Przejdź do treści

Wolna cywilizacja

 

Modele różnych ciał niebieskich

Na ilustracji: Modele różnych ciał niebieskich. Źródło: PxHere

 

Rok 2021 został ogłoszony Rokiem Lema. Z tej okazji, w numerze 3/2021 czasopisma Urania - Postępy Astronomii ogłoszony został konkurs literacki na teksty w języku polskim pisane prozą, inspirowane polskimi badaniami naukowymi. 

 

Poniżej prezentujemy opowiadanie pt. „Wolna cywilizacja”, które zostało nadesłane na konkurs przez Andrzeja P. Urbańskiego:

 


 

Andrzej P. Urbański

 

WOLNA CYWILIZACJA

 

– Masz obiad, Jadźka? – ubrudzony na twarzy, krępy mężczyzna zajrzał do kuchni, gdzie wywołana w fartuchu ozdobionym kolorowymi kwiatkami przygotowywała posiłek.

 

– Jeszcze kwadrans, Marian, aż mi się kartofle zagotują – korpulentna Jadźka wyglądała na zestresowaną.

 

– Znowu się spóźniasz! – sarknął, zdejmując zgniłozieloną kurtkę i zamszowe buty w kolorze brązowym.

 

– Przecież zanim się umyjesz, będę gotowa – broniła się Jadźka.

 

– Może – Marian nieco spuścił z tonu i poszedł do łazienki.

 

 

 

Niedługo później siedzieli przy okrągłym stole w pokoju. Towarzyszył im nastoletni syn. Był niski i chudy jak szczapa, w wiecznie zabrudzonych okularach.

 

– I co tam w szkole, Maćku? – spytał Marian.

 

– Humanistyczne nudy.

 

– A co byś wolał?

 

– Chciałbym więcej wiedzieć o różnych gwiazdach i ich planetach. Przecież już Giordano Bruno to przewidział, a dopiero za naszych czasów odkryto pierwsze planety pozasłoneczne. Wspaniałe czasy mamy.

 

– To przecież takie same bzdury – bezlitośnie skrytykował Marian – zajmij się czymś, co może ci w przyszłości przynieść pieniądze. Prawo albo medycyna to najpewniejsze zawody.

 

– To już nie chcesz, żebym został górnikiem? – zdziwił się Maciek.

 

– Sam widzisz, jaki to kiepski fach. Przychodzę z pracy wykończony, a wszyscy sarkają, że mnie dotują, chociaż ja tak mało zarabiam. Nie to, co jakieś doktory czy mecenasy. Więc ucz się synu, póki czas.

 

– No, widzę, że zmądrzałeś i pogodziłeś się z tym, że trzeba zrezygnować z paliw kopalnych – wtrąciła Jadźka.

 

– Coś ty! Przecież nie dam się wysłać na bezrobocie. Mogą sobie likwidować, ale dopiero jak przejdę na emeryturę.

 

– Dajcie spokój tym tematom. Szkoda się kłócić. Dzięki, mamo, za pyszny obiadek – powiedział Maciek, odstawiając naczynia w kuchni i udając się do swego pokoju.

 

 

 

Kiedy pchnął drzwi, nad jego głową rozpętała się burza kolorowych kulek i innych brył z papieru i styropianu uczepionych nitkami do sufitu. Szybko zamknął okno, by przewiew nie niepokoił jego kolekcji modeli naturalnych i sztucznych obiektów kosmicznych. Rzucił w kąt szkolny plecak i podszedł do komputera, który stał na biurku.

 

– Drogi amatorze astronomii – z zaciekawieniem czytał e–maila w języku angielskim – Przyjęliśmy twoje zgłoszenie nowej planety pozasłonecznej wokół gwiazdy HD 129521. Przez najbliższe miesiące będziemy weryfikować Twoje odkrycie. Prosimy o cierpliwość – Uśmiechnął się gorzko.

 

Pomyślał, że na nic tak nie czeka, jak na potwierdzenie swoich obserwacji. Ta była już trzecią w kolejności, a minęło pół roku, od kiedy wysłał pierwszą i niczego jeszcze w tej sprawie nie dostał. Postanowił zacząć popołudnie od fizyki, z której zadanie domowe było bliskie jego ukochanej astronomii.

 

– Z drugiej zasady dynamiki Newtona wyliczyć wysokość orbity geostacjonarnej Marsa. Dane są masa, promień i okres obrotu Marsa oraz stała grawitacyjna – odczytał uważnie. Rozwiązanie zadania zajęło mu pół godziny i był z tego dumny. Napisał jeszcze wypracowanie z polskiego na temat swojego ulubionego hobby. Przyszło mu to z przyjemnością, bo opowiedział o tym, jak z pomocą specjalnego serwisu astronomicznego wyszukuje te anomalie wśród gwiazd, które wskazują na istnienie wokół nich planet. Po odrobieniu lekcji zajął się więc tym hobby.

