W listopadzie dużo się dzieje na jesiennym odcinku Drogi Mlecznej. Sponsorem listopadowych wieczorów jest litera „W”. Wystarczy jedno spojrzenie wysoko w niebo, aby ją dostrzec. Oto Kasjopeja – jedna z najpiękniejszych konstelacji północnej półkuli nieba. I trudno się dziwić, że uznawała się zarazem za najpiękniejszą kobietę na świecie. Wynikły z tego nieliche kłopoty, a czym skończyła się ta historia nie z tej ziemi? Odpowiedź kryje się w naszym filmowym kalendarzu astronomicznym. Zapraszamy!
Miłośnicy astronomii wiedzą, że zaćmienia chodzą parami. Jeśli 25 października było słoneczne, to za chwilę zdarzy się i księżycowe. Niestety, tym razem nie u nas. 8 listopada Srebrny Glob pogrąży się w cieniu Ziemi nad środkowym Pacyfikiem, przez co mało kto zobaczy zjawisko w całości. Nie zobaczymy też zakrycia Urana przez zaćmiony Księżyc, a to już szalenie rzadka kosmiczna kumulacja...
Poczekajmy jednak kilka nocy, aż nasz satelita zniknie w wieczornego nieba, a Urana odnajdziemy bez trudu. Właśnie w listopadzie (dokładnie 9 listopada) planeta znajduje się w opozycji, czyli osiąga maksimum jasności na ziemskim niebie i świeci przez całą noc. Odnajdziemy ją w gwiazdozbiorze Barana w postaci punkcika na granicy widoczności gołym okiem. Jeśli wesprzemy się lornetką lub teleskopem, nie będzie żadnego problemu z dostrzeżeniem Urana. Warto zabawić się w jego poszukiwania, bo to wielka frajda znaleźć wśród gwiazd coś, czego nie widział np. Mikołaj Kopernik. Dla powodzenia akcji najlepiej znaleźć sobie miejsce z dala od silnych świateł.
Za to nawet z rozświetlonego miasta zobaczymy pozostałe planety jesiennego nieba, między którymi - jak co miesiąc - przemyka Księżyc. Już we Wszystkich Świętych widzimy go w złączeniu z Saturnem (powtórka 29 listopada). 4 listopada rosnący Srebrny Glob oglądamy blisko Jowisza, a 8 listopada mija wspomnianego już Urana, lecz pełnia zdecydowanie przeszkodzi ujrzeć nam tę koniunkcję. 11 listopada Księżyc dołącza do Marsa; Czerwona Planeta nabiera blasku przed grudniową opozycją - będzie się działo!
A w listopadzie dużo dzieje się na jesiennym odcinku Drogi Mlecznej. Sponsorem listopadowych wieczorów jest litera "W". Wystarczy jedno spojrzenie wysoko w niebo, aby ją dostrzec. Oto Kasjopeja – jedna z najpiękniejszych konstelacji północnej półkuli nieba. I trudno się dziwić, że uznawała się zarazem za najpiękniejszą kobietę na świecie. Gdy dowiedziały się o tym nimfy morskie – Nereidy – poprosiły swego ojca Posejdona, by ukarał Kasjopeję – królową Etiopii. Ten zesłał na afrykańską krainę morskiego potwora symbolizowanego przez gwiazdozbiór Wieloryba. Kasjopeja wraz ze swym mężem Cefeuszem zostali zmuszeni do poświęcenia potworowi swej córki – Andromedy. Uratował ją grecki heros Perseusz, za sprawą którego także Kasjopeja trafiła na niebo. Nereidy zadbały jednak o to, by umieścić ją w pobliżu bieguna niebieskiego, przez co przez połowę nocy Kasjopeja obraca się głową w dół na znak pokuty za swoje winy.
Dzięki temu, że konstelacja Kasjopei leży na Drodze Mlecznej, tonie ona w mrowiu gwiazd poprzetykanych ciemnymi mgławicami pyłowymi. Najjaśniejsze gwiazdy zdecydowanie wyróżniają się jednak z tego tła tworząc charakterystyczne „W”. Cechuje je zbliżony blask, więc trudno na pierwszy rzut oka stwierdzić która jest numerem jeden. Już śpieszymy z pomocą... Najjaśniejsza jest ta pośrodku: Navi, znana także jako Cih. Obecnie świeci mocą 2. wielkości gwiazdowej, ale nie zawsze tak było. W latach 30. XX wieku jej blask zmieniał się od 1,6 do 3 magnitudo. Wynika to z tego, że Navi jest gorącą, szybko rotującą gwiazdą. Co pewien czas w płaszczyźnie swego równika wyrzuca pierścienie gazu, co powoduje nieprzewidywalne zmiany jej jasności. W każdej chwili możemy spodziewać się takiego rozbłysku. W katalogach gwiazda ta oznaczana jest też grecką literą gamma. W odległości zaledwie kilku lat świetlnych otaczają ją obłoki kosmicznego pyłu i wodoru, który jest pobudzany do świecenia przez silne promieniowanie gwiazdy. Cały ten kompleks występuje pod nazwą mgławicy Gamma Cassiopeie.
