Przejdź do treści

Izolacja Rosji również w kosmosie

img

Trwa nieprowokowana inwazja Rosji na Ukrainę, w wyniku której giną tysiące ludzi. Rosyjska agresja wywołała zdecydowany sprzeciw świata. Rosja została odizolowana gospodarczo od współczesnego świata i konsekwencje wywołanej przez nią wojny widać też już w sektorze kosmicznym.

 

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna - ostatni bastion współpracy

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna zostanie jedynym miejscem (jeszcze) współpracy w domenie kosmicznej Rosji i państw Zachodu. Szefowa działu operacji załogowych NASA Kathy Lueders powiedziała, że “wspólne aktywności na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej są kontynuowane, (...) wliczając w to planowany powrót jednego z amerykańskich astronautów Marka Vande Hei w statku Sojuz MS-19 30 marca 2022 r.

Obecnie na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej znajduje się czterech amerykańskich astronautów, dwóch rosyjskich i jeden niemiecki. Jak wspominaliśmy we wcześniejszym artykule, segment “rosyjski” i “amerykański” ISS są ze sobą ściśle połączone i w obecnej formie nie jest możliwe ich oddzielenie czy niezależna praca. Lueders powiedziała też, że “operacje na ISS przebiegają bez przeszkód, załogi naziemne Rosji i USA współpracują ze sobą, także na Ziemi kontynuowane są wspólne treningi astronautów."

Nie wiadomo jeszcze jak długo ten stan rzeczy się utrzyma. Co prawda po nałożeniu sankcji na Rosję, które wpływają też na przemysł kosmiczny, NASA w oficjalnym komunikacie oznajmiła, że sankcje te wyłączają czynności związane z cywilną współpracą Rosji i USA na ISS. Jednak ciężko wyobrazić sobie dalszą spokojną współpracę, kiedy szef rosyjskiej agencji Roskomos Dimitrij Rogozin w oszalały sposób komentuje na Twitterze nałożone sankcje.

Rogozin grozi, że blokada współpracy może skutkować niekontrolowaną deorbitacją ISS na “Stany Zjednoczone, Europę. Jest też możliwość, że 500-tonowa struktura spadnie na Indie czy Chiny”. W wypowiedziach Rogozina pojawia się też fałszywe stwierdzenie, że “ISS nie przelatuje nad terytorium Rosji, więc całe ryzyko jest po stronie (USA - przyp. red.)”. Jest to oczywiście nieprawda. Inklinacja orbity stacji wynosi 51,6 st., a z tego wynika, że stacja przelatuje nad południowymi regionami Rosji, chociażby nad 10. najludniejszym rosyjskim miastem - Rostowem nad Donem.

USA rozwijają w tej chwili swoje możliwości operacyjne. Do stacji poleciał statek towarowy Cygnus, który testował będzie możliwości podnoszenia za jego pomocą orbity. Technicznie nie ma jednak w tej chwili po amerykańskiej stronie możliwości wykonywania dużych manewrów zmian orientacji. Właściciel firmy SpaceX, która wykonuje dla NASA loty załogowe i towarowe do ISS wszedł w polemikę z Rogozinem stwierdzając, że zadanie to mogłoby przejąć SpaceX. Wydaje się, że wymagałoby to jednak stworzenia nowego systemu i posiadania stale na stacji co najmniej 2 statków Dragon.


Europejski łazik nie poleci na Marsa w 2022 roku

Europejska Agencja Kosmiczna wydała 28 lutego oświadczenie, w którym stwierdza, że w pełni implementuje sankcje nałożone na Rosję przez państwa członkowskie. Jednocześnie dokonuje oceny konsekwencji tych sankcji na wspólnie prowadzone z Rosją programy. Potwierdza też, że start europejskiego łazika Rosalind Franklin w ramach misji ExoMars w 2022 roku jest “bardzo nieprawdopodobny”.

ExoMars 2022 to wspólna misja agencji ESA i Roskomos, której celem jest wylądowanie na powierzchni Marsa łazika Rosalind Franklin. Misja miała wystartować po wielu latach opóźnień we wrześniu 2022 r. na rosyjskiej rakiecie Proton-M. Na powierzchni Marsa zbudowany w Europie łazik ma posadzić rosyjska platforma Kazachok.


Wstrzymanie lotów “europejskiego” Sojuza

Rosja zdecydowała się też w obliczu sankcji wycofać swój personel z kosmodromu Kourou w Gujanie Francuskiej. Rosyjska spółka przygotowywała na kosmodromie Kourou do lotów rakiety Sojuz ST-A i Sojuz ST-B. Wykonywały one misje dla różnych klientów za pośrednictwem europejskiej spółki Arianespace. Sojuzy wynosiły często satelity dla różnych europejskich państw, a ostatnio brały udział w budowie megakonstelacji telekomunikacyjnej OneWeb.

