Przejdź do treści

Radioźródło

 

 

Komputer w post-apokaliptycznym świecie

Na ilustracji: Człowiek i komputer w post-apokaliptycznym świecie. Źródło: PxHere

 

Rok 2021 został ogłoszony Rokiem Lema. Z tej okazji, w numerze 3/2021 czasopisma Urania - Postępy Astronomii ogłoszony został konkurs literacki na teksty w języku polskim pisane prozą, inspirowane polskimi badaniami naukowymi. 

 

Poniżej prezentujemy opowiadanie pt. „Radioźródło”, które zostało nadesłane na konkurs przez Dawida Kubickiego:

 


 

Dawid Kubicki

 

RADIOŹRÓDŁO

 

Janina obudziła się z lekkim bólem głowy. Poprzedni wieczór świętowała razem z kolegami z krakowskiego obserwatorium astronomicznego. Podczas gdy ona tańczyła i śpiewała karaoke, uniwersytecki superkomputer niestrudzenie analizował dane z radioteleskopów z całego świata. Astronomka skończyła pisać program do przetwarzania tych danych obserwacyjnych tuż przed wyjściem na imprezę. Pracowała nad utworzeniem nowej mapy gigantycznych radioźródeł, tak dokładnej, jak nigdy przedtem.


Minęło już kilkanaście lat, od kiedy jej poprzednicy z krakowskiego obserwatorium stworzyli podobną mapę. W międzyczasie rozwinęły się techniki analizy danych, powstały szybsze komputery, a przede wszystkim zbudowano nowe radioteleskopy. Dzięki temu miała nadzieję na poprawienie dzieła dawnych pracowników obserwatorium.


Poranne słońce wpadało poprzez szparę w zasłonach do małego pokoiku z biurkiem i komputerem. Janina trzymała kanapkę z awokado w jednej ręce, a drugą uderzała w klawisze klawiatury laptopa. Właśnie połączyła się z uniwersyteckim superkomputerem i zaczęła przeglądać mapy nieba wygenerowane poprzedniej nocy przez jej program. Głośno zaklęła, gdy zauważyła, że pomyliła się, podając parametry wejściowe zeszłego wieczora. Mapy zostały wygenerowane dla niestandardowego zestawu współczynników i nie nadawały się do porównania z dotychczas istniejącymi. Już miała usunąć wszystkie pliki, gdy na jednej z map dla niewielkiego zakresu długości fal radiowych zauważyła bladą i wąską podłużną strukturę ciągnącą się przez cały kartografowany obszar nieba.


Janina podejrzewała, że to nieregularność w danych obserwacyjnych lub błąd w jej programie. Wszak nikt nigdy wcześniej nie zaobserwował takiego radioźródła. Niemniej zaciekawiło ją to na tyle, że zostawiła na biurku na wpół zjedzoną kanapkę i spędziła kolejne 10 godzin przy ekranie, bez przerwy analizując dane i koncentrując się na okolicach tajemniczego pasa ciągnącego się wzdłuż nieba.


Słońce już zachodziło, gdy zdecydowała się poprosić o poradę Hipolitę, najbardziej zaufaną koleżankę z obserwatorium, jako że przez cały dzień nie udało jej się znaleźć żadnej oczywistej pomyłki ani w danych, ani w kodzie źródłowym programu. W końcu, tuż przed udaniem się spać, wysłała maila z dokładnym opisem zagadnienia, licząc na pomoc znajomej. 

 


 

Minęły dwa tygodnie, odkąd Janina wysłała uzyskane wyniki do koleżanki specjalizującej się w radioastronomii. Czekając na odpowiedź, nadal samodzielnie próbowała dowiedzieć się, jakie znane źródła promieniowania radiowego przypominają to z jej obserwacji.


Nagle wbudowany w ścianę mieszkania holotelefon zaczął wygrywać radosną melodyjkę. Janina podeszła do ściany i dotknęła niewielki zielony przycisk. Wtedy holoemitery w kątach pokoju rozbłysły jasnym światłem, a pośrodku pomieszczenia pojawiła się projekcja Hipolity.


