Przejdź do treści

Dyrektor Generalny ESA rozważa budowę wioski na Księżycu

Wioska na Księżycu
Profesor Johann-Dietrich Woerner pracuje na stanowisku Dyrektora Generalnego Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) od tygodnia. Będąc odpowiedzialnym za budżet agencji w wysokości 4.4 mld euro rocznie – jest odpowiedzialny za wszystko co się dzieje w ESA. Nowe europejskie satelity obserwacyjne, pogodowe, komunikacyjne, nawigacyjne, astronauci na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, misje na Marsa, Merkurego czy Jowisza, czy w końcu lądownik Philae na powierzchni komety P67 – wszystko musi przejść przez jego biurko. Spytany o swoją wizję działań ESA wręcz zaskakuje przedstawiając wizję eksploracji przestrzeni kosmicznej, która jest bardzo ambitna i zuchwała.

„Przyszłość powinniśmy widzieć dalej niż na ISS. Myślę, że powinniśmy skupić się na mniejszych sondach na niskiej orbicie okołoziemskiej badających mikrograwitację. Proponuje także zbudowanie wioski po niewidocznej stronie Księżyca.”

Taki pomysł przypomina wizję, która zaprowadziła NASA na Księżyc w latach sześćdziesiątych.

„Wioska na Księżycu nie powinna oznaczać domów, kościoła i ratusza,” mówi Woerner. „Wioska na Księżycu powinna oznaczać partnerów z całego świata przyczyniających się do rozbudowy sieci misji robotycznych czy załogowych czy też satelitów komunikacyjnych.”

Według Woernera istnieje wiele dobrych powodów powrotu na Księżyc.

„Niewidoczna strona Księżyca jest bardzo interesująca. Można zbudować tam teleskopy obserwujący głęboki Kosmos, można poszerzyć wiedzę o budowie samego Księżyca, a isotny jest także aspekt międzynarodowy. Amerykanie planują wysłanie misji załogowej na Marsa – a ja za bardzo nie wiem jak oni chcą tego dokonać – zanim polecimy na Marsa, wszystko co tam planujemy zrobić powinniśmy przetestować na Księżycu.

Przykładowo NASA rozważa wykorzystanie olbrzymiej drukarki 3D, która mogłaby stopniowo zbudować bazę na Marsie. Ale czy nie lepiej najpierw wypróbować tą technologię na Księżycu? Nauka życia na innym globie będzie trudna – jednak to wyzwanie byłoby o wiele łatwiejsze – szczególnie w razie niepowodzenia – jeżeli odległość do Ziemi wynosiłaby 380 000 km niż 70 000 000 km.

W swojej wizji Woerner widzimy osadę księżycową jako miejsce dla astronautów, rosyjskich kosmonautów czy nawet chińskich tajkonautów. To znacznie powiększyłoby stosunkowo małą liczbę narodów zaangażowanych w projekt ISS.

„Powinniśmy dążyć do międzynarodowej współpracy bez żadnych ograniczeń, z każdym krajem na Ziemi, mówi Woerner. „Mamy wystarczająco dużo problemów na Ziemi między różnymi narodami – przestrzeń kosmiczna może być ponad tymi problemami.”

Woerner ma gotową odpowiedź dla wszystkich krytykujących wydawanie pieniędzy na eksplorację przestrzeni kosmicznej i badania astronomiczne.

„Doświadczenie pokazuje, że nie ma żadnej bariery między eksploracją a zastosowaniami praktycznymi. Spójrzmy chociażby na efekt cieplarniany – każdy wie co to jest i korzystamy z satelitów aby go badać i monitorować – jednak nie został on odkryty na Ziemi. Efekt cieplarniany odkryła sonda badająca Wenus.”

Jak na razie pomysł wioski na Księżycu jest tylko tym: pomysłem, propozycją. Żaden kraj ani żadna agencja kosmiczna nie przeznaczyła na ten cel jakichkolwiek środków.

Jednak zainteresowanie powrotem na Księżyc rośnie. Gdy niedawno BBC Future poprosiła ekspertów o prognozy dla badań kosmicznych na najbliższą dekadę – wszyscy wspomnieli o Księżycu jako pierwszym celu.

Niemniej jednak, z uwagi na stanowisko, doświadczenie i wiek samego Woernera – jego propozycja z pewnością zostanie zauważona.  NASA wciąż nie zdecydowała gdzie najpierw wyśle swój pojazd Orion, Księżyc pozostaje wciąż jedną z opcji.

„W naszych genach jest coś więcej niż tylko praktyczne zastosowania,” mówi Woerner. „Lubimy odkrywać, być pionierami – taka jest ludzkość i ta cecha popycha nas naprzód, w przyszłość.”

Źródło: bbc

Reklama