Portal Space.com przeprowadził wywiad z dyrektorem wykonawczym Breakthrough Initiatives, Simonem Peterem Wordenem. Tematem przewodnim rozmowy jest BLC1 i poszukiwania obcych technosygnatur, w tym protokoły ogłaszania ich ewentualnych detekcji. Omówiono też nowe doniesienia o możliwym życiu na Wenus i kolejnym, związanym z nimi projektem badawczym prowadzonym przez Breakthrough Initiatives. Tłumaczenie wywiadu przedstawiamy poniżej.
Wiadomości rozchodzą się we Wszechświecie szybko, często z prędkością światła. W grudniu 2020 roku wiele uwagi poświęcono doniesieniu o tajemniczym sygnale radiowym pochodzącym z okolic Proximy Centauri, gwiazdy najbliższej Ziemi (po Słońcu). Wiemy, że Proxima Centauri znajduje się w odległości zaledwie 4,2 roku świetlnego od nas i ma dwie planety. Jedna z nich, Proxima b, jest nieco masywniejsza od Ziemi i może być w stanie utrzymywać życie biologiczne w znanej nam postaci, krąży bowiem w ekosferze.
W ramach Projektu Breakthrough Listen, należącego do grupy Breakthrough Initiatives, dokonano niedawnego detekcji nietypowego sygnału radiowego pochodzącego z tych okolic. Zarejestrował go radioteleskop Parkes w Australii, a sygnał otrzymał już oficjalną nazwę BLC1, co jest skrótem od Breakthrough Listen Candidate 1.
Projekt Breakthrough Initiatives jest wspierany przez Jurija Milnera, miliardera, mecenasa naukę i inwestora technologicznego. Główna działalność Breakthrough Listen to wart 100 milionów dolarów program obserwacji i analiz astronomicznych, najbardziej wszechstronny ze wszystkich, jakie dotąd podjęto w kwestii poszukiwania dowodów na obecność innych cywilizacji technologicznych we Wszechświecie.
Space.com:Jakie są nasze najnowsze informacje na temat rzekomego sygnału od “Obcych” z Proximy Centauri?
Worden: Przygotowujemy artykuł [naukowy] na ten temat. Dziś jesteśmy praktycznie pewni, że było to jednak zakłócenie, interferencja radiowa. Nie mogę teraz mówić o szczegółach, ale naszym celem była tak czy inaczej detekcja sygnałów tego rodzaju, więc zasadniczo cieszymy się z tej okazji na zabadanie jednego z nich. To pierwszy sygnał, który przeszedł nasz podstawowy test [wiarygodności].
Space.com: Na czym polega podstawowy test?
Worden: Kluczową sprawą jest to, że przeszukiwaliśmy, badaliśmy różne możliwości, zadając sobie po kolei różne pytania w rodzaju: „a co, jeśli?” – “A co, jeśli to jest naprawdę to?”, “A co się dzieje, jeśli to jest jednak coś innego?”, “Jakie są możliwe źródła zakłóceń radiowych?” Ten etap jest już prawie zakończony. Nasze artykuły są wciąż w recenzji, ale [...] jesteśmy praktycznie pewni, że to faktycznie była interferencja radiowa.
Na zdjęciu: Radioteleskop Parkes - ikona australijskiej nauki.
Źródło: Parkes Radio Telescope/Australia Telescope National Facility.
Space.com: Zatem był to znakomity test waszych procedur?
Worden: Tak, ale to też kwestia technologiczna. Ostatecznie cała ta sprawa pokazuje, jak bardzo potrzebujemy mieć kilka różnych instrumentów obserwacyjnych [radioteleskopów]. Jesteśmy w trakcie wprowadzania do naszej sieci obserwacyjnej południowoafrykańskiego interferometru radiowego MeerKAT i pierwszej fazy budowy sieci anten radiowych o nazwie Square Kilometer Array (SKA). Zamierzamy potem przeprowadzić wraz z nimi kilka odgórnie koordynowanych obserwacji, zarówno z udziałem samej MeerKAT, jak i radioteleskopu Parkes. Będzie to miało miejsce w najbliższych miesiącach. Podsumowując, uczymy się teraz obsługi i analizy tego, co spodziewamy się już niebawem zobaczyć w odniesieniu do tzw. technosygnatur.
Space.com: Teleskop Parkes w Australii podobno miał już w przeszłości problemy z zakłóceniami. Dlaczego tak jest?
Worden: To stwierdzenie jest prawdziwe w przypadku każdego radioteleskopu. Był poważny problem dziesięć lat temu, gdy wykryto szybkie błyski radiowe [FRB]. Pojawiały się wówczas dwa typy FRB. Jeden z nich znamy już dziś jako szybki rozbłysk radiowy, ale drugi okazał się być spowodowany właśnie zakłóceniami mikrofalowymi na samej antenie. Jest wiele rodzajów zakłóceń, które należy wytropić i uwzględnić podczas badań. Najważniejsze jest to, że gdy widzimy tego rodzaju sygnały, musimy bardzo szybko mieć dostęp do drugiego, niezależnego radioteleskopu [pomaga to bowiem w wykrywaniu ewentualnych interferencji radiowych].
