Przejdź do treści

NASA wraca na Wenus – dwie nowe misje

Po wejściu w atmosferę Wenus DAVINCI+ początkowo użyje spadochronu, aby w niej spowolnić, a następnie odrzuci go i swobodnie opadnie ku jej powierzchni.

Wenus była ostatnimi czasy nieco zaniedbana pod względem sond kosmicznych. Interesowano się dużo bardziej Marsem. Jednak ma się to już niebawem zmienić – NASA powróci na Wenus z dwiema misjami do 2030 roku, po raz pierwszy od prawie 30 lat!

Z początkiem czerwca NASA ogłosiła, że agencja kosmiczna do roku 2030 wyśle dwie nowe sondy w kierunku Wenus. Sonda DAVINCI+ ma być próbnikiem atmosferycznym, który powoli opadnie na powierzchnię planety, po drodze badając między innymi jej kwaśne chmury. Z kolei misja VERITAS ma skoncentrować się na badaniu Wenus z orbity, z pomocą radaru.


 

To faktycznie plan powrotu w wielkim stylu. Przypomnijmy: ostatnią misją NASA na Wenus stanowił próbnik Magellan okrążający planetę w latach 1990–1994. Później tę „piekielną planetę” odwiedziła jeszcze japońska sonda Akatsuki i ESA Venus Express (ESA). Co ciekawe, Wenus dość często służyła i wciąż służy innym sondom badającym Układ Słoneczny jako ważny „przystanek” po drodze, w charakterze tak zwanej asysty grawitacyjnej.

Planowane obecnie misje DAVINCI+ i VERITAS ostatnimi laty konkurowały ze sobą w gronie czterech propozycji misji kosmicznych w ramach niskobudżetowych misji klasy Discovery NASA. Z tych czterech misji do wyboru były dwie i zakładano, że jedna misja wenusjańska prawie na pewno znajdzie się wśród zwycięzców, jednak wybór obu był dla wielu osób dużym zaskoczeniem. Miłośnicy i badacze Wenus zapewne się cieszą, przyjrzymy się jednak i tym misjom, które – przynajmniej na obecnym etapie – nie uzyskały finansowania, i zobaczmy, co ewentualnie straciliśmy. Odrzucone w tej edycji misje to Io Volcano Observer (badanie aktywności wulkanicznej księżyca Io) i Trident (misja na lodowy księżyc Neptuna o nazwie Tryton). Wszystko wskazuje więc na to, że badania "dalszego" Układu Słonecznego muszą jeszcze poczekać.

Można zastanawiać się też, czy ten nowy, nagły trend na badania Wenus nie jest związany z wcześniejszymi doniesieniami o możliwości występowania w jej chmurach fosfiny – cząsteczki towarzyszącej żywym organizmom na Ziemi. Pamiętajmy jednak, że zdaniem wielu naukowców pierwsze doniesienia o fosfinie na Wenus były jednak błędne. Tak czy inaczej, piekielny krajobraz leżący pod wieczną warstwą chmur Wenus mógł kiedyś być podobny do ziemskiego, a być może i faktycznie istniało tam jakieś życie. Głównym celem dwóch nowych misji będzie zatem zrozumienie, dlaczego dalsze losy obu planet – Wenus i Ziemi – potoczyły się zupełnie inaczej.

Sonda DAVINCI+ (Deep Atmosphere Venus Investigation of Noble gases, Chemistry, and Imaging) nie jest przy tym najnowszym pomysłem – jej znak „+” został dodany po tym, gdy oryginalny proposal misji zmieniono i rozwinięto o nowe cele w 2019 roku. Prawdopodobnie już niebawem DAVINCI+ stanie się pierwszą misją NASA badającą atmosferę Wenus od 1978 roku i pierwszą ogółem od czasu misji ZSRR Vega z 1985 roku. Dzięki unikalnej możliwości bezpośredniego pobierania próbek z otoczenia DAVINCI+ będzie też w stanie odtworzyć kompletny profil atmosfery Wenus, warstwa po warstwie. Będzie również mogła wykrywać tam najbardziej interesujące nas związki — być może nawet i kontrowersyjną fosfinę.

DAVINCI+ nie została zaprojektowana z myślą o przetrwaniu lądowanie na powierzchni Wenus ani panujących tam „upalnych” warunków. Naukowcy liczą jednak na to, że jej instrumenty zwrócą obrazy terenu wykonane pod pokładem chmur podczas opadania. Dzięki temu być może dowiemy się, czy skały planety są zbudowane z granitu kontynentalnego czy może raczej z bazaltu wulkanicznego. Różnica polega na tym, że jeśli jest to głównie granit, to we wnętrzu Wenus znajdowała się kiedyś woda, podczas gdy w przypadku bazaltów niekoniecznie musiała być tam woda. Zatem mamy dwa możliwe, skrajne z naszego punktu widzenia scenariusze przeszłości Wenus.

VERITAS (Venus Emissivity, Radio Science, InSAR, Topography & Spectroscopy) również spróbuje odtworzyć ewolucję geologiczną Wenus, ale patrząc na nią z orbity. Ustalenie, czy Wenus aktywnie posiada aktywność wulkaniczną i zrozumienie, jaki proces ją napędza, jest jednym z wysoce ekscytujących pytań, na które chciałbym uzyskać odpowiedź – mówi Jennifer Whitten z zespołu VERITAS, planetolog z Tulane University w Nowym Orleanie. Możliwe jest nawet, że sonda zaobserwuje zmiany w wulkanach i przepływach lawy, jakie zaszły od czasu wizyty w okolicach Wenus sond Magellan i Venus Express.

Jednym z powodów, dla których naukowcy są tak podekscytowani faktem zakwalifikowania do wykonania obu misji, jest to, że możliwości tych dwóch statków kosmicznych są wysoce komplementarne – misje wzajemnie się uzupełniają. DAVINCI+ będzie w stanie zobaczyć i zbadać starożytne skały w wyższej rozdzielczości niż VERITAS, a z kolei VERITAS będzie miała zasięg globalny, więc będzie mogła umieścić wyniki obserwacji DAVINCI w szerszym kontekście badawczym.

Co więcej, do tego „dwupaku” sond wenusjańskich mają teraz szansę dołączyć kolejne. Jeszcze w tym miesiącu ESA wybierze jedną z dwóch propozycji swojej następnej misji „średniej wielkości”, z których jedna, EnVision, miałaby być kolejnym orbiterem Wenus. Również Rosja i Indie z osobna planują własne misje na Wenus.

 

 

VERITAS użyje radaru, by zajrzeć głęboko pod wenusjańskie chmury i szczegółowo przyjrzeć się powierzchni planety..

VERITAS użyje radaru, by zajrzeć głęboko pod wenusjańskie chmury i szczegółowo przyjrzeć się powierzchni planety. Źródło: NASA/JPL-Caltech

 

Czytaj więcej:

 

Źródło: Astronomy.com

Opracowanie: Elżbieta Kuligowska

Na ilustracji: Po wejściu w atmosferę Wenus DAVINCI+ początkowo użyje spadochronu, aby w niej spowolnić, a następnie odrzuci go i swobodnie opadnie ku jej powierzchni. Źródło: NASA GSFC visualization and CI Labs Michael Lentz and colleagues

Reklama