Listopad A.D. 2023 na niebie zaczyna się od mocnego uderzenia! Mocnego uderzenia blasku Jowisza, który już trzeciego dnia miesiąca osiąga opozycję. Nad ranem pojawia się jednak obiekt, który detronizuje go pod tym względem. To oczywiście Wenus, wciąż królująca na porannym firmamencie. 09 listopada przed 06:00 planeta znajduje się w bliskim złączeniu z sierpem Księżyca. Ale to nie koniec spektaklu... Kilka godzin później dochodzi do dziennego zakrycia Wenus przez Księżyc. To jeden z hitów Roku Kopernika na niebie! Jak się przygotować do obserwacji i jak śledzić nie tylko to zjawisko radzi nasz filmowy kalendarz astronomiczny. Zapraszamy!
Jowisza oglądamy już krótko po zachodzie Słońca jako wyraźnie świecący punkt nisko nad wschodnim horyzontem. Po zapadnięciu ciemności planeta wznosi się już wyżej na tle gwiazdozbioru Barana. Ok. 19:30 błyszczy wspaniale blaskiem -2.9 mag. zdecydowanie górując nad innymi obiektami w sąsiedztwie m.in. Byka i Plejad.
Przez cały listopad Jowisz króluje na nocnym niebie, a towarzyszy mu Uran - kolejna planeta, która w tym miesiącu notuje opozycję (13.11.). Odnajdziemy go mniej więcej w połowie drogi między Jowiszem a Plejadami. Uran wygląda jak słabiutka gwiazdka na granicy widoczności gołym okiem - i rzeczywiście: w bezksiężycową noc z ciemnego miejsca, na czystym niebie możemy dostrzec Urana bez użycia sprzętu optycznego. Można też zrobić zdjęcie aparatem unieruchomionym na statywie i uzbrojonym w światłosilny obiektyw. Już kilku- kilkunastosekundowa ekspozycja pozwala na utrwalenie Urana na fotografii. Bez trudu też odnajdziemy go przez lornetkę, ale by ujrzeć turkusową tarczkę planety, potrzebujemy już solidnego teleskopu o średnicy zwierciadła przynajmniej 20-30 cm i ok 100-krotnym powiększeniu obrazu.
Takie parametry sprzętowe zapewnią nam widok szczegółów tarczy Jowisza. Przy dobrym seeingu dostrzeżemy pasma chmur w jowiszowej atmosferze i Wielką Czerwoną Plamę, która w ostatnich latach zdaje się słabnąć. Jowiszowi towarzyszą też cztery jego najjaśniejsze księżyce, zwane galileuszowymi. Oglądamy je jako sznur wyraźnych punkcików po obu stronach planety.
Znacznie lepsze warunki do obserwacji ma sonda Juno, od 2016 roku krążąca wokół Jowisza. 07 września br. próbnik wykonał zdjęcie, które obiegło Internet wzbudzając niemałą sensację. Kamerze Juno ukazała się bowiem... ludzka twarz namalowana przez chmury w atmosferze planety. Niesamowity widok powstał wzdłuż linii terminatora, oddzielającej noc od dnia. Z cienia wyłoniła się niezwykle plastyczna (za sprawą ukośnie padających promieni słonecznych) i zarazem zniekształcona twarz przypominająca słynne dzieło „Krzyk” Edvarda Muncha. Zjawisko to fachowo nazywa się pareidolia. Polega ono na tym, że w zbiorze przypadkowych szczegółów dopatrujemy się znanych nam kształtów. Bardzo często dzieje się tak kiedy patrzymy na chmury płynące po ziemskim niebie. Tym razem oglądamy kotłujące się jowiszowe burze.
Oko na Jowisza ma też Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba. Jego ostatnie odkrycie to szybki prąd strumieniowy o szerokości ponad 4800 kilometrów pędzący nad równikiem planety, 40 km powyżej zasadniczych warstw jego chmur. Porusza się on z prędkością około 515 km/h, czyli jest dwukrotnie silniejszy niż najbardziej katastrofalne huragany na Ziemi. Porównując wiatry obserwowane przez Teleskop Webba w stratosferze Jowisza z wiatrami obserwowanymi przez teleskop Hubble'a w głębszych warstwach atmosfery, zespół badaczy zmierzył jak szybko te wiatry zmieniają się wraz z wysokością i wytwarzają tzw. uskoki powietrzne. Jeśli zachowanie nowo odkrytego prądu jest zgodne ze wzorcem klimatycznym Jowisza, możemy spodziewać się, że znacznie się on zmieniać w ciągu najbliższych 2-4 lat. Czas pokaże... Tymczasem patrzmy na największą planetę Układu Słonecznego gołym okiem i cieszmy się jej niezwykłym blaskiem.
Nad ranem pojawia się jednak obiekt, który detronizuje Jowisza pod tym względem. To oczywiście Wenus, wciąż królująca na porannym firmamencie. 09 listopada przed 06:00 Wenus znajduje się w bliskim złączeniu z sierpem Księżyca (16%) dopełnionym światłem popielatym. Fantastyczny widok! Ale to nie koniec spektaklu... Po wschodzie Słońca Wenus wprawdzie znika nam z oczu, jednak Księżyc wciąż powinien być widoczny. Skierujmy nań lornetkę, a przekonamy się, że tuż obok jest także Wenus w postaci wyraźnego punktu. Tak! Najjaśniejsza planeta na ziemskim niebie jest dostrzegalna również za dnia. Z godziny na godzinę obserwujemy jak Wenus zbliża się do księżycowego sierpa, by ok. 10:55 zniknąć za jego krawędzią. W przeciwieństwie do gwiazd nie znika jednak od razu, w okamgnieniu, lecz gaśnie stopniowo. Wynika to z faktu, że oglądana już nie przez lornetkę, lecz przez teleskop Wenus nie jest punktem, ale tarczą, a dodatkowo planetę spowija otoczka gęstej atmosfery. W efekcie zniknięcie Wenus za Srebrnym Globem trwa kilkadziesiąt sekund. Podobnie jest z odkryciem, które następuje ok. 12:10. Dokładne momenty dla wybranych miast w Polsce podaje nasza filmowa tabela. Warunkiem powodzenia obserwacji jest czyste niebo. Obecność choćby cienkich Cirrusów może zrujnować nasze plany. Powodzenia!
Piotr Majewski