Przejdź do treści

Wspomnienie o Januszu Płeszce (zamiast nekrologu)

img

Śmierć Janusza Płeszki jest dla wielu, w tym dla mnie, dużym wstrząsem. Chyba nawet on sam nie zdawał sobie sprawy, „za ile sznurków pociąga”. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale w tym przypadku można mieć wątpliwości… Zmarł 31 stycznia 2019 roku.

 

W związku z tym, że w dużej mierze „rozwijałem się astronomicznie” razem z Januszem, nie będzie to typowy nekrolog. Postanowiłem w tym miejscu dokonać przeglądu, w pewnym sensie „poklatkowego”, moich wspomnień z nim związanych. Może będzie to przegląd nieco chaotyczny, ale wiele wspomnień nasuwa się na myśl o naszych wspólnych działaniach i chyba trudno tu o porządek…

 

Janusz Płeszka po raz pierwszy pojawił się w kręgu moich (i nie tylko moich) kolegów bodajże w któryś z poniedziałków we wrześniu 1985 roku, gdy przyszedł na jedno ze spotkań Oddziału Krakowskiego PTMA, jeszcze w starym lokalu na ul. Św. Tomasza (wtedy chyba była to jeszcze ul. Solskiego). Był niezwykle zainteresowany każdego rodzaju działalnością  astronomiczną, zarówno obserwacyjną, jak i teoretyczną. Próbował z każdym nawiązać bliższy kontakt. Wtedy rozpoczęły się różne, owocujące później na wiele sposobów, znajomości. W ramach naszej znajomości spędziliśmy wiele godzin przy graniu, lecz również ambitnym programowaniu na „komputerze” ZX Spectrum. Wymienialiśmy się też literaturą sf i oglądaliśmy filmy w tym gatunku.

 

Wspólnie korzystaliśmy z teleskopu Maksutowa 35 cm w obserwatorium UJ „Fort Skała”, popsuliśmy wiele klisz w czasie „ujeżdżania” astrografu. W bibliotece obserwatorium kopiowaliśmy mapy z atlasów nieba, robiliśmy wypiski z katalogu SAO i innych. Gdy Janusz „zdobył” kilka z tych katalogów wersji cyfrowej, opracowaliśmy, chyba pierwsze w Polsce, cyfrowe atlasy nieba. Wtedy nazwaliśmy naszą nieformalną spółkę „Astrokrak”, co później stało się nazwą znanej nam wszystkim firmy.

 

Od początku lat 90. tworzyliśmy pierwsze książkowe kalendarze astronomiczne, które były poprzednikami obecnego „Almanachu Astronomicznego”. Te pierwsze wydania tworzone były metodą ręcznego przepisywania efemeryd z wydruków do komputera, co przypominało pracę średniowiecznego mnicha benedyktyńskiego. Używaliśmy ułożonych wtedy (i wcześniej) własnych programów  Z biegiem lat udział tych programów malał, obecnie pozostałością obecności Janusza w dawnych „Kalendarzach” pozostaje lista gwiazd zmiennych do obserwacji amatorskiej, publikowana w wychodzącym obecnie „Almanachu Astronomicznym”. Gwiazdy te wybrał osobiście kiedyś Janusz Płeszka…

 

Janusz obserwował na niebie praktycznie wszystko, co tylko można, lecz chyba najbardziej interesowały go komety, począwszy od komety Halleya w 1985 roku. W 1994 roku był inicjatorem odrodzenia Sekcji Obserwatorów Komet PTMA, której działalność wraz ze mną koordynował, wysyłając jednocześnie obserwacje komet do czasopisma „International Comet Quarterly” (ICQ), gdzie nadal widnieje jego nazwisko jako współkoordynatora obserwacji. Janusz był też jednym z twórców czasopisma „Komeciarz”, zresztą to chyba on wymyślił tę nazwę.

 

Dla ogółu obserwatorów Janusz znany był, praktycznie od początku swojej działalności w PTMA, z organizowania zlotów i obozów obserwacyjnych na Łysinie, a później na Kudłaczach oraz w Roztokach Górnych w Bieszczadach.  Pełnił też funkcję prezesa i wiceprezesa Oddziału Krakowskiego PTMA, goszcząc w jego progach wielu wybitnych naukowców, polskich i zagranicznych.

 

Jak już wspomniałem na początku, mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale to jest chyba jeden z wyjątków od tej reguły. Brak Janusza będziemy jeszcze długo odczuwać. Nie chodzi o sklep czy o forum Astromaniaka, którego był „ojcem”. Istnieją inne sklepy i inne fora. Chodzi po prostu o brak przyjaciela, z którym można było porozmawiać. Na każdy temat.

Januszu, spoczywaj w pokoju!

 

Autor: Tomasz Ściężor, PTMA Kraków

Reklama