Ależ ten Jowisz błyszczy! Wprawdzie jest już po Wielkiej Opozycji, jednak blask największej planety Układu Słonecznego na październikowym niebie wciąż hipnotyzuje... Najważniejsze jednak rozegra się nie nocą, lecz w samo południe. 25 października dojdzie do zaćmienia Słońca. Zakreślamy datę w kalendarzu i już przygotowujemy się do obserwacji. Jak to zrobić? Po szczegóły zapraszamy do naszego filmowego kalendarza astronomicznego.
Wyjątkowo silny blask Jowisza skłania do sięgnięcia po lornetkę lub teleskop, albo aparat wyposażony w nawet niewielki teleobiektyw na statywie. Wystarczy sekunda ekspozycji i już możemy oglądać Jowisza oraz cztery jego galileuszowe księżyce w postaci drobnych punkcików tuż obok, a wśród nich - Europę. Jest to najnowszy cel sondy Juno, od 2016 roku orbitującej wokół gazowego giganta. 29 września próbnik przeleciał nad powierzchnią jego księżyca tak nisko, jak nad nami lata Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS), czyli na wysokości ok. 400 km. Efektem są najbardziej detaliczne zdjęcia Europy jakie dotąd zrobiono, o rozdzielczości 1 km na piksel.
Obserwacje Juno pomogą m.in. w wyborze programu dla misji Europa Clipper, która ma wystartować w 2024 roku. Sześć lat później sonda zbada nie tylko atmosferę i powierzchnię Europy. Zajrzy też do jej wnętrza próbując znaleźć miejsca potencjalnie sprzyjające istnieniu żywych organizmów. Pokryty kilkukilometrową skorupą lodu księżyc skrywa bowiem ogromny ocean słonej wody. Jest jej tam dwa razy więcej niż na Ziemi. Spękania powierzchni Europy sugerują, że od czasu do czasu spod spodu wydobywa się woda, m.in. w postaci parujących gejzerów, których pióropusze w 2012 roku odkrył Teleskop Kosmiczny Hubble'a, a w ślad za nim odkrycie potwierdził naziemny teleskop Kecka. Jeśli Juno miała szczęście, jej instrumenty pokładowe powinny wykryć tego rodzaju aktywność. Podczas bliskiego przelotu próbnik mierzył też temperaturę i skład lodowej pokrywy Europy.
A my oglądając Jowisza na niebie wciąż zachwycamy się zdjęciami planety wykonanymi przez Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba. Ten skierował swe wielkie oko także na sąsiadującego z Jowiszem na firmamencie Neptuna i wypatrzył... pierścienie planety. Nie jest to odkrycie, bowiem znamy je od 1984 roku, a w 1989-tym z bliska od nocnej strony sfotografował je Voyager 2. Po 33 latach znów mamy ich szczegółowy obraz - tym razem w podczerwieni i z okolic Ziemi. Jest on zarazem kolejną demonstracją ogromu możliwości Teleskopu Kosmicznego Jamesa Webba. Przez amatorski teleskop Neptuna ujrzymy tylko jako kropkę wśród gwiazd.
Na szczęście pozostałe planety (poza Uranem) są dla nas bez trudu osiągalne gołym okiem. A z pomocą w ich identyfikacji przychodzi Księżyc. 05 października wieczorem odnajdziemy go poniżej Saturna. Trzy dni później jest całkiem blisko Jowisza i jeszcze bliżej pełni. 11 października nasz satelita mija Urana, by 14-go dołączyć do Marsa.
Osamotniony wydaje się tylko Merkury. Jego łowcy mają swój czas w pierwszej połowie miesiąca. Planeta wznosi się rankiem nad wschodnim horyzontem w postaci wyraźnego punktu, blaskiem dorównującego najjaśniejszym gwiazdom. Najlepszy czas na obserwacje wypada od 07 do 15 października. 24-go o wpół do siódmej rano Merkurego dogania cieniuteńki sierpik Księżyca. Jest to jednak koniunkcja trudna do zaobserwowania ze względu na niskie położenie obu obiektów oraz jasną zorzę poranka.
Za to 25 października - jeśli dopisze pogoda - nie będzie żadnego problemu z obserwacjami częściowego zaćmienia Słońca. Jest to najgłębsze zaćmienie widoczne z Polski od ponad 7 lat. Mniej więcej w "urodziny godziny", czyli o 11:11 Księżyc zacznie nasuwać się na słoneczną tarczę; dokładny czas zależy od miejsca obserwacji i może różnić się o kilka minut. Około 12:20 zaćmienie osiągnie swoje maksimum, by po 13:30 nie pozostawić po sobie śladu. W szczytowym momencie Słońce będzie zakryte w ponad 40%; największa faza będzie dostrzegalna z Suwalszczyzny, a relatywnie najmniejsza - z okolic Wałbrzycha. Wizualnie obejrzymy słoneczną tarczę w postaci grubego rogala. Musimy jednak pamiętać o podstawowych zasadach prowadzenia bezpiecznych obserwacji. Ze Słońcem nie ma żartów, stąd absolutnie nie wolno patrzeć w jego kierunku przez jakikolwiek sprzęt optyczny - grozi to natychmiastową utratą wzroku! Chcąc patrzeć gołym okiem postarajmy się o specjalne okulary wykonane z folii mylarowej, dostępne praktycznie w każdym sklepie ze sprzętem astronomicznym. Są niedrogie, a dają nam gwarancję bezpiecznych obserwacji. Podobny efekt daje użycie szkła spawalniczego. Okopcone szkło lub zdjęcie RTG także może się przydać, ale pamiętajmy, żeby spoglądać na Słońce z przerwami: rzut oka na kilka sekund i przerwa na minutę-dwie. Taki sposób uchroni nas przed szkodliwym wpływem promieniowania podczerwonego, które podstępnie podgrzewa dno oka, choć wcale tego nie czujemy...
Kiedy chcemy użyć teleskopu, zastosujmy metodę projekcyjną. Polega ona na rzutowaniu obrazu zaćmionego Słońca z teleskopu na ekran w postaci np. białej kartki papieru lub ściany w jasnym kolorze. Tutaj także warto stosować przerwy, bo nieustanne działanie silnych promieni słonecznych może uszkodzić nasz sprzęt. Można też spróbować obserwacji bezpośrednich. Na obiektyw teleskopu zakładamy filtr ze wspomnianej już folii mylarowej (najlepiej o współczynniku ND-5), dzięki czemu możemy spojrzeć na Słońce przez okular. Musimy jednak mieć absolutną pewność, że filtr jest dobrze wykonany i zamocowany, a folia nie jest uszkodzona. Takie obserwacje najlepiej prowadzić pod okiem doświadczonego astronoma lub miłośnika astronomii.
Bywa, że do dyspozycji mamy dedykowany sprzęt w postaci teleskopu słonecznego, wyposażonego w filtr H-alfa, dzięki któremu możemy podziwiać nie tylko przebieg zaćmienia, ale i powierzchnię Słońca, erupcje słonecznej materii w postaci protuberancji, a także plamy słoneczne. Ponieważ nasza gwiazda dzienna śmiało wkroczyła już w nowy cykl aktywności magnetycznej, 25 października mamy duże szanse na bonus w postaci okazałej plamy lub nawet grupy plam. Udanych obserwacji!
Piotr Majewski