W przeszłości najjaśniejszą gwiazdą konstelacji była ta, której już nie ma… 6 listopada 1572 r. w Kasjopei nieoczekiwanie rozbłysła supernowa. Jednym z pierwszych, który dostrzegł ten fenomen był słynny duński astronom Tycho Brahe. Przez 16 miesięcy prowadził wnikliwe obserwacje obiektu, którego blask najpierw urósł do jasności Wenus na ziemskim niebie, by ostatecznie zniknąć z pola widzenia. Dziś w miejscu kosmicznej katastrofy znajduje się słaba gwiazdka o jasności zaledwie 19 magnitudo, otoczona pęczniejącą mgławicą będącą pozostałością eksplozji supernowej. Na zdjęciach z teleskopów kosmicznych obserwujących w promieniowaniu rentgenowskim oraz w podczerwieni kosmiczny obłok prezentuje się imponująco!
Nie mniej atrakcyjnie prezentują się inne niegwiazdowe obiekty Kasjopei, w szczególności jej Serce i Dusza… Gołym okiem ich nie zobaczymy, choć jest to rozległy kompleks mgławic. Świecą w widmie wodoru, dlatego są dla nas niedostrzegalne, ale wystarczy już aparat fotograficzny z niewielkim obiektywem, by utrwaliły się na zdjęciu. Ze względu na charakterystyczne kształty łatwo odróżnić co jest tu Sercem, a co Duszą. Obie mgławice nie tylko sąsiadują ze sobą na niebie, ale są też fizycznie powiązane. Leżą w odległości od 6000 do 7500 lat świetlnych od nas. W ich wnętrzach kryją się liczne gwiazdy oraz ich gromady. Energia młodych, rodzących się słońc pobudza do świecenia rozległe obłoki wodoru, które na obrazach prezentują się w barwach głębokiej czerwieni. W widmie zaś podczerwieni Serce i Dusza wyglądają jeszcze bardziej fantazyjnie…
Bogactwo Kasjopei ujawnia się też w przypadku kolejnego kosmicznego obłoku. Jest on oświetlany przez młode, gorące gwiazdy formujące się w jego wnętrzu. Nazywa się Pacman. W strukturze tej mgławicy ujawniają się m.in. globule Boka.
Są to obszary zwartego, gęstego pyłu, w których pod koniec XX wieku odkryto protogwiazdy świecące w podczerwieni.
Kasjopeja stoi też bogactwem gromad gwiazd. Jest ich tam bardzo wiele – przede wszystkim gromad otwartych. Na szczególną uwagę zasługują dwie. Pierwsza nazywa się Róża Karoliny. Jest to nazwa nadana na cześć Caroline Herschel – siostry Wiliama Herschela, odkrywcy Urana. Caroline wsławiła się za to jako „łowczyni komet”; odkryła ich aż osiem! 30 października 1783 r. wypatrzyła też gromadę otwartą gwiazd w Kasjopei. Dziś figuruje ona w katalogach jako NGC 7789. Leży w odległości prawie 6000 lat świetlnych od nas i zawiera prawie 600 gwiazd. Liczy sporo dalekich słońc, które już wypaliły się już na tyle mocno, by stać się czerwonymi olbrzymami. Z dużej odległości nadają one gromadzie różowego zabarwienia na obszarze odpowiadającym widomej średnicy Księżyca w pełni. Piękno Róży Karoliny dostrzeżemy już przez lornetkę.
Za pomocą tego sprzętu ujrzymy też gromadę otwartą M52. W 1774 r. odkrył ją francuski astronom Charles Messier podczas obserwacji komety. Jest to stosunkowo młoda gromada, której wiek szacuje się na około 35 mln lat. Miłośnicy astronomii nazywają M52 „Sól i Pieprz”, gdyż kojarzy się z rozsypanymi na stole przyprawami kuchennymi. Przez teleskop możemy zaobserwować około 130 gwiazd tej gromady.
Jakkolwiek nie pochwalam próżności Kasjopei, tak trudno nie przyznać racji jej urodzie ;) Miłego oglądania!
Piotr Majewski