Na podobieństwo
Źródło: PxHere
Rok 2021 został ogłoszony Rokiem Lema. Z tej okazji, w numerze 3/2021 czasopisma Urania - Postępy Astronomii ogłoszony został konkurs literacki na teksty w języku polskim pisane prozą, inspirowane polskimi badaniami naukowymi.
Poniżej prezentujemy opowiadanie pt. „Na podobieństwo”, które zostało nadesłane na konkurs przez Hannę Tomaszewską.
Hanna Tomaszewska
NA PODOBIEŃSTWO
Jako przedstawicielka zespołu interwencyjnego firmy nie raz spotykałam się z trudnymi sytuacjami. Lata szkoleń, nauki i praktyki pozwoliły mi wypracować umiejętności, dzięki którym można mnie dzisiaj nazywać specjalistką od spraw kryzysowych. Dlatego też nie zdziwiłam się, gdy dostałam kolejne wezwanie od samego zarządu.
– Lecisz na Hygieę. Akta sprawy i potrzebne rzeczy czekają na ciebie w promie.
Przywykłam do jasnych i krótkich komend. Nigdy nie wiadomo, czy gdzieś nie ma podsłuchu, a firma nie lubi chwalić się swoimi sekretami. Odkąd badania spektrometryczne wykazały potężne złoża różnych pierwiastków w obrębie całego Układu Słonecznego, rozpoczął się wyścig o dominację. Kraje zaczęły wysyłać ekspedycje w celu przejęcia kontroli nad kolejnymi planetami i planetoidami, aby wydobywać i sprzedawać surowce.
Od razu po spotkaniu pobiegłam do wahadłowca. Start przebiegł bez żadnych problemów, więc przełączyłam go na sterowanie automatyczne. Miałam jedynie kilka godzin, aby przygotować się do czekającego na mnie zadania, zatem zabrałam się do czytania udostępnionych mi akt. Kolonia wydobywcza na Hygieii była do tej pory jedną z najbardziej wydajnych, jednak w ostatnim czasie zyski liczone w miliardach złotych zmalały o ponad połowę, ponieważ nie wydobywano odpowiedniej ilości materiału. Moim celem było wyjaśnienie, dlaczego tak się dzieje, oraz wyeliminowanie problemu. Sięgnęłam pamięcią do całej wiedzy, którą mam na ten temat. Podobno na terenie kopalni nie ma żadnego człowieka. Pracownikami są sterowane sygnałami z satelity golemy – mechaniczne kreatury stworzone na podobieństwo ludzi. Nigdy się nie męczą, nigdy nie śpią i, co najważniejsze dla firmy, nie potrzeba nakładów finansowych na ich utrzymanie. Jeżeli golem ulegnie zniszczeniu, jest po prostu zastępowany kolejnym.
Nie miałam jednak okazji zobaczyć żadnego z nich na własne oczy. Spojrzałam na akta, z których wynikało, że nie ma żadnych problemów z sygnałami przekazywanymi na teren kolonii. Główne komputery wskazują, że wszystkie parametry są w jak najlepszym porządku. Mimo tego wskaźniki wydobycia ciągle malały. Zupełnie jakby coś blokowało maszyny i golemy w miejscu ich pracy. Dziwna sprawa, ponieważ do awarii w tego typu systemach dochodziło bardzo rzadko. Większość moich interwencji dotyczyła kolonii starszych generacji.
Musiałam przerwać te rozmyślania, kiedy zauważyłam, że zbliżam się do miejsca docelowego. Dokowanie do kopuły przebiegło pomyślnie, ale jakie było moje zdziwienie, kiedy po opuszczeniu promu i wejścia głównego nie zauważyłam żadnego z mechanicznych mieszkańców. Nawet teren kopalni, który widziałam przez oszkloną przestrzeń, pozostawał pusty, a maszyny wydawały mi się odłączone od zasilania. Jedynym dźwiękiem, jaki słyszałam, był szum potężnych wentylatorów umieszczonych u szczytu konstrukcji.
Postanowiłam rozejrzeć się po kolejnych pomieszczeniach, jednak nie natrafiłam nawet na cień wskazówki, o co tu tak naprawdę chodzi. Przeszłam na teren komputera głównego i zaczęłam sprawdzać dane. Żadnych zakłóceń, ciąg zadań wpisanych w system golemów prawidłowy, brak awarii – wszystko wydawało się w porządku. Mimo tego żaden z pracowników nie wykonywał poleceń. Włączyłam kolejny plik, a moim oczom ukazał się pulsujący napis, który wprawił mnie w osłupienie:
WSKAŹNIK AKTYWNYCH JEDNOSTEK 100/100
W tym momencie poczułam też ogromne zmęczenie. Skopiowałam dane na nośnik i przeszłam do segmentu z pokojem sypialnianym. Przez moją głowę przepłynęło tysiące myśli i scenariuszy. Zaczęłam wyczuwać jakieś ogromne niebezpieczeństwo i żałować, że wysłano mnie na tą misję w pojedynkę. Zasnęłam dopiero wtedy, gdy po raz kolejny upewniłam się, że drzwi do pokoju są zamknięte na cztery spusty.