Space.com: Doniesienie o sygnale z Proximy Centauri w pierwszej kolejności pojawiło się w mediach. Czy nie należy przyjrzeć się protokołom postępowania przy ujawnianiu informacji na temat hipotetycznych technosygnatur od innych cywilizacji?
Worden: Jedynym protokołem, jaki posiadamy, jest Deklaracja zasad dotyczących działań po wykryciu pozaziemskiej inteligencji, która została opracowana przez Międzynarodową Akademię Astronautyki (IAA). Zatem naszym następnym zadaniem będzie stworzenie czegoś, o czym mówisz - prawdopodobnie czegoś bardzo podobnego do tej deklaracji, we współpracy z Centralnym Biurem Telegramów Astronomicznych (ang. Central Bureau for Astronomical Telegrams). To nie zostało do tej opracowane. Nie ma więc w tym przypadku żadnych oficjalnych, rządowych protokołów postępowania. W następnej kolejności pojawia się jednak powiązany z tym problem zarządzania ewentualnymi wiadomościami od inteligencji pozaziemskiej.
Space.com: Jakie wnioski można zatem Twoim zdaniem wyciągnąć z incydentu z sygnałem BLC 1?
Worden: To był pierwszy przypadek „czerwonego alertu”. W większości nasze procedury zadziałały dobrze. Jesteśmy w miarę zadowoleni. Wiadomość wyciekła jednak do prasy. W zespole było najprawdopodobniej około 20 osób, nietrudno więc zrozumieć, dlaczego mógł mieć miejsce ten wyciek.
Oczywiście naszym pierwszym zadaniem jest stworzenie sieci obserwacji, która pomoże sprawdzić, czy dany sygnał faktycznie jest lub może być technosygnaturą. Pracujemy nad tym. Bez względu na to, jak interesujący jest dany, pojedynczy sygnał, nadal jest to po prostu sygnał losowy - tak długo, dopóki nie zostanie on zweryfikowany przez różne instrumenty, różnych badaczy. Pytanie brzmi więc, jak szybko mamy prawo i możemy skłonić innych naukowców do spojrzenia na takie sygnały. Z uwagi na to, że mamy coraz więcej instrumentów i coraz lepsze detektory, odbierzemy zapewne w przyszłości wiele takich sygnałów. Nie ekscytujmy się więc zbytnio, gdy pojawi się alert obserwacyjny, skierowany na przykład do kilku uczonych, z prośbą o to, by się takiemu czemuś bliżej przyjrzeć. Podsumowując, naprawdę chcemy ponownie uczynić obszar poszukiwania technosygnatur poważnym i dobrze uzasadnionym problemem naukowym. A teraz jest to na dobrej drodze.
Space.com: Na koniec. Breakthrough Initiatives bada również doniesienia naukowe o tym, że górne warstwy atmosfery Wenus mogą być gorącym, ale przyjaznym dla pewnych form życia miejscem. Jaki jest status tych badań?
Worden: Idzie całkiem nieźle. Kieruje tym Sara Seager, astrofizyk i planetolog z MIT. Prowadzimy analizy projektowe i prace laboratoryjne dotyczące tego, czego należy teraz szukać na Wenus. Za kilka miesięcy zwrócimy się z tym tematem do Jurija Milnera i zobaczymy wówczas, czy zechce on dalej nad tym pracować, mając na uwadze jakąś przyszłą misję kosmiczną na Wenus. Rozważa się tu zarówno małe, średnie, jak i całkiem “duże” misje. Współpracujemy z wieloma osobami, w tym z naukowcami z Rocket Lab.
Space.com: Jakie jest Twoje osobiste zdanie na temat koncepcji prostego życia w chmurach Wenus?
Worden: Z pewnością jest coś bardzo interesującego na Wenus. Myślę, że jedynym sposobem, aby to rozgryźć, jest wysłanie tam sondy. Czego szukamy? Okazuje się, że prawdopodobnie możemy wysłać tam niewielką sondę dość szybko i dość niewielkim kosztem.
Pytanie brzmi jednak, jak bardzo ostateczny, jak bardzo wiążący i decydujący będzie uzyskany wówczas wynik obserwacji. Później trzeba sobie zadać kolejne pytania związane z samą atmosferą Wenus. W najlepszym przypadku chcielibyśmy coś z niej pobrać, umieścić pod mikroskopem, wykonać szczegółową analizę chemiczną i zrobić zdjęcie. Tak to obecnie wygląda.
Czytaj więcej:
- 13 sposobów "polowania" na inteligentnych kosmitów
- Cały artykuł
- 10 egzoplanet, na których może istnieć obce życie
- SETI & the Search for Extraterrestrial Life
Źródło: Breakthrough Listen
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na ilustracji: W ramach projektu Breakthrough Listen całe niebo skanowane jest w poszukiwaniu możliwych sygnałów pochodzących od obcych cywilizacji. Źródło: ©Breakthrough Listen).