Przejdź do treści

Czy narodzinom Wszechświata towarzyszyła muzyka? Przed próbą odpowiedzenia na to pytanie powinniśmy najpierw odpowiedzieć sobie na inne: Czy chodzi nam o harmonię, czy tylko o same dźwięki? W obu przypadkach sprawa wydaje się bardzo kontrowersyjna. W każdym bądź razie echa tego wydarzenia docierają do nas zewsząd w postaci mikrofalowego promieniowania tła. Usłyszano je po raz pierwszy dopiero w latach sześćdziesiątych minionego wieku (Penzias, Wilson).

Krzysztof Penderecki - Kosmogonia

Jednak muzyka to nie same dźwięki. Muzykę tworzą emocje, a tych nie mogło brakować ludziom, w których świadomości rodził się nowy obraz Wszechświata: już nie tak dostojnego, statycznego, opiewane­go wspomnianą ostatnio symfonią Holsta. Wraz ze zburzonym obrazem harmonicznego ładu i porządku statycznego Wszechświata znika swoisty gatunek muzyki klasycznej, ustępując miejsca nowym trendom. Czy można w klasycznej formie wyrazić coś, co określono mianem Big Bangu? Trzeba było uwolnienia się od tradycyjnych elementów, takich jak melodia i harmonia. Ich miejsce zajęła barwa, konsystencja i dynamika brzmień. Ważnym narzędziem stają się instrumenty perkusyjne, które nie służą już tylko do wybijania rytmu. W dziełach kompozytorów XX w. tworzywem muzycznym staje się szum. Notabene, w czasach mego dzieciństwa, wystarczyło włączyć odbiornik telewizyjny uzbrojony w antenę naziemną, by usłyszeć (i zobaczyć!) szum z Kosmosu. Pamiętam, że w moim odbiorniku najbardziej szumiało jesienią, wtedy, gdy w kierunku anteny nadawczej znajdowało się centrum Drogi Mlecznej.

Marek mRqS Szulen - Creation-Universal Consciousness

Mniej więcej w tym szamym czasie, gdy jednym z moich ulubionych zajęć było bawienie się anteną telewizora, poznałem „Kosmogonię” Krzysztofa Pendereckiego oraz jego „Wymiary czasu i ciszy”. Mój starszy brat przyniósł do domu tę płytę wraz z kilkoma innymi, rockowymi. Pośród nich znajdował się album grupy Pink Floyd „Atom Heart Mother” (1970 r.). Zarówno w muzyce Pendereckiego, jak i Pink Floydów było coś fascynującego, co wręcz porażało mój młody umysł. To kakofonia dźwięków, patos, łamane linie melodii, głębokie tajemnicze szmery i potężne kulminacje powodujące dreszcz emocji. Ale w tych niesamowitych, przebogatych kolory­stycznie, ekspresyjnych dźwiękach rodził się jednak ład i porządek, by ostatecznie zapanować nad całą strukturą utworu.

Tu może warto jeszcze dodać, że skomponowana w 1970 r. „Kosmogonia” Krzysztofa Pendereckiego składa się z dwóch części: Arché (początek, geneza) i Apeiron (bezkres, nieskończoność). Pierwsza, oparta na cytatach z Biblii, Lukrecjusza, Kopernika i Mikołaja z Kluzy, opiewa strukturę Wszechświata. Druga, wykorzystująca cytaty z Sofoklesa, Owidiusza, Lukrecjusza, Leonarda da Vinci (sic!), Giordana Bruna, Gagarina i Glenna, opiewa geniusz człowieka poznającego i opanowującego Kosmos.

Ostatnio miałem przyjemność usłyszeć najnowszą płytę młodego twórcy muzyki elektronicznej Marka 'mRqS' Szulena „Creation — Universal Consciousness” z podtytułem „A musical Journey To The Source Of Sources”. Emocje poszukiwania sensu Stworzenia trwają…

(Źródło: „Urania — PA” nr 4/2003)