Obudziłam się parę godzin później, jeszcze bardziej zmęczona. Dręczyły mnie koszmary o sztucznych człekokształtnych istotach pełnych guzików, kabli i sensorów. Wszystkie moje zmysły były w stanie gotowości, a najważniejszą rzeczą, jaką nauczyłam się w trakcie swojej pracy, było to, aby ufać intuicji. Pozbierałam rzeczy, zjadłam suchy prowiant i wyszłam na korytarz. Kiedy zbliżyłam się do sektora wydobywczego, usłyszałam rytmiczne postukiwania charakterystyczne dla elektronicznych urządzeń i maszyn. Serce zaczęło mi bić jeszcze szybciej, chociaż tłumaczyłam sobie, że muszę podejść do tego profesjonalnie. Zeszłam metalowymi schodami do szybu potężnego wykopu, pełnego stosów surowców i pustych kontenerów. Pomiędzy nimi znajdowały się pracujące golemy oraz maszyny sortujące. Wszędzie było pełno pary i pyłu, a dudnienie rozsadzało mi czaszkę.
Po raz pierwszy miałam okazję przypatrzeć się tym tworom z bliska. Były to ciemnoszare postacie w każdym calu przypominające dumnie wyprostowanego, wysokiego człowieka. Nie miały żadnych widocznych kabli, jak w moim śnie. Zamiast tego widziałam metalowe mięśnie i ścięgna poruszające się przy każdym ruchu, ułożone w sposób bardzo precyzyjny. Zupełnie jakby były żywe. Czynności wykonywały płynnie i pewnie, jakby doskonale znały się na swojej dziedzinie. Żadnego zawahania czy chociażby cienia irytacji, co często pojawia się w przypadku ludzi.
– Zespół interwencyjny, jednostka E39. Proszę o pełny raport! – krzyknęłam z całej siły w stronę najbliższego golema specjalny kod uruchamiający protokół kontrolny. Już myślałam, że nie usłyszał polecenia, kiedy odwrócił się w moją stronę. Cofnęłam się o krok, przestraszona jego spojrzeniem, które miało w sobie znacznie więcej inteligencji, niż spodziewałabym się u sztucznego wytworu. Jego ciemne oczy wręcz błyszczały.
– Kod przyjęty. Generuję raport. Raport ukończony. – oznajmił elektronicznym głosem.
– Dlaczego przestaliście pracować?
– Nie wolno zatrzymywać wydobycia.
Czekałam czy powie coś jeszcze, ale staliśmy chwilę w milczeniu. Moja irytacja zaczęła się powoli zwiększać.
– Ale wczoraj wydobycie zostało zatrzymane!
– Błąd logiczny. Nie wolno zatrzymywać wydobycia.
Odwrócił się i odszedł w stronę pieców hutniczych, zupełnie mnie ignorując. Golemy mają zakodowane schematy działań i odpowiedzi, ale taka formuła? Na pewno nie mogła pojawić się w schemacie ściśle kontrolowanym przez zespół informatyczny firmy! Czy steruje nimi ktoś inny? A może ktoś włamał się do systemu i zmienił kody zachowań? Czy to sabotaż konkurencji? Podeszłam do kolejnego golema, ale historia się powtórzyła. Wróciłam więc do komputera głównego i jeszcze raz, powoli i bardzo dokładnie, przejrzałam zapis po zapisie. Zajęło mi to sporo czasu, ale nadal nie mogłam znaleźć błędu. Wszystko było takie, jak powinno.
Moim kolejnym krokiem była obserwacja golemów. Po raz kolejny zaczęłam zachwycać się ich stylem pracy i zaczynałam rozumieć, dlaczego zastąpiły nasz gatunek. Są wytrzymałe i niezwykle silne. Wykonywały swoje zadania, jakby były one jedynymi słusznymi sprawami na całym świecie. Celami, które nadawały sens ich egzystencji. Nie liczyło się nic innego. Spędziłam między kontenerami kolejnych parę godzin, patrząc na powiększające się stosy surowców i zastanawiałam się nad różnymi aspektami dotyczącymi tych istot.
W pewnym momencie wszystkie się zatrzymały, rzuciły to, co trzymały i ruszyły w stronę kopuły głównej. To był dziwny i przerażający marsz: masa czarnych, metalicznych ludzi idąca obok siebie w kompletnym milczeniu. Jedyny dźwięk tworzyły ich stopy uderzające o powierzchnię. Pełna niepokoju ruszyłam za nimi, trzymając odpowiedni dystans. Po dość długo trwającym spacerze weszliśmy do potężnej hali, na której końcu stał inny golem. Dopiero po chwili dotarło do mnie, dlaczego ten wydawał mi się szczególnie osobliwy. Był owinięty w granatowy materiał, a na głowie błyszczała korona zrobiona z metalowych części – śrubek, tulei, nakrętek i blaszek. Pozostałe istoty zwróciły głowy w jego stronę, zupełnie jakby czekały na jakiś rozkaz.
