczych oraz naukowych – jest język: jego ograniczenia, możliwości, przestrzeń, którą tworzy i to, jak wpływa na rzeczywistość oraz czas. Śledząc zawiłe próby najpierw samego sprowokowania jakiejkolwiek formy komunikacji, a potem przełożenia ziemskiego na obcy i odwrotnie, a także starając się ujrzeć w zawiłych kształtach malowanych przez przybyszy to, co w końcu zaczyna widzieć główna bohaterka, odbiorca dokonuje redefinicji pojęcia języka i bierze udział eksperymencie, w którym jeden zawiły „kleks” zawiera kompleksową informację. Ziemianie rozbiliby tę informację na znacznie więcej znaków, a co najważniejsze, dzieliliby słowa na dotyczące czasu przeszłego, teraźniejszego, przyszłego. Obcy malujący swoje przekazy w obrębie koła symbolizują postrzeganie wyzbyte podziału czasowego, postrzeganie całościowe. Przybywają w konkretnym punkcie czasu ludzkiego, widząc całe dzieje ludzkości i obdarzając główną bohaterkę przekazem, którego początkowo nie potrafi pojąć, bo nie umie wyrwać się z perspektywy ziemskiego postrzegania czasu. Język obcych ją uwalnia, pozwala na całościowy wgląd w swoje życie. Obcy przynoszą to, co niepojęte, to, co dla człowieka jest uprzedzaniem faktów, i rozpaczliwe próby ich zrozumienia obnażają problemy komunikacyjne tak między przedstawicielami gatunku ludzkiego, jak i samej niepojmującej siebie jednostki, udowadniając, że ziemskie języki są niedoskonałe, kalekie.

 

Okładka DVD filmu pt. Bliskie spotkania trzeciego stopnia

Okładka DVD filmu "Bliskie spotkania trzeciego stopnia".


Barwna symfonia


Sięgnijmy do znacznie starszego, klasycznego dzieła fantastycznonaukowej kinematografii: „Bliskich spotkań trzeciego stopnia” (1977) Stevena Spielberga. Nie dochodzi w nim do porozumienia słownego, za to w ciekawy sposób wykorzystana zostaje gra dźwięków, światła i gestów. Pięcionutowy sygnał dźwiękowy nadany przez obcych, któremu towarzyszą różnokolorowe efekty świetlne, został przez naukowców zaadoptowany również na gesty: „śpiewanie razem z ręką”, język migowy stanowiący metodę pedagogiczną, której autorem jest Węgier Zoltán Kodály. W ten sposób każda istota potrafiąca odróżnić i wytworzyć kolory, dźwięki czy wykonać gesty, jest w stanie ustalić wspólny język porozumienia, omijając problem odrębnego aparatu pojęciowego. Oczywiście taki scenariusz zakłada podobną fizjonomię człowieka i obcego, pozwalającą na zbliżony odbiór bodźców słuchowych oraz wzrokowych (a nawet powtarzanie gestów), trzeba jednak przyznać, że problem komunikacji nie został potraktowany po macoszemu i jest najważniejszym bohaterem filmu.

 

Okładka książki pt. Dzienniki gwiazdowe

Okładka książki pt. "Dzienniki gwiazdowe" Stanisława Lema. Wydanie z 2012 roku. Źródło: Wydawnictwo Literackie.


Obcy, który jest maszyną


Nie sposób nie wspomnieć o przemyśleniach Stanisława Lema na temat komunikacji z obcymi. Pisarz podkreślał, że takie spotkanie może przypominać natknięcie się na siebie ślimaka i wiewiórki – o ile w ogóle się zauważą, z pewnością się nie porozumieją. W wywiadzie przeprowadzonym przez Stanisława Beresia stwierdził:


(…) nie wierzę w możliwość przybycia Innych na Ziemię i nie wierzę w możliwość odebrania zrozumiałych sygnałów. Nie wiem dlaczego! Wszystkie wyjaśnienia są symplifikacjami. Przy tym wszystkim nie uważam jednak, aby Ziemia była w kosmosie jedynym punktem żywym. Siedzi mi w głowie myśl, że Oni są inni, więc zachowują się inaczej, niż sobie to potrafimy wyobrazić.