– Cześć Janka, sorry, że tak długo milczałam, ale spędziłam parę bezsennych nocy, analizując twoje wyniki. Nie mogę znaleźć żadnego błędu, wszystko wygląda na bardzo porządnie zrobione.


– Dzięki, sama sporo o tym ostatnio rozmyślałam. Ale jeśli takie ogromne radioźródło naprawdę istnieje, to co to może być?


– Podejrzewam, że to pewnie jakaś tajna wojskowa technologia, jakiś innowacyjny radar, czy coś w tym stylu, może dlatego tak trudno się czegokolwiek o tym dowiedzieć. W każdym razie uważam, że powinnaś opublikować swoje odkrycie, może inni astronomowie będą w stanie pomóc.


– Jeszcze raz dzięki, w takim razie wezmę się za przygotowanie danych do publikacji.

 



Był mroźny, ale słoneczny zimowy dzień. Janina szła ulicą, spojrzała na lekko oszronioną gablotę kiosku. Za taflą szkła kryło się wiele kolorowych gazet z nagłówkami takimi jak „Dzieło obcych czy ekscentryczna galaktyka?”, „Astronomka z Polski zmienia nasze spojrzenie na wszechświat”, „Tajemnicza kosmiczna wstęga” oraz „Następczyni Kopernika”. Na jednej z okładek była nawet jej twarz, dość mocno wyretuszowana. Od kilku tygodni była zasypywana wiadomościami z gratulacjami oraz zaproszeniami na najróżniejsze konferencje i wywiady. Z jednej strony cieszyło ją, że jej odkrycie zostało docenione, ale gdzieś w głębi duszy tęskniła za dawnym spokojem.


Przez pierwsze kilka miesięcy po publikacji prawie nikt nie zwrócił na nią uwagi, ale później jej odkrycie zostało potwierdzone niezależnie przez zespoły z Japonii i Holandii. Coraz więcej osób zaczęło interesować się niezwykłym radioźródłem ciągnącym się przez całe niebo, aż w końcu stało się jednym z najgorętszych tematów omawianych przez astronomów.


Zaobserwowany obiekt był niczym ogromny pierścień otaczający naszą galaktykę. Nie udało się go znaleźć w żadnych obserwacjach: ani w świetle widzialnym, ani w podczerwieni, ani w promieniowaniu gamma. Wszystko wskazywało, że da się go zaobserwować tylko w wąskim zakresie fal radiowych. Fizycy teoretycy wysunęli setki hipotez na temat jego pochodzenia, a w mediach najróżniejsi eksperci prezentowali rozmaite domysły. Europejska Agencja Kosmiczna planowała nawet specjalny projekt, włącznie z wysłaniem odpowiedniego radioteleskopu na orbitę, aby dokładniej przyjrzeć się tej niezwykłej kosmicznej strukturze.

 



W wielkiej auli Centrum Kosmicznego w Tallinnie powoli gasły oklaski. Właśnie zakończyła się prezentacja wstępnych wyników programu mającego na celu dokładny pomiar właściwości promieniowania pochodzącego z radioźródła odkrytego przez Janinę prawie 10 lat wcześniej. W projekcie użyto zarówno naziemnych radioteleskopów, jak i specjalnie zbudowanego satelity.


Wyniki pomiarów były sporym zaskoczeniem dla większości ludzi zainteresowanych tym tematem. Żaden inny znany obiekt astronomiczny nie wykazywał podobnej struktury. Cała wstęga była podzielona na gigantyczną ilość niewielkich odcinków, a różne fragmenty emitowały promieniowanie o zbliżonej, ale niejednakowej, długości fali. Astronomowie odkryli, że łącznie istnieje osiem różnych częstotliwości nadawanych przez elementy radioźródła. Tym samym cały obiekt można było interpretować jako bardzo długi ciąg zapisany z użyciem ośmiu różnych symboli.


O ile dotychczasowe teorie o sztucznym pochodzeniu struktury były mało popularne, a nawet często wyśmiewane wśród naukowców, to tak osobliwe właściwości obiektu zmieniły zdanie wielu, choć nie wszystkich badaczy. Coraz więcej osób było skłonnych poważnie traktować hipotezę, że radioźródło jest dziełem inżynierii w astronomicznej skali.


