Przejdź do treści

Niebo w grudniu 2020 (odc. 01) - Przebudzenie Słońca

img

Ale plama! Takiej nie było na Słońcu od lat! AR2786 ma rozmiary kilkakrotnie przekraczające średnicę Ziemi! To widome świadectwo, że nasza gwiazda dzienna budzi się z letargu... Co z tego wynika? O tym mówi najnowszy odcinek naszego filmowego kalendarza astronomicznego - zapraszamy!

Takie monstra na słonecznym obliczu obserwował już Galileusz za pomocą swej prymitywnej lunety, choć przeciwnicy zarzucali mu, że to efekt brudnych soczewek. Znacznie lepszym sprzętem i ze znacznie lepszymi efektami (w postaci m.in. znakomitych rysunków) plamy słoneczne śledził nasz Jan Heweliusz. W połowie XIX wieku niemiecki aptekarz i miłośnik astronomii Samuel Heinrich Schwabe odkrył, że plamy pojawiają się i znikają w regularnych cyklach. Zrobił to "niechcący", bo tak naprawdę szukał hipotetycznej planety Wulkan, która miała okrążać Słońce bliżej niż Merkury. W tym celu prowadził systematyczne obserwacje notując każdą ciemną kropkę na tle słonecznej tarczy w nadziei, że właśnie jest świadkiem tranzytu Wulkana - dokładnie tak jak tranzytują Merkury i Wenus. Upragnionej planety nie znalazł, ale nagrodą za wytrwałość było ogłoszenie w 1844 roku odkrycia cyklicznych zmian występowania plam na Słońcu. W ślad za tym szwajcarski profesor astronomii Rudolf Wolf wyznaczył ten okres na 11,1 roku. W 1849-tym opracował przy tym używany do dziś system oceny aktywności słonecznej polegający na zliczaniu plam i ich grup ujęty we wzorze na liczbę Wolfa.

Czym są plamy? Oglądamy je jako ciemniejsze obszary na powierzchni Słońca, ale mało kto wie, że gdyby przenieść je poza naszą gwiazdę, to świeciłyby całkiem jasno. Rzecz w tym, że plamy są stosunkowo chłodne. Mają temperaturę ok. 4000 K, co w kontraście z otoczeniem o temperaturze blisko 6000 K sprawia, że jawią nam się czarne. Oprócz niższej temperatury, cechują je silne pola magnetyczne. Rozbłyski w rejonie plam słonecznych są pośrednią przyczyną burz geomagnetycznych i - co za tym idzie - występowania zórz polarnych na Ziemi. Ogromne sztormy geomagnetyczne wywołują zorze także na polskim niebie.

W oczekiwaniu na kolejne zorzowe spektakle patrzmy na niebo. Nocą z 04/05 grudnia dojdzie do złączenia Księżyca z gromadą otwartą M44, czyli Żłóbkiem. Trudno będzie to zobaczyć (oczywiście patrzymy przez lornetkę) ze względu na silny blask Księżyca, ale może łatwiej będzie dostrzec zakrycie gwiazdy Asellus Borealis przez Księżyc. Ok. 04:08 rankiem 05 grudnia gwiazdka zniknie za księżycową tarczą, by wyłonić się zza jej ciemnej krawędzi ok. 04:45.

12 grudnia o poranku patrzmy na złączenie sierpa Księżyca (dwa dni przed nowiem) z Wenus nisko nad pd-wsch. horyzontem. Srebrny Glob szykuje się do powrotu na wieczorny nieboskłon, jednak zanim to nastąpi, z nieba sypną... gwiazdy. Nazywają się Geminidy i w rzeczywistości są chmurą ziaren materii pochodzących z nieczynnej komety, klasyfikowanej dziś jako planetoida 3200 Phaeton. Jej orbita przecina się z ziemską, dzięki czemu strumień cząstek planetoidy wpada w naszą atmosferę spalając się w postaci efektownych iskierek tnących niebo w sekundę (czasem ciut dłużej). Tegoroczne maksimum Geminidów wypada nocą z 13/14 grudnia. Na czystym firmamencie, z ciemnego miejsca możemy dostrzec nawet 120 meteorów w ciągu godziny! Pod tym względem Geminidy są liczniejsze od osławionych Perseidów. Co ciekawe - ich prędkość jest niemal dwukrotnie mniejsza niż Perseidów, więc łatwiej złapać je w locie. W tym roku nów Księżyca stwarza idealne warunki do spełniania życzeń ; ) Powodzenia!

Piotr Majewski

Reklama