 

***

 

Następnego dnia na fizyce prezentował na tablicy, jak znalazł wysokość orbity stacjonarnej Marsa. Klasa wydawała się znudzona wyprowadzaniem odpowiedniego wzoru i obliczeniami, bo słyszał szepty i śmiechy, które próbował uciszyć fizyk.

 

– Satelita stacjonarny będzie wisiał nad marsjańskim równikiem na wysokości około siedemnastu tysięcy kilometrów – Maciek z dumą ogłosił wynik.

 

– Dziękuję. Bardzo dobrze – ocenił nauczyciel fizyki – Tak więc to nieco ponad dwa razy niżej niż wysokość ziemskiej orbity stacjonarnej. Taki wynik nie dziwi, bo ciążenie na Marsie jest też dwa razy mniejsze – uśmiechnął się. Był niewielkiego wzrostu, z krótko przyciętymi, ciemnymi włosami. Ubrany w sprany garnitur.

 

– I co,  Kosmito? – wracając na miejsce Maciek usłyszał złośliwe przezwisko, które przylgnęło do niego, kiedy tylko opowiedział im o swojej pierwszej odkrytej planecie – Ty pewnie z Marsa jesteś.

 

***

 

Kiedy wychodził ze szkoły, zastał grupkę kolegów z klasy, którzy nagle zamilkli, gdy tylko się pojawił. Zaniepokoił się.

 

– I jak, Kosmito? Skąd przybywasz? – znów słyszał złośliwe szepty.

 

Postanowił nie odpowiadać i usiłował ich minąć, jednak został zatrzymany.

 

– Ile masz macek? – ryknął mu prosto w twarz Dorian, który był najsilniejszy w klasie, czym lubił się popisywać.

 

– A może ty jesteś jadowity? I lepiej się nie zbliżać – szturchnął go ktoś inny. Zaraz też trafił w sam środek okręgu, jaki utworzyli, i zaczęli go popychać z jednej jego strony na drugą. Z trudem utrzymywał się na nogach. Nagle nastała cisza. Podobnie jak jego prześladowcy, zauważył fizyka, który właśnie wychodził ze szkoły. Maciek wykorzystał sytuację i wydostał się z rozluźnionego kręgu. Szybkim krokiem podążył w kierunku domu. Napastnicy nie odważyli się na oczach fizyka, który go lubił, iść za nim i zostali na miejscu, cicho szepcząc.

 

 

 

Szedł tak szybko, że dogonił filigranową dziewczynę z równoległej klasy o czarnych jak węgiel włosach, brwiach i rzęsach.

 

– Cześć, Ewa. Widzę, że się nie spieszysz.

 

– Wykorzystuję chwilę, by odetchnąć świeżym powietrzem i napawać się budzącą się przyrodą.

 

– Można ci potowarzyszyć? – zdecydował, że już nie musi się spieszyć, bo pogoń za nim pewnie w ogóle nie wyruszyła.

 

– Opowiesz mi o swoich planetach? – zapytała.

 

– Skąd wiesz o moim hobby?

 

– Fizyk nam powiedział, że udzielasz się w serwisie, który pozwala przeglądać odległe obserwacje.

 

– Tylko on jeden mnie rozumie – powiedział smutno.

 

– Myślę, że twoje hobby jest interesujące i wartościowe. Wielu by tak chciało.

 

W ten sposób, spacerując, Maciek z radością dzielił się swą wiedzą z Ewą, tak że minął swój blok i odprowadził ją pod same drzwi. Wreszcie ma kogoś z rówieśników, kto zdaje się go rozumieć. Zapowiadało się, że kolejne dni będą dla niego radośniejsze.

 

***

 

Minęło wiele lat, a Maciek oddalił się od swojego rodzinnego miasteczka na ponad jedną sekundę odległości świetlnej. Nadal pasjonował się odległymi planetami, tyle że teraz opiekował się największym na świecie radioteleskopem, znajdującym się na zawsze odwróconej od Ziemi i dzięki temu nie atakowanej radiowymi zakłóceniami z Ziemi stronie Księżyca.

 

Pewnego wieczora wybrał się w odwiedziny do swoich znajomych w księżycowym mieście. Ich mieszkanko było jak na księżycowe warunki spore. Ona krzątała się w kuchni, a on odpoczywał w fotelu.

 

– Cześć, Ingmar! Co u ciebie?

 

– Super! Właśnie ściągnęliśmy na orbitę asteroidę z metali szlachetnych. Na Ziemi byłaby warta biliony dolarów – chełpił się.

 

– To co z nią teraz będzie?

 

– Inni ludzie i roboty z naszej firmy potną ją na kawałki, a kosmiczne holowniki zrzucą je z orbity na teren bazy surowcowej księżycowych hut i zakładów przetwórczych.

 

– A ty, Macieju, co tam wypatrzyłeś? – Ingmar zmieniając temat pił do jego pracy przy radioteleskopie.