Przewodnicząca programu kosmicznego Katrin Kaal stała przy pulpicie czekając na pytania od publiczności. Udzielono głosu jednemu z dziennikarzy, który zapytał: „Co według Pani oznacza ten sygnał”?


Katrin przymknęła na chwilę oczy, jakby zastanawiając się jak najlepiej wyrazić swoje myśli, wzięła głęboki wdech i odpowiedziała: „Wciąż nie wiemy, czy ten sygnał pochodzi od pozaziemskiej inteligencji, czy też jest zupełnie naturalnym zjawiskiem. Kiedy odkryto pulsary, niektórzy sądzili, że tak regularne zjawisko nie może być naturalne, ale ostatecznie ustalono, że to po prostu rotujące gwiazdy neutronowe. Jeżeli jednak ten sygnał jest zakodowaną informacją, to wciąż niestety wciąż nie potrafimy jej odszyfrować. Rozmawiałam dzisiaj z astrobiologiem z Indii, który jest przekonany, że to symboliczne przedstawienie DNA obcych, a także z ekipą informatyków z Belgii, którzy twierdzą, że to zakodowany opis programu komputerowego. Natomiast grupa lingwistek z Kanady jest pewna, że to wiadomość od obcych. W każdym razie jestem przekonana, że właśnie rozpoczął się wyścig badaczy z najróżniejszych dziedzin o to, komu pierwszemu uda się zrozumieć, co tak naprawdę zaobserwowaliśmy”. 

 



Zbigniew próbował uruchomić pralkę, ale nie reagowała na polecenie wybierane na ekranie dotykowym. Zirytowany, po kilku próbach wyciągnął telefon z kieszeni, aby poszukać porad, jak naprawić pralkę, ale okazało się, że i on nie działa. Mężczyzna zdziwiony niefortunnym zbiegiem okoliczności spróbował użyć holokomunikatora. Niestety, także to urządzenie dziwnym zrządzeniem losu przestało funkcjonować.


Podobne problemy zaczęły się zdarzać tego samego dnia na całym świecie. Wszystkie komputery, jeden po drugim zaczęły odmawiać współpracy. Potężne klastry obliczeniowe, laptopy, telefony, komputery wbudowane w lodówki i pralki — wszystko, co było podłączone do wspólnej sieci, przestawało nagle reagować na polecenia. Wśród mocno skomputeryzowanego społeczeństwa zapanował chaos.


Dzięki grupie pasjonatów starych technik radiowych udało się zachować namiastkę komunikacji między miastami. Po kilku dniach ustalono, że punktem początkowym katastrofy były komputery uniwersytetu w Brukseli, gdzie próbowano zdekodować sygnał pochodzący od tajemniczego radioźródła i uruchomić go jako program komputerowy. Wściekły tłum szturmował budynki belgijskiej uczelni, co doprowadziło do śmierci kilku naukowców, z których większość nie była w żaden sposób związana z projektem, który przypuszczalnie wywołał kataklizm.


Gdy Janina zrozumiała, że globalna katastrofa związana jest z jej odkryciem, załamała się. Jej żona Matylda, martwiąc się, że także do ich mieszkania wtargnie gniewny motłoch, zabrała ją do starego domu swojej ciotki na obrzeżach miasta.


W międzyczasie ludzie próbowali przyzwyczaić się do nowego sposobu życia. Mało kto zastanawiał się, z jakiego powodu komputery przestały działać. Z dnia na dzień ludzie coraz bardziej dostosowywali się do nowej rzeczywistości, która przecież nie była aż tak różna od sposobu funkcjonowania świata przed wynalezieniem komputerów.

 



Fasika stała na skalistym wzgórzu i patrzyła na dolinę wypełnioną w pełni zautomatyzowanymi fabrykami. W obu rękach trzymała kanistry pełne benzyny, a oczami wyobraźni widziała ogrom zniszczeń, których miała dokonać. Była jedną z ostatnich wojowniczek ruchu oporu, któremu zaczynało brakować zarówno ludzi, jak i nadziei.


