Przejdź do treści

Niebo w grudniu 2021 - Kometa Leonard gwiazdą wigilijną?

img

Dawno nie było grudnia, który tak obficie sypałby prezentami prosto z nieba ; ) Już od początku miesiąca trzy jasne planety gromadzą się wieczorami w pd-zach. ćwiartce firmamentu. Na Mikołajki szykuje się show, jakiego dawno nie oglądaliśmy... Do wspomnianych planet dołącza bowiem "młody" Księżyc. A jak będziemy grzeczni, to być może doczekamy się prezentu w postaci przedświątecznej gwiazdy z warkoczem. Kometa C/2021 A1 Leonard szykuje się do spektaklu już w pierwszej połowie grudnia. Szczegóły przynosi nasz filmowy kalendarz astronomiczny. Zapraszamy!

Już od początku miesiąca około 16:30 na tle gasnącej łuny odchodzącego dnia w pd-zach. części nieba błyszczą: Wenus (nisko nad linią widnokręgu), Saturn (nieco powyżej z lewej strony) i Jowisz (najwyżej i najbardziej po lewej). Z upływającymi minutami idą jak po niewidzialnym sznurku, by ostatecznie zniknąć za horyzontem, spod którego na pd-wsch. wyłania się Fomalhaut  - gwiazda jesieni.

Na Mikołajki szykuje się show, jakiego dawno nie oglądaliśmy... Oto do wspomnianych planet dołącza "młody" Księżyc. 06 grudnia jego cienki sierp po nowiu odnajdziemy niziuteńko po prawej stronie i w dół od Wenus. Śpieszmy się z obserwacjami, bo mamy czas tylko do 17:00, po której Księżyc chowa się już za widnokręgiem. W znacznie korzystniejszym położeniu oglądamy go 07 grudnia, kiedy świeci już wyżej pomiędzy Wenus a Saturnem. Następnego wieczora widzimy go między Saturnem a Jowiszem, a 09 grudnia dołącza do największej z planet Układu Słonecznego, po czym udaje się w dalszą wędrówkę...

Tymczasem planety  - niczym biblijni Trzej Królowie  - układają się w zwarty szyk, by w wigilijny wieczór, kwadrans po 16:00 dać nam znak do uroczystej wieczerzy przed nocą Narodzenia Pańskiego. Kto wie czy przy okazji nie doczekamy się wyjątkowego znaku na niebie...

Kometa C/2021 A1 Leonard od dłuższego czasu elektryzuje miłośników astronomii. 03 stycznia 2021 roku odkrył ją Greg Leonard z obserwatorium na Mount Lemmon w Arizonie. Już wstępne szacunki dawały nadzieje, że pod koniec roku kometa ma szansę stać się widoczna nawet gołym okiem. Jest to raczej klasyczny obiekt, lecz o niecodziennych parametrach orbitalnych. Dotychczasowe wyliczenia wskazują na orbitę o okresie  - uwaga  - 80 000 lat(!). Wiele wskazuje też na to, że po przejściu peryhelium kometa Leonard zostanie mocą grawitacji Słońca wystrzelona poza Układ Słoneczny już na zawsze. Nadarza się więc jedyna okazja by ją podziwiać!

Nie jest to łatwe, bowiem położenie komety Leonard wśród gwiazd niespecjalnie sprzyja obserwacjom. Choć widoczna jest zarówno na wieczornym, jak i porannym firmamencie, to po zapadnięciu zmroku ślizga się zaledwie kilka stopni kątowych nad zachodnim horyzontem. Z kolei rankiem świeci o wiele wyżej nad wschodnim widnokręgiem, ale musimy wstać mniej więcej o 04:00-05:00. W obu przypadkach potrzebujemy przejrzystego nieba z dala od sztucznych świateł, ponieważ komety prezentują się nam jako słabe, mgliste plamki. A jak wiemy, w grudniu sprzyjająca aura to towar o wiele bardziej deficytowy niż prezenty pod choinkę ; )

W odnalezieniu przedświątecznego gościa pomagają stosunkowo jasne obiekty. 03 grudnia o poranku kometa Leonard mija "lornetkową" gromadę kulistą M3. Następnie 06 grudnia przechodzi niedaleko Arktura  - jednej z najjaśniejszych gwiazd całego nieboskłonu. 10 grudnia o 05:00 rano odnajdziemy ją ciut poniżej trójkącika z gwiazd symbolizującego głowę konstelacji Węża. Po 10-tym kometa mocno przyśpiesza ku Słońcu. Czas na jej obserwacje znacznie się skraca. Ale właśnie wtedy jej jasność powinna wyraźnie wzrosnąć...

Jak bardzo? Nie wiadomo. To jedyna pewna odpowiedź. Do początku grudnia blask komety Leonard rósł zgodnie z przewidywaniami. Obiekt pojaśniał do zasięgu niewielkich teleskopów i lornetek. 12 grudnia kometa przechodzi najbliżej Ziemi w odległości niespełna 35 mln km i właśnie wtedy powinna znaleźć się w zasięgu nieuzbrojonego oka. Rankiem 12-go poszukujmy jej niewysoko nad wschodnim horyzontem przed 06:30, kiedy niebo nie jest jeszcze całkiem rozjaśnione. Według różnych źródeł, w maksimum blasku powinna osiągnąć od 4 do 2 mag. Ale... jeśli stanie się coś nieprzewidywanego, to możemy przeżyć powtórkę z komety C/2020 F3 NEOWISE - nieoczekiwanej gwiazdy wakacji 2020 roku. Są na to szanse.

Kometa Leonard to  - kolokwialnie mówiąc  - "świeży towar". W okolice Słońca wraca po kilkudziesięciu tysiącach lat (a może nawet jest to jej pierwsza wizyta?). Prawdopodobnie niesie więc w swoim jądrze obfite zasoby zmrożonej materii, która w pobliżu naszej gwiazdy dziennej może uwolnić nieprzewidywalny potencjał. Młode gejzery zwykle mają dużo energii. Jeśli odpalą, to kometa powinna utworzyć sporych rozmiarów głowę i rozwinąć okazały warkocz. Dodajmy, że w drugiej dekadzie grudnia Leonard znajdzie się między Ziemią a Słońcem, a to może jeszcze wzmocnić wrażenia. Chodzi o efekt forward scatteringu, czyli podświetlenia obiektu przez padające z tyłu promienie słoneczne. Dzięki temu, blask naszej "centralnej żarówki" rozprasza się w kometarnym pyle czyniąc nasz cel jeszcze lepiej widocznym. Dokładnie w ten sam sposób światu ukazała się kometa NEOWISE, a także C/2011 L4 PanSTARRS na przedwiośniu 2013 roku.

Jest też druga strona medalu. Otóż kometa Leonard, po wiekach wymrożenia, w cieple Słońca może się po prostu rozpaść na kawałki.

17 grudnia nasza bohaterka dołącza do wieczornego tria jasnych planet tuż obok Wenus i... w zasadzie to już finał przedstawienia. W kolejnych dniach kometa stopniowo obniża swą pozycję na polskim niebie ostatecznie przechodząc na jego południową półkulę. A 03 stycznia 2022  - równo rok po odkryciu  - C/2021 A1 Leonard minie punkt przysłoneczny w odlegości Wenus i oddali się w nieznane...

Czytelnikom "Uranii" życzę dużo zdrowia - to teraz najważniejsze - i (niezmiennie) czystego nieba. Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i lepszego Nowego Roku!

Piotr Majewski

Reklama