Przejdź do treści
Pierwszy rok pełnokolorowej Uranii za nami, niestety, przy okazji popadliśmy w niemałe opóźnienie wydawnicze, za co bardzo przepraszamy. Tym bardziej że wielu naszych prenumeratorów dopiero wraz z tym numerem otrzymuje kalendarz na rok 2013 i nie nacieszy się już w pełni zdjęciem zorzy polarnej na styczniowej karcie. Może jakąś rekompensatą będą wspaniałe zdjęcia, jakie zamieścimy w jednym z następnych zeszytów? Wyprawa do Norwegii zorganizowana przez kol. Marka Substyka już zakończona. Ekipa powróciła „z tarczą”, a ściślej z tysiącami zdjęć i wspaniałymi wrażeniami, a jako że mieliśmy nad nią patronat medialny, liczymy na obszerną relację (kilka zdjęć już widzieliśmy w internecie).

Za nami emocje związane z tranzytem Wenus, ale jeszcze do naszej redakcji dotarło trochę zdjęć z tego wspaniałego wydarzenia. Publikujemy je w bieżącym numerze i równocześnie ogłaszamy…
 

Rok 2013 — Rokiem Komet!


Hale-BoppOstatnio jasne komety nie były łaskawe dla obserwatorów z północnej półkuli ziemskiej. Rok temu okładkę Uranii zdobił obraz Kasi Kurdek przedstawiający rozciągniętą na pół nieboskłonu kometę C/2006 P1 McNaughta, lecz zrobiony na podstawie zdjęć owej komety wykonanych z południowej półkuli. Teraz na okładce możemy podziwiać obraz kolejnej efektownej komety uwiecznionej z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, czyli znowu nie u nas. Ostatnia bardzo jasna kometa dobrze widoczna z obszaru naszego kraju to chyba kometa Hale’a-Boppa okrzyknięta Wielką Kometą 1997 roku. Była na tyle jasna, że spokojnie mogłem ją fotografować aparatem z ręki, przez okno, czyli nie wychodząc nawet z domu. Kto nie był taki leniwy jak ja, brał statyw, aparat, filtry, wężyk spustowy i ruszał w plener, uzyskując o wiele wspanialsze rezultaty. Przykładem niech będzie zamieszczona niżej fotografia wykonana przez Andrzeja S. Pilskiego we Fromborku, która swego czasu zdobiła rozkładówkę „Postępów Astronomii” i była również wydana w postaci pocztówki.

Zapowiadana sensacja na ten rok to kometa C/2012 S1 (ISON). Ma być atrakcją listopadowego nieba, o ile oczywiście nie przytrafi się jej coś nieoczekiwanego. Właśnie tekstem na jej temat zaczynamy ten zeszyt Uranii, a jego autor Marek Kukliński już szykuje coś więcej o kometach do następnego numeru.

Tak więc, Drodzy Czytelnicy, szykujcie się już psychicznie i technicznie do czekających nas kometarnych wyzwań. Postaramy się Was wspomóc, zamieszczając w następnych numerach Uranii informacje o tym, jak obserwować i fotografować komety, a pierwsze próby będzie można już poczynić na komecie C/2011 L4 PanSTARS, o której warto poczytać w naszym kalendarzyku na luty i marzec.

A może ktoś pokusi się o samodzielne wykonanie… spektroskopii komet? Sporo miejsca poświęcamy właśnie zagadnieniom spektroskopii amatorskiej i miło by nam było, gdybyśmy mogli za jakiś czas wspólnie konsumować na łamach naszego pisma owoce tych działań. Tym bardziej, że poprzedni Redaktor Naczelny Uranii, św. pamięci prof. Woszczyk, widmami komet był wręcz zafascynowany!

Na koniec drobne, aczkolwiek istotne wyjaśnienie, dlaczego ten wstępniak jest taki inny, pozbawiony lekkości pióra Redaktora Naczelnego? Ano tak bywa, gdy za pisanie bierze się… redaktor techniczny! Niestety, kol. Mikołajewski zmagać się teraz musi ze znacznie poważniejszymi problemami…


Jacek Drążkowski


Przejdź do spisu treści "Uranii" nr 1/2013