Księżyc odznaczony medalami. Łuna 2
Sukces (choć nie do końca taki, jak planowano) pierwszej sondy księżycowej Łuna 1 utwierdził ZSRR w przekonaniu o słuszności tworzenia misji tego typu. Następny start rakiety Łuna 8K72 zaplanowano na 18 czerwca 1959 roku. W głowicy znalazł się statek kosmiczny typu E-1A (nieco zmodyfikowana wersja statku E-1). Wydawało się, że wszystkie problemy związane z wysłaniem misji poza Ziemię zostały już pokonane – niestety okazało się inaczej. Rakieta z sondą Łuna o numerze seryjnym 5 (indeks COSPAR: F590618A) zakończyła lot 153 sekundy po starcie na skutek awarii bezwładnościowego systemu kontroli lotu.
Dane potwierdzone
Ponowną próbę podjęto 12 września tego samego roku. Tym razem całe szczęście nie zepsuł się żaden z podzespołów rakiety – kosmodrom w Bajkonurze opuściła sonda E-1A numer 6, nazwana Łuna 2 (indeks COSPAR: 1959-014A; początek misji o godzinie 6.39 UTC). Pod wieloma względami podobna do swojej poprzedniczki – Łuny 1, również przeprowadzała badania naukowe w czasie lotu – dysponując niemal identycznym zestawem przyrządów naukowych (trzy magnetometry – każdy mierzący w innej osi, licznik scyntylacyjny, licznik Geigera i detektor cząsteczek kosmicznych) potwierdziła dane zebrane wcześniej przez Łunę 1, dowodząc również braku księżycowych pasów radiacyjnych.
W czasie lotu sondy nie doszło do żadnych awarii systemu kontroli lotu. Trzeci człon rakiety, który wyniósł Łunę 2 na trajektorię translunarną, podróżował tuż za nią z przesunięciem czasowym wynoszącym około pół godziny. Sama sonda, podobnie, jak jej poprzedniczka, również „uraczyła” ziemskich astronomów pomarańczową chmurą sodowego gazu, wypuszczonego w przestrzeń kosmiczną.
Kule nie tylko księżycowe
Gwałtowny zanik sygnałów radiowych nadawanych przez Łunę 2 w dniu 14 września 1959 roku, po 33,5 godzinach lotu oznajmił kontrolerom lotu osiągnięcie przez nią jej końcowego celu – Księżyca. W całkiem dosłownym tego wyrażenia znaczeniu – statek kosmiczny z pełną prędkością wpadł w naturalnego ziemskiego satelitę, kończąc swą egzystencję w efektownej katastrofie (pół godziny później w Księżyc uderzył trzeci człon rakiety, podróżujący za Łuną 2). Śladem po impakcie miały pozostać rozrzucone wszędzie naokoło pamiątkowe, pięciokątne plakietki – medale z inskrypcjami świadczącymi o kraju pochodzenia sondy – Kraju Rad. Medale te, złączone na pokładzie Łuny 2 w formę dwóch niedużych kul, w momencie zderzenia miały zostać rozerwane na pojedyncze pięciokąty przy pomocy detonacji zamkniętych w ich wnętrzach materiałów wybuchowych. Czy pomysł sprawdził się – trudno orzec, dzisiejsze zdjęcia powierzchni księżycowej wciąż mając zbyt małą rozdzielczość, by móc na nich wypatrzeć tak maleńkie obiekty, jak pamiątkowe medale wokół łunowego krateru; ponadto, według nowych (2011) obliczeń, energia wyzwolona w momencie uderzenia sondy w powierzchnię Srebrnego Globu była tak duża, że ze złożonych z plakietek kul nie pozostało kompletnie nic… Przezorni Sowieci wyprodukowali jednak większą ilość tych tytanowych piłek, przeznaczając je na eksponaty i podarunki dla ważnych osobistości; dwie takie kule dostał w prezencie od ówczesnego premiera ZSRR Nikity Chruszczowa ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych Dwight Eisenhower.
Kule pamiątkowe umieszczone na pokładzie Łuny 2. Źródło: http://galacticjourney.dreamwidth.org/36790.html
Co ciekawe, niedaleko miejsca uderzenia Łuny 2 o powierzchnię Księżyca wylądował później Lunar Module misji Apollo 15; niestety, astronauci nie odwiedzili krateru po pierwszym statku kosmicznym, jaki zdołał dotrzeć na powierzchnię Srebrnego Globu. Szkoda – być może dałoby to jednoznaczną odpowiedź, czy pamiątkowe, radzieckie medale były na tyle niezniszczalne, by przeżyć katastrofę „swojej” sondy i błyszczeć w księżycowym regolicie...
Tomasz A. Miś