O próbach porozumienia choćby z oceanem Solaris można przeczytać tutaj, natomiast w tym temacie dobrze będzie omówić zupełnie nową płaszczyznę „nieporozumienia” – człowieka z maszyną. W swoich utworach Stanisław Lem wielokrotnie poruszał ten problem. Wszak sztuczna inteligencja jest tworzeniem przez ludzkość inteligentnego towarzysza, który byłby w jej zasięgu, którego nie trzeba szukać po odległych galaktykach, i z którym można dzielić los samotnych Ziemian. Tworząc SI, nadbudowujemy kolejne warstwy rzeczywistości; o ile jednak warstwy wcześniejsze, jak mitologia, kultura, technika, znaczą coś tylko dla posługującego się nimi człowieka, sztuczna inteligencja ma potencjał, by istnieć od twórcy niezależnie. To wreszcie prawdziwy i namacalny obcy, stworzony dodatkowo przez człowieka i na wzór twórcy, a więc w teorii zapewniający płaszczyznę porozumienia.


Lem niejednokrotnie fantazjował o całych informacyjnych Kosmosach; w „Dziennikach gwiazdowych” mamy do czynienia z wykreowaniem się trzeciego Wszechświata zamkniętego w pozostałych – czyli wygenerowanej przez maszyny wiedzy. Nie będąc w stanie przekształcić Wszechświata tak, by był doskonale poznawalny, człowiek wytwarza kolejne, czyniąc z nich protezy i wielkie bazy danych. Co się wydarzy, gdy sztuczna inteligencja, towarzysz w „niedoli”, zacznie być samodzielna i przekroczy punkt technologicznej osobliwości?


Prześciganie się w próbach stworzenia urządzeń przewyższających ludzki rozum znajdziemy w „Sumie technologicznej” i „Molochu”. Oparto je na naturze, niedościgłym wzorze inżynierów, miały ponadto prowadzić do wytworzenia bezpiecznej rzeczywistości, nieodróżnialnej od prawdziwej, która działałaby na nasze neurony. W ten sposób Lem zapowiedział powstanie świata wirtualnego. Uważał jednak, że co do SI, zamiast zbliżyć się do ludzkiego sposobu myślenia, stworzymy całkiem odrębne ścieżki rozumowania, a do tego przekażemy je tworom pozbawionym emocjonalnej wrażliwości. Był bowiem przekonany, że nie da się skopiować do maszyny ludzkiej sfery emocjonalnej. A jak wiemy: człowiek pozbawiony emocji to psychopata.


Jak może wyglądać takie „finalne” SI? W „Golemie XIV” mamy do czynienia z superkomputerem snującym wizje uniwersalnego Rozumu, oderwanego od biologicznego nośnika, zdystansowanego wobec dotychczasowego świata. Reprezentuje moment graniczny dla ludzkości. Komputer wskazuje tutaj tylko dwie drogi dalszego rozwoju człowieka – poleganie na maszynach, co finalnie doprowadzi do degradacji, w związku z którą człowiek znajdzie się niżej od własnych produktów, albo przekonstruowanie siebie, agresywną i nieodwracalną bioinżynierię.

 

Czy takiego werdyktu oczekiwaliśmy od swojego doskonałego tworu i idealnego towarzysza? W jaki sposób powinniśmy myśleć o komunikacji ze sztuczną inteligencją: chcemy, by była nam podwładna, czy od nas niezależna, w jakimś stopniu „lepsza”? Chcemy, by posługiwała się naszym aparatem pojęciowym, czy pozwolimy się wymknąć także jej nowym formom komunikacji? Jak porozumiemy się z czymś, co zawiera bazę naszych intencji i ogrom wgranych informacji z ludzkiego świata, lecz posługuje się nimi w całkowicie nieludzki sposób? O wizjach fantastycznonaukowych dotyczących życia wespół z robotami będzie mowa w jednym z kolejnych artykułów.

 

Autorka: Magdalena Świerczek-Gryboś

 

Więcej:
„Bliskie spotkania trzeciego stopnia” zaproponował do zestawienia Alien Hive – Filmy Science-Fiction, saga OBCY i AVP
M. Świerczek, Stanisław Lem – Problemy etyczne w literaturze fantastycznonaukowej Stanisława Lema
Inne omówienia i opracowania Stanisław Lem 1921-2006