Powiedzieć, że sierpień to najefektowniejszy miesiąc na niebie gwiaździstym w całym 2024 roku, to jak nic nie powiedzieć... Aż się w głowie kręci od listy spektakularnych zjawisk! Przede wszystkim, mówisz: "sierpień", myślisz: "Perseidy". Ten rój meteorów nigdy nie zawodzi, a pogoda z reguły też sprzyja. W tym roku sprzyja też faza Księżyca, więc szykują się idealne warunki do obserwacji. Tegoroczne Perseidy mają wyjątkową oprawę, bowiem nocą 13/14 sierpnia dojdzie do widowiskowej koniunkcji Jowisza z Marsem. Do tego dojdą aż dwa zakrycia: Saturna i Plejad przez Księżyc pod koniec miesiąca. Co i jak - wyjaśnia nasz filmowy kalendarz astronomiczny. To trzeba zobaczyć!
Na Perseidy można polować w zasadzie już od początku sierpnia, ale im bliżej maksimum, tym więcej "spadających gwiazd" sypie się z nieba. W szczytowych godzinach, na czystym bezksiężycowym niebie i patrząc z dala od zanieczyszczonych sztucznym światłem miejsc, teoretycznie mamy szansę ujrzeć nawet kilkadziesiąt meteorów w ciągu godziny. Ich źródłem jest kometa 109P/Swift-Tuttle. Jej orbita przecina się z drogą Ziemi wokół Słońca. Każdego roku, właśnie w sierpniu nasza planeta wpada w chmurę skalnych ziaren rozsiewanych z jądra komety. Największe z nich mają rozmiar grochu, fasoli lub małego kamyka. Wpadają w ziemską atmosferę z prędkością ok. 60 km/s spalając się w okamgnieniu, a efektem są tzw. "spadające gwiazdy" w postaci jasnych iskier kreślących kolorowe ślady na sekundę, czasem ciut dłużej. Dla nas wygląda to tak, jakby od sklepienia niebieskiego oderwała się gwiazda, stąd potoczna nazwa zjawiska naukowo zwanego meteorem. Niektóre bywają jaśniejsze od gwiazd i planet, ba - nawet od Księżyca w pełni! Nazywamy je bolidami.
Sierpniowy rój nosi nazwę Perseidów - od gwiazdozbioru z którego meteory zdają się rozbiegać po całym niebie. Zaznaczając na mapie ślady ich przelotów i przedłużając je w tył dość łatwo możemy wyznaczyć na niebie punkt, w którym te linie się spotykają. To radiant. Punkt ten nie jest stały, lecz stopniowo zmienia swoje położenie na tle gwiazd. Paradoksalnie, chcąc złowić najwięcej meteorów nie patrzymy wprost na Perseusza, lecz w bok lub nawet w przeciwnym kierunku. Najprostsze obserwacje polegają na zliczaniu świetlistych iskierek. Po prostu patrzymy i liczymy. Polowanie w grupie kilku osób, kiedy każdy odpowiada za swój kawałek nieba, znacząco poprawia wyniki obserwacji. Jako radiowiec polecam też nagrywanie, np. na smartfonowy dyktafon, uwag i spostrzeżeń dotyczących najbardziej spektakularnych przelotów.
Najwięcej satysfakcji daje chyba jednak złapanie "spadających gwiazd" na zdjęciu. Musimy uzbroić się w aparat unieruchomiony na statywie, szerokokątny obiektyw o dużej jasności oraz... duuużo cierpliwości. Eksperymentalnie dobieramy parametry ekspozycji; warto zadbać o akceptowalnie maksymalne otwarcie przysłony oraz wysoką czułość. Z serii kilkuset zdjęć, jakie zwykle wykonuję w "noc Perseidów", barwne iskierki rejestrują się przeważnie na kilkunastu obrazach. Jeżeli jednak Perseidy "sypną" tak obficie, jak w 2016 roku, to może się uzbierać niezła mozaika ; ) Celujemy w dowolny fragment nieba, ale nie tylko moje doświadczenie podpowiada, że w pierwszej części nocy lepiej skierować aparat na południe lub zachód, zaś po północy można też próbować kierunku wschodniego i północnego.
Tegoroczne Perseidy mają wyjątkową oprawę, bowiem nocą 13/14 sierpnia dojdzie do widowiskowej koniunkcji złotawego Jowisza (-2.2ᵐ) z czerwonawym Marsem (0.8ᵐ) na tle gwiazdozbioru Byka nad wschodnim horyzontem. Obie planety nabierają blasku: Jowisz jest najjaśniejszym obiektem porannego nieboskłonu, a Mars (także kolorystyką) dorównuje sąsiadującemu Aldebaranowi. Ok. 03:00 bohaterowie poranka świecą na tyle wysoko nad wschodnim horyzontem, że nie sposób ich przegapić - tym bardziej, że dzieli ich kątowa odległość mniejsza (0.4°) od wizualnej średnicy Księżyca w pełni! A teraz popatrzmy przez teleskop: oprócz tarcz obu planet, w jednym polu widzenia ujrzymy też cztery galileuszowe satelity Jowisza niczym gwiazdki ułożone w linii po skosie. Co za widok! Powtórka bliskiego spotkania rankiem 15 sierpnia - z tą różnicą, że Mars znajdzie się na lewo od Jowisza.
Wyzwaniem dla miłośników będzie zakrycie Saturna (0.6ᵐ) przez Księżyc (97%) rankiem 21 sierpnia. Problem polega na tym, że w momencie zakrycia oba obiekty będą bardzo nisko nad pd-zach. horyzontem, a niebo będzie już mocno rozjaśnione blaskiem porannej zorzy. Przez dużą lornetkę lub teleskop powinniśmy jednak dostrzec moment zakrycia, a ten wypada ok. 05:30.
Komu mało zakryć, niech zakreśli sobie w kalendarzu ranek 26 sierpnia. Ok. 04:30 dojdzie do zakrycia Plejad przez Księżyc (53%). Tło nieba będzie jeszcze dość ciemne, a Srebrny Glob w ostatniej kwadrze zaprezentuje się niezwykle plastycznie w polu widzenia lornetki lub teleskopu. Tarcza naszego satelity nie przesłoni wprawdzie najjaśniejszych gwiazd malowniczej gromady otwartej, ale nasunie się na charakterystyczny łańcuszek gwiazdek 6. i 7. wielkości, dostrzegalnych za pomocą sprzętu optycznego.
To nie koniec sierpniowego szaleństwa na firmamencie. 27-go - znów rankiem - ujrzymy Księżyc (40%) w złączeniu z Marsem (0.8ᵐ), Jowiszem (-2.2ᵐ), Uranem (5.7ᵐ), Plejadami i Hiadami ok. godz. 03:00 wysoko nad wschodnim horyzontem. Następnego rana jest szansa na powtórkę. A 30 sierpnia księżycowy sierp znajdzie się w towarzystwie zodiakalnych Bliźniąt: Polluksa i Kastora. Jedno jest pewne: w tym miesiącu będziemy notorycznie niewyspani ; ) Na szczęście wciąż mamy wakacje : )
Piotr Majewski