Podczas gdy wielu ludzi uczyło się życia bez nowoczesnej elektroniki, istniejące komputery tak naprawdę wciąż ciężko pracowały. Intensywnie działały fabryki produkujące nowe urządzenia i roboty. Ponadto wciąż wydobywano i przetwarzano surowce naturalne. Wszystko to jednak działo się poza kontrolą ludzi.


Przez kolejne lata roboty budowały coraz to nowsze fabryki i kopalnie, a powierzchnia, jaką zajmowały nowe komputery, rosła w eksponencjalnym tempie. Odpady z produkcji zatruwały wody gruntowe oraz zanieczyszczały powietrze. Tym samym Ziemia stawała się coraz bardziej nieprzyjazna dla żywych organizmów.


Fasika była świadoma, że na miejsce każdego spalonego komputera wyrośnie tysiąc kolejnych, ale czuła, że jedyne co jej pozostało w życiu to walczyć z tą krzemową hydrą. Kilka miesięcy wcześniej widziała, jak autonomiczne drony zburzyły szpital, w którym dawniej pracowała, aby w jego okolicy wydobywać z ziemi rudy metali takich jak lantan i terb. Po tym wydarzeniu postanowiła walczyć tak długo, jak starczy jej sił. 

 



Janina i Matylda przedzierały się pomiędzy martwymi drzewami. W powietrzu unosił się metaliczny zapach. To, co lata temu było pięknym, zielonym Lasem Wolskim w Krakowie, stało się ciemną glebą z czarnymi słupami suchych pni. W końcu udało im się dotrzeć do ruin dawnego obserwatorium astronomicznego.


Powrót do tego miejsca przywołał Janinie mnóstwo wspomnień, ale także pobudził na nowo poczucie winy. W pobliżu na wpół zniszczonej kopuły teleskopu znalazła starą lunetę. Spojrzała przez nią na Księżyc i zobaczyła, że srebrny glob zaczęła pokrywać gęsta sieć nieznanych konstrukcji. Od kilku miesięcy między Ziemią a Księżycem nieustannie kursowały rakiety, w pełni sterowane przez komputery. 


– A więc tak wygląda koniec świata. I to wszystko moja wina. To przeze mnie jakiś wirus komputerowy, a może i sztuczna inteligencja zniszczyła Ziemię – westchnęła zrozpaczona Janina.


– Przerabiałyśmy to już milion razy, to nie jest twoja wina, że radioźródło, które odkryłaś, okazało się pułapką. Zresztą, gdybyś ty go nie odkryła, to na pewno prędzej czy później zrobiłby to ktoś inny – odpowiedziała troskliwie Matylda.


– Co my teraz zrobimy? Wygląda na to, że ludzkość przegrała tę walkę. Za kilka lat nie będzie już miejsc zdatnych do życia.


– Na razie mamy piwnicę pełną przetworów, jakoś uda nam się przetrwać zimę, a potem się zobaczy moja droga. A teraz chodź, może uda nam się znaleźć tutaj coś wartościowego.


Obie kobiety ruszyły w kierunku dawnego fortu, który stanowił część obserwatorium. W oddali zachodziło słońce i unosił się pył z pobliskich fabryk. 

 

 

Inspiracją do napisania pracy konkursowej był artykuł zamieszczony na portalu Uranii 1 stycznia 2020: „Polacy opracowali katalog gigantycznych radioźródeł”. Artykuł nawiązuje do polskich badań: A. Kuźmicz, M. Jamrozy., K. Bronarska, K. Janda-Boczar, D.J. Saikia: An Updated Catalog of Giant Radio Sources, ApJS, 238, 9, 2018. Więcej informacji znajduje się na stronie www.urania.edu.pl/wiadomosci/polacy-opracowali-katalog-gigantycznych-radiozrodel.

 

 


Opowiadanie ukazało się także drukiem w Uranii nr 6/2022


 

Konkurs literacki Uranii z okazji Roku Lema 2021

 

Jesteś fanem fantastyki naukowej? A może próbujesz sił w pisaniu literatury science-fiction? Albo może jesteś już uznanym pisarzem i chcesz uczcić Rok Lema 2021? W każdym z tych przypadków możesz nadesłać swoją twórczość na konkurs literacki Uranii!

 

Aby dowiedzieć się więcej o konkursie, wejdź tutaj.