Kiedy kończy się lato, zaczyna się sezon na zorze polarne. Znawcy tematu podkreślają, że najdogodniejszy czas do zaobserwowania zorzy nad Polską wypada w okresie równonocy wiosennej lub jesiennej właśnie. W maksimum 11-letniego cyklu aktywności Słońca zorzowy sezon trwa jednak znacznie dłużej. Przekonaliśmy się o tym w maju, a kolejny dowód dostaliśmy w sierpniu. A co nas czeka we wrześniu? Poranny show w wykonaniu Merkurego, opozycja (czyli czas najlepszej widoczności) Saturna, zaćmienie Superksiężyca oraz jego spotkania z Jowiszem, Marsem i Bliźniętami. Przed nami więc kolejny miesiąc spektakularnych zjawisk na niebie gwiaździstym! Zobacz je już teraz w naszym filmowym kalendarzu astronomicznym. Zapraszamy!
Zaczęło się od długiego łańcucha plam rozsianych po całej tarczy Słońca w pierwszych dniach sierpnia; niektóre były tak wielkie, że można je było wypatrzeć gołym okiem uzbrojonym w odpowiednie filtry. Z rejonu plam wyzwoliła się seria wyrzutów gwiezdnej materii. "Podmuchy" wiatru słonecznego dotarły m.in. do Ziemi wzbudzając spektakularne zorze polarne - i to akurat na czas maksimum Perseidów! Taki np. Wielki Wóz skąpany w blasku zorzy i załadowany całą masą "spadających gwiazd" - ależ to była uczta dla oczu! Wprawdzie tym razem trudno było rozpoznać zorzowe barwy, jednak na zdjęciach utrwalały się one bez trudu. Widzimy więc czerwień i zieleń jarzącego się tlenu, purpurę, róż i odcienie niebieskiego pochodzące od atomów azotu oraz kolor... pomarańczowy. Badacze zwracają uwagę, że nie powinno go tam być. Dlaczego więc jest?
Teoretycznie molekuły tlenu i azotu są w stanie emitować światło barwy pomarańczowej, ale jest ono na tyle słabe, że ginie w otoczeniu kolorów dominujących. Klasyczny obraz jest więc taki, że na dole mamy pas zieleni, a u góry dominuje czerwień i są one wyraźnie odseparowane. Jeżeli jednak zorza polarna jest bardzo intensywna, wówczas dochodzi do mieszania się tych "stref jarzenia" na wysokości 150-200 km. W efekcie powstaje obszar koloru pomarańczowego. Nie jest to jednak wynik bezpośredniego świecenia cząsteczek, lecz mieszania się palety barw. W pewnym sensie więc mamy do czynienia ze złudzeniem optycznym.
Takiej kumulacji emocjonujących zjawisk na niebie gwiaździstym chyba jeszcze nie było, bo przecież w perseidowe noce rozgrywała się też przepiękna koniunkcja złotawego Jowisza z czerwonawym Marsem. Bliskość obu planet wspaniale podkreślała różnice w ich kolorystyce. Dodatkowo, w sąsiedztwie znalazło się kilka gromad gwiazd - z Hiadami i Plejadami na czele, a także Aldebaranem, czyli gwiazdą zwaną "czerwonym okiem zodiakalnego Byka". To był prawdziwy festiwal!
We wrześniu do Marsa i Jowisza na porannym niebie dołącza Merkury. 01 września ok. 05:00 widzimy go z sierpem Księżyca (3%) przed nowiem. Z kolei rankiem 09 września Merkury jest w bliskim złączeniu (0.5°) z gwiazdą Regulus (1.3ᵐ) w konstelacji Lwa.
Kolejna planeta, która zwraca na siebie uwagę we wrześniowe noce to Saturn. 08 września oglądamy go w opozycji (czyli w najlepszej widoczności). Świeci jako jasny punkt (0.6ᵐ) na tle gwiazdozbioru Wodnika. 17-go wieczorem dołącza do niego Księżyc blisko Superpełni. Ta następuje dzień później i zbiega się z częściowym zaćmieniem Srebrnego Globu. Brzmi zachęcająco, ale dobre wrażenie może zburzyć fakt, że faza zjawiska to zaledwie 9%, a jego maksimum wypada o 04:44. Z pewnością jednak dojrzymy wyraźne pociemnienie księżycowej tarczy w jej prawej górnej ćwiartce.
Z planet Układu Słonecznego wypada nam wspomnieć Neptuna, bo i on znajdzie się w opozycji akurat we wrześniu A.D. 2024 (dokładnie 21.09.). Poszukujmy go przez lornetkę w konstelacji Ryb jako słabą "gwiazdkę" prawie ósmej wielkości (7.8ᵐ). Z pomocą w identyfikacji Neptuna przyjdą internetowe mapy nieba i aplikacje - z darmowym Stellarium na czele.
Pod koniec miesiąca najciekawsze znów rozgrywa się na porannym nieboskłonie. 24 września oglądamy Księżyc (57%) w złączeniu z Jowiszem (-2.4ᵐ) i jasną gwiazdą Elnath (1.6ᵐ) na pograniczu Byka i Woźnicy. 25-go ok. 04:00 nasz satelita w ostatniej kwadrze (47%) dołącza do Marsa (0.5ᵐ), a 26-go o tej samej porze Srebrny Glob (36%) widzimy z Bliźniętami: Polluksem (1.1ᵐ) i Kastorem (1.9ᵐ). Na finał miesiąca, 30 września mamy stary Księżyc (6%) dopełniony światłem popielatym na tle porannej zorzy nisko nad wschodnim horyzontem ok. godz. 05:00. Jeśli dopisze pogoda, znów będziemy niewyspani ; )
Na szczęście w październiku to, co najciekawsze, rozegra się wieczorową porą - za sprawą jasnej - miejmy nadzieję - komety C/2023 A3 (Tsuchinshan-ATLAS). Trzymajmy kciuki!
Piotr Majewski