Przejdź do treści
Trzynaście miesięcy temu wydałem pierwszą „swoją” Uranię. Udało się zdążyć na otwarcie XXXV Zjazdu Polskiego Towarzystwa Astronomicznego w Gdańsku, co oznacza, że w tym roku jesteśmy miesiąc spóźnieni. Stając przed dylematem, robić szybko czy dobrze, wybieramy to drugie. Zdajemy sobie jednak sprawę, że do końca roku musimy opóźnienie nadrobić. W tym samym okresie miałem okazję poznać setki osób, miłośników astronomii, nauczycieli, dziennikarzy portali internetowych, przedstawicieli biznesu. Jest z kim i dla kogo pracować!

Wakacje to okres coraz liczniejszych zlotów, obozów, konferencji i szkoleń w świecie amatorów i nie tylko. Na tych najbardziej tradycyjnych, uczestnicy spotykali się po raz kilkudziesiąty. We wszystkich razem mogło uczestniczyć nawet i tysiąc osób. Nie sposób przecenić tej działalności.

Urania odwiedziła trzy takie imprezy (s. 281–284). Różniły się od innych tym, że główną atrakcją był nie tylko sprzęt przywieziony przez uczestników, ale również zapewniony przez organizatorów. W jednym przypadku były to teleskopy największego w Polsce obserwatorium astronomicznego w podtoruńskich Piwnicach. Wszyscy uczestnicy mogli Centrum Astronomii UMK zwiedzić, a wybrani szczęśliwcy – laureci zorganizowanych na miejscu konkursów – spędzić noc pod jedną z kopuł w towarzystwie astronoma. Mam nadzieję, że ten pobyt nie był dla nich rozczarowaniem, bo przy okazji okazało się, że profesjonalny sprzęt do fotometrii niekoniecznie jest wymarzonym narzędziem do astrofotografii. Fotometryczne filtry Johnsona BVR (niebieski, żółty, czerwony) są znacznie wolniejsze niż „prostokątne” (pod względem krzywej przepuszczalności) popularne filtry RGB (czerwony, zielony, niebieski) Baadera do astrofotografii. Dodatkowo, amatorzy astrofotografii mogą pozwolić sobie na zlekceważenie momentów poszczególnych obserwacji, składając, czy jak sami mówią „stackując” (jak to pisać?) setki klatek. Pożytek z wzajemnych kontaktów może jednak być taki, że warto nauczyć amatorów fotometrii z użyciem filtrów astrofotograficznych (patrz Urania 3/2012 s. 175--176), te z kolei mogą znaleźć zastosowanie w profesjonalnej spektroskopii bezszczelinowej do wydzielania pożądanych zakresów spektralnych.

Dwa inne zloty, bodaj najliczniejsze, były zorganizowane przez firmy komercyjne zajmujące się sprzedażą sprzętu optycznego, głównie dla amatorów astronomii. Urania może tylko przyklasnąć tego typu inicjatywom. Uczestnicy tych imprez mogą zapoznać się i wypróbować ogromną plejadę sprzętu, gadżetów i akcesoriów będących w ofercie handlowej organizatorów. To nadzwyczajna możliwość! Stałymi gośćmi na takich imprezach powinni być opiekunowie astrobaz, szkolnych obserwatoriów i kółek zainteresowań. Tylko wolny wybór dokonywany bezpośrednio przez nauczycieli daje gwarancję inwestycji w pełni trafionych i wykorzystanych w edukacji. Powinny pomyśleć o tym dyrekcje szkół i kuratoria. Rosnąca konkurencja na rynku ze sprzętem nie tylko sprzyja organizowaniu podobnych zlotów, ale powoduje, że oferta rośnie, a ceny maleją! Im więcej ludzi będzie miało na balkonie teleskop, im więcej uczniów obok boiska będzie miało astrobazę, tym więcej czytelników znajdzie Urania, tym więcej młodzieży wybierze studia przyrodnicze i techniczne jako kierunek przyszłej swojej edukacji. To nasz wspólny, cywilizacyjny cel i Uranii jest z tymi firmami po drodze.

Przy okazji, goszcząc na AstroShow na Mazurach, po raz pierwszy miałem okazję zobaczyć w akcji olsztyński astrobus! Co za cudo! W astrobusie nie tylko teleskop, ale i przenośne, dmuchane planetarium, a przede wszystkim trzech prawdziwych astronomów, gotowych w każdej chwili na żywo poprowadzić pokaz, seans albo wykład. Wizyta astrobusu może być największą atrakcją każdego zlotu, pokazu czy pikniku astronomicznego. Myślę, że znalazłby również miejsce podczas plenerowego koncertu, festynu ludowego, a nawet… wesela. Jak na przykład po ślubie naszego redakcyjnego kolegi, Krzysztofa Czarta. Młodej Parze życzymy długich lat szczęścia.


Maciej Mikołajewski


Przejdź do spisu treści "Uranii" nr 5/2012