Pierwszy rok pełnokolorowej Uranii za nami, niestety, przy okazji popadliśmy w niemałe opóźnienie wydawnicze, za co bardzo przepraszamy. Tym bardziej że wielu naszych prenumeratorów dopiero wraz z tym numerem otrzymuje kalendarz na rok 2013 i nie nacieszy się już w pełni zdjęciem zorzy polarnej na styczniowej karcie. Może jakąś rekompensatą będą wspaniałe zdjęcia, jakie zamieścimy w jednym z następnych zeszytów? Wyprawa do Norwegii zorganizowana przez kol. Marka Substyka już zakończona. Ekipa powróciła „z tarczą”, a ściślej z tysiącami zdjęć i wspaniałymi wrażeniami, a jako że mieliśmy nad nią patronat medialny, liczymy na obszerną relację (kilka zdjęć już widzieliśmy w internecie).
Za nami emocje związane z tranzytem Wenus, ale jeszcze do naszej redakcji dotarło trochę zdjęć z tego wspaniałego wydarzenia. Publikujemy je w bieżącym numerze i równocześnie ogłaszamy…
Za nami emocje związane z tranzytem Wenus, ale jeszcze do naszej redakcji dotarło trochę zdjęć z tego wspaniałego wydarzenia. Publikujemy je w bieżącym numerze i równocześnie ogłaszamy…
Rok 2013 — Rokiem Komet!

Zapowiadana sensacja na ten rok to kometa C/2012 S1 (ISON). Ma być atrakcją listopadowego nieba, o ile oczywiście nie przytrafi się jej coś nieoczekiwanego. Właśnie tekstem na jej temat zaczynamy ten zeszyt Uranii, a jego autor Marek Kukliński już szykuje coś więcej o kometach do następnego numeru.
Tak więc, Drodzy Czytelnicy, szykujcie się już psychicznie i technicznie do czekających nas kometarnych wyzwań. Postaramy się Was wspomóc, zamieszczając w następnych numerach Uranii informacje o tym, jak obserwować i fotografować komety, a pierwsze próby będzie można już poczynić na komecie C/2011 L4 PanSTARS, o której warto poczytać w naszym kalendarzyku na luty i marzec.

Na koniec drobne, aczkolwiek istotne wyjaśnienie, dlaczego ten wstępniak jest taki inny, pozbawiony lekkości pióra Redaktora Naczelnego? Ano tak bywa, gdy za pisanie bierze się… redaktor techniczny! Niestety, kol. Mikołajewski zmagać się teraz musi ze znacznie poważniejszymi problemami…
Jacek Drążkowski
Przejdź do spisu treści "Uranii" nr 1/2013