Słowo wstępne do numeru 3/2025
Słowo wstępne do numeru 3/2025
Prawie 47 lat czekamy na takie wydarzenie — kolejny lot Polaka w kosmos! Pierwszy był Mirosław Hermaszewski, który 27 czerwca 1978 r. poleciał statkiem kosmicznym Sojuz 30 na radziecką stację orbitalną Salut 6. Powrócił na Ziemię 5 lipca, lądując w Kazachstanie. Wkrótce z Centrum Kosmicznego Johna F. Kennedy’ego na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) statkiem Crew Dragon powinien wyruszyć Sławosz Uznański-Wiśniewski, który według planu spędzi na niej dwa tygodnie, wykonując szereg eksperymentów naukowych i edukacyjnych. Długo oczekiwany start miał nastąpić 29 maja, kolejny 8 i 9 czerwca… Później jeszcze kilka razy zmieniano ten termin ze względu na niesprzyjające warunki pogodowe, usterki wykryte podczas ostatnich testów kapsuły i rakiety, a ostatnio — awarie na ISS. Zdecydowanie podkręciło to emocje panujące wśród osób śledzących wydarzenie w mediach społecznościowych i tu, na Florydzie. Musimy pamiętać, że w przypadku misji załogowych „porażka nie wchodzi w grę” To słynne „Failure is not an option” — słowa Gene’a Kranza, kierownika lotów misji, któremu udało się uratować załogę Apollo 13. Przed startem wszystko musi być dopięte na ostatni guzik!
Naszego nowego astronautę na Florydzie wspierała najbliższa rodzina i przyjaciele oraz kibicowała mu bardzo liczna reprezentacja polskich mediów — w sumie było nas ponad 250 osób, w tym troje redaktorów „Uranii”! Start mieliśmy oglądać z odległości zaledwie 3 km od potężnej 70-metrowej rakiety wynoszącej astronautów na orbitę. Byliśmy nastawieni na to, że zarówno startujący statek, jak i powracający na Ziemię booster będą grzmiały niczym rozrywające niebo gromy, a blask odpalanych silników oślepi nas mimo świateł wschodzącego dnia. Nie tylko aligatory zamieszkujące okolicę byłyby tym wszystkim głęboko przejęte — choć oczywiście z zupełnie innych powodów niż my. Podobno nie lubią startów rakiet i są wtedy bardziej nerwowe i nieobliczalne. Świadomość nadchodzącego szybko wydarzenia budziła w nas niezwykłe emocje, których nie da się ukryć, i które ciężko jest nawet opisać.
W tej chwili nie jest znana kolejna data startu, ale dłużej już czekać nie mogę — czas wracać do domu. I chociaż naprawdę liczyłam, że uda się ten start zobaczyć na żywo, nie wracam rozgoryczona. Wiem, że zaistniała sytuacja wynika z troski o bezpieczeństwo i ludzkie życie. Mam też nadzieję, że wszystkie problemy uda się w końcu rozwiązać i nasz astronauta dotrze bezpiecznie na ISS i z powrotem, a zamieszanie, które z tego wynikło, rozbudzi w mieszkańcach naszego kraju zainteresowanie sektorem kosmicznym, nowymi technologiami i w ogóle szeroko rozumianą nauką. Nie chcę czekać kolejnych 50 lat na lot następnego Polaka w kosmos.
Na szczęście mamy już całkiem solidną pozycję na rynku kosmicznych technologii. Rozwiązania polskich naukowców i inżynierów znajdują zastosowanie w niejednej misji, ślady ich obecności są nawet na innych planetach, ale cały czas potrzebujemy więcej zdolnych i kreatywnych osób w tej branży, a przedrostek „astro” można już dołożyć do naprawdę wielu dziedzin. Pobyt na Florydzie umożliwił mi poznanie ekspertów ESA, którzy nie tylko są specjalistami w swojej dziedzinie, ale też wielkimi pasjonatami kosmosu i wspaniałymi, otwartymi i uśmiechniętymi ludźmi. Każdy z nich dokłada swoją cegiełkę, bo należy pamiętać, że za jednym astronautą stoi cały szereg ludzi, bez których marzenia o lotach w kosmos nie miałyby szans spełnienia.
Pobyt tutaj umożliwił mi też zobaczenie z bliska prawdziwego wahadłowca Atlantis, podziwiałam start rakiety wynoszącej satelitę na orbitę, a nawet widziałam aligatora w naturalnym środowisku. Polecam każdemu takie przeżycie. Wracam szczęśliwa i pełna nadziei. Będę kibicować misji Ax-4, pijąc w końcu dobrą kawę i zagryzając lepszym jedzeniem niż amerykańskie.
Cape Canaveral, Floryda, 12 czerwca 2025 r.
Magda Maszewska
Zamów ten numer - wersja drukowana
Zamów ten numer - wersja elektroniczna