Przejdź do treści

Nazwę dla Plutona, niegdyś planety, a obecnie planety karłowatej, wymyśliła 11-letnia dziewczynka z Wielkiej Brytanii, której koncepcja zdobyła uznanie i taką nazwę ostatecznie nadano obiektowi. Teraz jest okazja, aby w podobny sposób zapisać się w historii jako autor nazwy dla jednej z planet pozasłonecznych.

Międzynarodowa Unia Astronomiczna to jedyny podmiot mogący nadawać oficjalne nazwy i oznaczenia obiektom astronomicznym i strukturom na ich powierzchniach. Wypracowała w tym celu odpowiednie reguły i schematy. Planet pozasłonecznych znamy już ponad 4000, najwyższa pora więc ponazywać chociażby część z nich. Pierwszy projekt związany z nazywaniem egzoplanet został przeprowadzony przez Międzynarodową Unię Astronomiczną w 2015 r. W ramach NameExoWorlds towarzystwa i kluby astronomiczne, planetaria oraz inne instytucje związane z tą dziedziną mogły zgłaszać propozycje wraz z uzasadnieniami. Do nazwania wybrano kilkanaście układów planetarnych, łącznie 14 gwiazd i 31 egzoplanet. Później internauci głosowali na te propozycje. W plebiscycie udział wzięło ponad pół miliona ludzi ze 182 krajów na całym świecie.

Nowa, tegoroczna akcja IAU100 NameExoWorlds, ma szanse przyciągnąć uwagę jeszcze większej części opinii publicznej, ponieważ dodano do niej aspekt narodowy — każdy kraj otrzymał planetę i gwiazdę do nazwania. Poprzednio cały proces był prowadzony przez IAU, teraz kraje mają więcej autonomii w realizacji konkursu. Szczegóły procesu wyłaniania oficjalnej propozycji od danego kraju mogą się różnić pomiędzy poszczególnymi państwami. IAU ustaliła pewne ramy, a szczegóły są w gestii narodowych komitetów. W Polsce konkurs został podzielony na dwa główne etapy. Najpierw przyjmowane są propozycje nazw wraz z uzasadnieniami. Taką propozycję może zgłosić każdy, zarówno indywidualnie, jak i instytucjonalnie (np. szkoły, organizacje, instytucje, firmy). Później, po weryfikacji nadesłanych zgłoszeń, nastąpi faza internetowego głosowania.

W jaki sposób wybrano planety dla krajów? Nietrudno sobie wyobrazić, iż nazywanie planet może stać się w pewnych okolicznościach sprawą polityczną, a ponieważ IAU jest organizacją działającą globalnie, z członkami z bardzo wielu krajów, podchodzi do takich spraw z rozwagą, w sposób taki, aby nie faworyzować któregoś z krajów. Przede wszystkim ustalono, iż każdy kraj otrzyma do nazwania układy z jedną potwierdzoną planetą. Oczywiście nie można wykluczyć, że w przyszłości w niektórych z tych systemów zostanie odkrytych więcej planet, ale według obecnego stanu wiedzy mają po jednej planecie. Wszystkie wybrane egzoplanety należą do kategorii gazowych olbrzymów. Warunkiem była też widoczność gwiazdy macierzystej układu ze stolicy danego państwa, a w miarę możliwości udział astronomów z tego kraju w odkryciu lub badaniach planety. Z kolei w kryteriach dla samej nazwy uwzględniono m.in. zasadę, że nie może ona dotyczyć osób, których podstawowa działalność dotyczyła kwestii militarnych, religijnych lub politycznych (przykładowo ktoś, kto dla jednego kraju był bohaterem wojennym, niekoniecznie musi być tak samo pozytywnie postrzegany przez państwa sąsiednie).

Naszemu krajowi przypadła planeta BD+14 4559 b. Trzeba przyznać, iż planeta dla Polski została wybrana całkiem nieźle. Gwiazda jest widoczna w konstelacji Pegaza, a więc przykładowo można ją obserwować wieczorami późnym latem, jesienią i zimą. Jest też w zasięgu amatorskich teleskopów oraz lornetek — łatwo ją będzie pokazywać podczas pikników astronomicznych. Za minus można uznać brak tranzytów, ale tak naprawdę to nie były one jakoś specjalnie poszukiwane, co otwiera pole do popisu dla miłośników astronomii, którzy chcieliby to sprawdzić.

Jaki będzie los wyłonionych przez kraje nazw? Zostaną one uznane przez IAU jako oficjalne i równoprawne w użytkowaniu z dotychczasowymi oznaczeniami. Czas pokaże, czy spopularyzują się na tyle, aby w powszechnym użytkowaniu wyprzeć aktualne oznaczenia. Na pewno dodadzą większej przystępności badaniom egzoplanet w trakcie popularyzacji astronomii w społeczeństwie.

Krzysztof Czart