Chociaż Rosja przedstawia to wstrzymanie jako dużą stratę dla europejskich partnerów, to w praktyce wycofanie Sojuzów było prawdopodobne jeszcze przed agresją Rosji na Ukrainę. Jeszcze w styczniu 2022 r. prezes Arianespace twierdził, że trwały dyskusje z rosyjskimi partnerami o sensowności prowadzenia operacji rakiet Sojuz ST z Gujany po 2023 roku.

Arianespace dysponuje rakietami: ciężką Ariane 5 i lekką Vega. Sojuz ST był po środku jako rakieta o średnim udźwigu. Nadchodzą pierwsze loty nowych europejskich rakiet nośnych, czyli Ariane 6 i Vega C. Obie wspólnie wypełnią lukę nośności średniej wielkości rakiet i sprawiają, że Sojuz ST staje się zbędny.

Europejskie Sojuzy były praktycznie ostatnim komercyjnym przyczółkiem Rosji na rynku rakietowym. Niegdyś rakiety Proton-M cieszyły się zaufaniem w sektorze prywatnym, ale firma SpaceX niemal w całości przejęła ten rynek, a Protony dobiła jeszcze ich zawodność w ostatnich latach i seria nieudanych lotów.

W wyniku wycofania rosyjskiego personelu z Kourou na pewno nie odbędzie się planowany w niedalekiej przyszłości start kolejnej pary satelitów europejskiej nawigacji Galileo. Statki miały lecieć właśnie na rakiecie Sojuz.


Misja OneWeb ostatnia na tonącym okręcie rosyjskiego przemysłu rakietowego

W momencie publikacji tego artykułu 2 marca 2022 r. byliśmy świadkami kuriozalnej sytuacji, do jakiej doszło na kosmodromie Bajkonur w Kazachstanie. Zdziwienie obserwatorów rynku wywołały nieprzerwane po ogłoszeniu sankcji przygotowania do wysłania kolejnej grupy satelitów OneWeb na rakiecie Sojuz.

OneWeb to brytyjsko-indyjska sieć satelitów telekomunikacyjnych, podobna do budowanego przez SpaceX systemu Starlink. OneWeb był dużym komercyjnym klientem i odpowiadał za większość startów rakiety Sojuz w 2021 r. i 2022 r. Po nałożeniu sankcji na Rosję w wyniku jej nieprowokowanej inwazji na Ukrainę, kontynuowano przygotowania do lotu OneWeb 14. 2 marca, 2 dni przed planowanym lotem Dimitrij Rogozin w rosyjskiej telewizji państwowej postawił spółce OneWeb ultimatum, że ma zapewnić, że ich system będzie wykorzystywany jedynie do celów cywilnych.

Potem na Twitterze poszedł o krok dalej i przedstawił żądanie, by Wielka Brytania pozbyła się swoich udziałów w tej sieci. Na koniec opublikował na Twitterze film, w którym pracownicy kosmodromu zasłaniają flagi państwowe na szczycie rakiety, bo jak wg niego pracownicy stwierdzili “nasza rakieta będzie w ten sposób wyglądać piękniej”. Zakrawa na ironię fakt, że do zasłonięcia flag Rosjanie posłużyli się nalepkami amerykańskiej firmy 3M.

 

 

Po tym absurdalnym ultimatum jest pewne, że do misji nie dojdzie, a spółka OneWeb powinna w opinii autora martwić się już bardziej o to, czy odzyska wysłane na terytorium rosyjskie statki (kosmodrom Bajkonur to dzierżawiony przez Rosję teren w Kazachstanie).

 

Podsumowanie

Rosyjski przemysł kosmiczny podupadał i nigdy po upadku ZSRR nie wrócił do początkowych sukcesów. Już aneksja Krymu w 2014 r. skomplikowała budowę satelitów na rodzime potrzeby i praktycznie uniemożliwiła pozyskiwanie zachodnich klientów dla swoich rakiet. Teraz ta równia pochyła będzie jeszcze bardziej stroma.

Agresja Rosji ma nie tylko wpływ na rosyjski przemysł kosmiczny. Ukraina również dysponuje bardzo dużą bazą technologiczną, z której korzystają partnerzy z Europy i USA. Wojna w Ukrainie odbije się negatywnie na produkcji kosmicznej w tym kraju, ale o tym napiszemy w osobnym artykule.

 

 

 

Opracował: Rafał Grabiański

Na podstawie: SN/NASA/Roskosmos/ESA/SFI

 

 

 

 

 


 

Reklama