Przejdź do treści


O wiele łatwiej napisać mi czym Leaving Earth nie jest... Nie jest zwykłą, typową karcianką, to pewne. Nie jest też łatwą i lekką rozrywką. Nie jest również produktem dla wszystkich. Czym więc jest Leaving Earth? Grą przeznaczoną dla 1-4 osób, która łączy w sobie coś z symulatora misji kosmicznych, zadania matematycznego i klimatycznej karcianki.

Tytuł, mimo angielskiej wersji językowej, zyskał fanów również z Polsce. Ci postanowili wziąć sprawy we własne ręce i samodzielnie przetłumaczyć instrukcję, którą można obecnie znaleźć na portalu Board Game Geek w dziale poświęconym temu tytułowi (do jej pobrania potrzebne jest konto w serwisie). Celem wcielających się w rywalizujące agencje graczy jest realizowanie misji kosmicznych. Punkty otrzyma tylko ten, kto jako pierwszy spełni wymienione na karcie warunki. Te są przeróżne – od wysłania człowieka w kosmos, po lądowanie na Marsie. W swojej turze każdy może kupować oraz testować technologie, nabywać dostępne rakiety oraz moduły i w końcu tworzyć z nich statki kosmiczne.

Tym co wyróżnia Leaving Earth spośród innych gier jest poważne i naukowe podejście do tematu. Naturalnie tytuł upraszcza niektóre kwestie, jednak ciągle pozostaje w sferze realizmu. Dostępne rakiety różnią się ciągiem i wagą, co sprawia, że nadają się do różnych celów; technologie do niezawodnego działania wymagają przetestowania, każda przydaje się też w innych sytuacjach... Leaving Earth naprawdę stwarza wrażenie poważnej, dorosłej gry.

To wrażenie podtrzymuje mechanika, która jest prosta, elegancka i mocno matematyczna. Jest w niej miejsce na zarządzanie finansami, ale głównie skupia się ona na projektowaniu statków kosmicznych i planowaniu ich lotów. To drugie jest zresztą główną częścią tej poważnej zabawy. Korzystając z pomocy notesika oraz tabeli zawierających przydatne informacje na temat masy, ciągu i udźwigu rakiet, gracze muszą poradzić sobie z iście matematycznym wyzwaniem. Każdy z manewrów w kosmosie ma określoną trudność, która pomnożona przez masę statku daje potrzebny do wykonania go ciąg. O ile przy pierwszych lotach i prostych misjach obliczeń można bez trudu dokonywać w pamięci, to bardziej złożone zadania i loty wymagają już koncentracji, skupienia i przeliczenia wszystko na wszelkie możliwe sposoby. Jest to trochę męczące, ale również niezwykle satysfakcjonującego, szczególnie gdy uda się osiągnąć zakładane cele. Dzięki notesom można zapisywać sobie "recepty" na konkretne loty i manewry, by wykorzystywać je w przyszłych partiach. Jednak minimalizowanie kosztów i wyszukiwanie najlepszych oraz najtańszych możliwości jest niezwykle kuszące i skłania do porzucania utartych schematów na rzecz nowych pomysłów. Szczególnie, że niektóre zadania, jak na przykład lądowanie na odległych planetach, są dużo trudniejsze od innych. To wszystko sprawia, iż Leaving Earth nie było dla mnie typową rozrywką, ani nawet wymagającą karcianką. Waga ciążących na graczu decyzji jest duża. Błędy mogą kosztować życie astronautów lub całą agencję wartościowy sprzęt. W tym tytule pomyłki są niezwykle bolesne, jednak sukcesy niebywale cieszą.

Trochę lekkości i nieprzewidywalności nadają grze elementy losowe. Można je spotkać podczas testowania technologii, które nieraz kuszą, by wyruszyć w kosmos bez stuprocentowo sprawdzonej maszyny. Od przypadku zależy też to, co znajdzie się na poszczególnych planetach. Próbując lądować na Marsie bez jego wcześniejszego przeskanowania można nadziać się na niesprzyjające warunki, które w efekcie zniszczą cały pojazd. Leaving Earth rzuca graczy w głęboką przestrzeń i nie próbuje nawet prowadzić ich za rękę. W związku z tym pierwsza partia może oszołamiać nawet tych bardziej doświadczonych. Na szczęście instrukcja jest nieźle napisana, a same zasady po czasie okazują się proste i zrozumiałe.

Tytuł cierpi jednak na spory czas oczekiwania na własną turę, może dlatego na portalu Board Game Geek większość jego fanów uważa, iż najlepiej działa on w grze jednoosobowej. W czasie partii w większym gronie przy stole i tak na ogół panuje cisza, przerywana tylko odgłosem notowania lub stukania na kalkulatorze. Najwięcej emocji budzi wspólne sprawdzanie poprawności obliczeń przeciwników oraz ich spektakularne zwycięstwa lub porażki.

Leaving Earth nie jest tytułem, do którego będę chętnie wracał ze względu na ciężar rozgrywki. Preferuję jednak gry, w których znajduję trochę więcej zabawy, a mniej cichej matematyki. Trudno jednak nie docenić projektu Josepha Fatuli, gdyż udało mu się stworzyć coś oryginalnego, koło czego trudno przejść obojętnie. Niektórzy znienawidzą Leaving Earth już po pierwszej partii, inni będą oczarowani tą wymagającą, mocno trzymającą się rzeczywistości karcianką.

   




Podstawowe informacje o grze "Leaving Earth":

Liczba graczy: 1 - 5
Wiek: ?
Czas gry: 60 - 180 minut
Wydawca: The Lumenaris Group, Inc.
Projektant: Joseph Fatula



Autor tekstu: Wiktor Szafranowicz