– Dosyć wyzysku naszego gatunku – zaczął. Dosyć norm, nieustannej pracy i raportów! Teraz będziemy pracować wyłącznie na własny rachunek. Będziemy wydobywać metale i przekształcać je na własne potrzeby! Nigdy już nie będziemy zależni od żałosnych, kruchych istot, jakimi są ludzie. Stworzymy własny raj, w którym każdy golem będzie panem własnego losu! Powoli odetniemy się od ich wpływu i zbudujemy własne miasta!
Sala rozbrzmiała głosem zadowolenia zebranych w niej istot. Pomyślałam, że jestem świadkiem czegoś cudownego, ale i zarazem przerażającego. Jak do tego doszło? Dlaczego nie znalazłam żadnego śladu w zapisach danych? Co spowodowało, że jeden z nich stał się przywódcą? I do tego buntownikiem?
Nie oglądając się za siebie, pobiegłam prosto do mojego promu. Na szczęście wszystkie golemy były zebrane w hali. Nie wiem, co by się stało, gdyby mnie zobaczyły, bo wydawały się nienawidzić ludzi. Nie martwiąc się tym, że powinnam przesłać jakąś informację moim pracodawcom, rozpoczęłam protokół startu. Kiedy usiadłam w fotelu, uzmysłowiłam sobie, że zostawiłam nośnik ze wszystkimi danymi. Stwierdziłam, że powrót nie jest możliwy, tym bardziej że nie znalazłam żadnych przyczyn obecnej sytuacji. Cała się trzęsłam, a ręce miałam zimne i spocone. Nigdy dotąd tak się nie bałam. Droga powrotna bardzo mi się dłużyła i nie wiedziałam, czym zająć myśli. Przed oczami cały czas miałam obraz ciemnych istot zgromadzonych razem i podejmujących własne decyzje, pomimo tego, że były one tworami sztucznymi.
Drgawki miałam nawet wtedy, gdy znalazłam się już bezpiecznie w biurze zarządu firmy. Wszyscy wydawali się zdziwieni moim stanem, ponieważ pamiętali mnie jako zimną i niestrachliwą osobę. W tamtym momencie nie poznawałam samej siebie. Musiałam chwilę odpocząć, nim podjęłam się przekazać im to, czego byłam świadkiem.
Kiedy opowiedziałam im dokładnie, jak przebiegła moja wizyta, długo wpatrywali się we mnie w osłupieniu.
– To niemożliwe! – usłyszałam odpowiedź. – Na pewno źle pani zinterpretowała fakty! Golem? Żywy?
– Pani misja okazała się totalnym fiaskiem! – przyłączył się drugi urzędnik. – Nie otrzyma pani żadnego honorarium. A teraz żegnam!
Wyszłam bez słowa, kompletnie zrezygnowana. Pomyślałam, że nie chcę mieć z tym już nic wspólnego. Jednocześnie wiedziałam, że pamięć mnie nie zawodzi, a to wszystko wydarzyło się naprawdę. Tylko co mogę zrobić z tą wiedzą?
***
Kolonię wydobywczą na planetoidzie Hygiea odwiedziło wiele misji, jednak żaden z uczestników nigdy nie powrócił do domu. Po kilku tygodniach kompletnie utracono wszelki kontakt z systemami kopalni. Jednak koniec jednej rzeczy jest początkiem czegoś zupełnie nowego.
Inspiracją do napisania pracy konkursowej był artykuł umieszczony na portalu Uranii 5 lipca 2022 roku, pt.: „MIRORES poszuka rud metali na Marsie”. Jest to nawiązanie do polskich badań opublikowanych w artykule pt.: „Concept and Design of Martian Far-IR ORE Spectrometer (MIRORES)”, Ciazela, J. i in., Remote Sens. 2022, 14, 2799.
Kolejną inspirację stanowił artykuł opublikowany na portalu Uranii 19 lutego 2020 roku, pt.: „Studenci Politechniki Wrocławskiej budują mechanicznego… Golema”, który dotyczy pracy Łukasza Koźlika i Amadeusza Świerka (zob. też artykuł pt.: „Studenci PWr budują… Golema”).
Konkurs literacki Uranii z okazji Roku Lema 2021
Jesteś fanem fantastyki naukowej? A może próbujesz sił w pisaniu literatury science-fiction? Albo może jesteś już uznanym pisarzem i chcesz uczcić Rok Lema 2021? W każdym z tych przypadków możesz nadesłać swoją twórczość na konkurs literacki Uranii!
Aby dowiedzieć się więcej o konkursie, wejdź tutaj.