 

– Na razie skupiam się na jednej planecie swobodnej, odkrytej zaraz na początku XXI wieku przez polskiego uczonego, profesora Przemysława Mroza z Uniwersytetu Warszawskiego, która zdaje się wysyłać jakieś ciekawe sygnały – usiłował zarysować temat dyletantowi.

 

– To taka planeta bez gwiazdy? Więc chyba zimny świat i ani krzty życia – odpowiadał, jakby chciał zbić Macieja z tropu.

 

– Wcale nie jesteśmy pewni, czy wystygła, a życie, jak wiemy, po różnych zakątkach Ziemi potrafi się rozwijać w najbardziej ekstremalnych warunkach, zarówno we wrzątku, jak i w lodzie – odpowiadał, starając się nie wpadać w mentorski ton.

 

– Macie ochotę na kurczaka? – zagadała gospodyni, wchodząc do pokoju.

 

– Masz na myśli Maju tę wegańską podróbę qurczak.pl przez „q”? – spytał Maciej.

 

– Nie, skądże. To najprawdziwsze mięso — zapewniła.

 

– Ktoś się zgodził na ich hodowanie na Księżycu?

 

– Niezupełnie. Mamy sklep mięsny z maszyną, która potrafi namnażać wzorcowe próbki mięsa różnych znanych nam zwierząt.

 

– Ależ to strasznie drogie, bo dwa hamburgery kosztowały trzy czwarte miliona dolarów – skojarzył Maciek.

 

– Tyle to zapłacił Sergay Brin latem 2013, aby publiczną degustacją wesprzeć nagłośnienie tej rewolucyjnej technologii, która nie wymaga zabijania zwierząt, oszczędza hektolitry wody i nie produkuje gazów cieplarnianych. Już w kilka lat później tak zwane czyste mięso było znacznie tańsze, a dzisiaj to codzienność, nawet na Księżycu...

 

***

 

Maciek budził się z trudem. „Znowu mnie czeka ta szkoła ze stadem hejterów”, pomyślał, ale jednak coś mu mówiło, że jest inaczej.

 

– Dochodzisz do siebie? – usłyszał jak przez mgłę, ale od razu się zorientował, że to nie rodzice.

 

Usiłował sobie przypomnieć, skąd zna ten głos, ale nic mu nie przychodziło do głowy. Tymczasem zaczęło do niego docierać, że czuje się jakoś dziwnie. Ręce nie leżały na pościeli, lecz unosiły się bezwładnie nad ciałem. I wtedy dotarło do niego, że jest w przestrzeni kosmicznej. Spełniło się więc jego dziecięce marzenie. Zaczął odczuwać euforię i wybudzał się coraz szybciej.

 

– Jesteśmy już bardzo blisko. Tylko trzy latka. Dużo widać i słychać przez teleskopy. Nasz Ejaj zasypuje nas tłumaczeniami ich sygnałów. Będziesz miał ciekawy dyżur. Zazdroszczę ci.

 

Teraz poznał ten głos. To był Mikołaj, jeden z towarzyszy jego podróży. Zaprzyjaźnili się w trakcie szkolenia astronautów.

 

Kiedy już w dobrej kondycji przejął stery statku, zabrał się za zapoznawanie z generowanymi przez sztuczną inteligencję tłumaczącą, nadchodzącymi sygnałami obcych. Starał się nakreślić ich naturę, historię i poziom ewolucyjny. 

 

 

Inspiracją do napisania pracy konkursowej były badania prowadzone przez dr Przemysława Mroza. W 2019 r. dr Przemysław Mróz otrzymał nagrodę „The 2019 IAU PhD Prize”  za pracę doktorską zatytułowaną „Astrophysical applications of gravitational microlensing in the Milky Way”. Można o tym przeczytać na portalu Uranii w artykule pt. „Dr Przemysław Mróz laureatem nagrody Międzynarodowej Unii Astronomicznej”. W następnym roku dr Przemysław Mróz otrzymał nagrodę im. Franka Wilczka za osiągnięcie zatytułowane „Nowa kategoria planet pozasłonecznych – planety swobodne”. Ceremonia wręczenia nagrody odbyła się w Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie we wrześniu 2020, o czym można przeczytać na portalu Uranii w artykule pt. „Nagroda F. Wilczka FAIS UJ: Nowa kategoria planet pozasłonecznych – planety swobodne”. Dla Autora inspirację stanowiły również następujące odkrycia planet swobodnych opisane na portalu Uranii oraz na stronie Uniwersytetu Warszawskiego: „Polacy odkryli najmniejszą planetę swobodną”, „Odkrycie najmniejszej planety swobodnej” oraz „Dwie nowe planety swobodne”.

 


 

Konkurs literacki Uranii z okazji Roku Lema 2021

 

Jesteś fanem fantastyki naukowej? A może próbujesz sił w pisaniu literatury science-fiction? Albo może jesteś już uznanym pisarzem i chcesz uczcić Rok Lema 2021? W każdym z tych przypadków możesz nadesłać swoją twórczość na konkurs literacki Uranii!

 

Aby dowiedzieć się więcej o konkursie, wejdź tutaj.