Przejdź do treści

Niebo w lutym 2022 - zachód w barwach Tonga

img

Wulkan nazywa się dość zabawnie: Hunga Tonga-Hunga Ha'apai, ale skutki jego erupcji zabawne już nie są... W sobotę 15 stycznia podwodna eksplozja rozniosła jedną z wysp polinezyjskiego archipelagu Tonga na strzępy, a falę uderzeniową zarejestrował nawet barometr w stacji meteo UMK na toruńskich Bielanach. Efektem wybuchu są też wulkaniczne zachody Słońca. Na czym polegają? O tym mowa w najnowszym filmowym kalendarzu astronomicznym. Najciekawsze zjawiska na lutowym niebie gwiaździstym też tu są do obejrzenia - zapraszamy!

Chmura pyłu z erupcji Hunga Tonga-Hunga Ha'apai rozpostarła się na setki kilometrów wokół, całkowicie przesłaniając niebo, a jej wysokość osiągnęła rekordowe 55 km. Grzmot eksplozji słyszano w oddalonej o 1900 km Nowej Zelandii, a falę uderzeniową zarejestrował nawet barometr w stacji meteo UMK na toruńskich Bielanach.

400 mln kg dwutlenku siarki rozproszyło się w stratosferze po całej kuli ziemskiej wywołując efekt wulkanicznych wschodów i zachodów Słońca. Niestety, wyjątkowo niesprzyjająca pogoda w drugiej połowie stycznia nie pozwoliła na liczne obserwacje z Polski, ale niecodzienne barwy poranka i wieczoru mogą nam towarzyszyć jeszcze przez kilka tygodni, więc warto się przygotować na obserwacje i robienie zdjęć.

Jak rozpoznać który wschód lub zachód Słońca ma wulkaniczną oprawę? Przede wszystkim patrzmy na kolory. Wulkaniczny pył w stratosferze rozprasza światło niebieskie, które mieszając się z czerwienią zachodu Słońca daje odcień purpury. Spora połać nieba ma przy tym intensywny poblask, a zorza wieczoru tworzy jarzący się łuk w kolorze złotawym. Niekiedy towarzyszą mu strzeliste promienie krepuskularne zbiegające się na linii horyzontu w miejscu, gdzie zaszło Słońce.

Wybuch Hunga Tonga-Hunga Ha'apai dał też mocny argument zwolennikom teorii o wulkanicznym pochodzeniu Obłoków Srebrzystych (NLC). Ich pojawienie się na ziemskim niebie pierwotnie wiązano z erupcją Krakatau 28 sierpnia 1883 roku. Teraz być może mamy obserwacyjne potwierdzenie takiego związku. Otóż rankiem 24 stycznia 2022 roku nad miejscowością Rio Gallegos w argentyńskiej Patagonii ukazały się - dotąd nie oglądane - niezwykle jasne i obfite Obłoki Srebrzyste. Rio Gallegos leży na 51. stopniu szerokości geograficznej południowej - daleko poza strefą występowania NLC, zasadniczo ukazujących się w strefie Antarktydy. Niemieccy uczeni z Instytutu Leibnitza są przekonani, że to właśnie wulkan Tonga mógł dostarczyć "paliwo" dla zarejestrowanego przez ich kamerę fenomenu nad Rio Gallegos. Przypomnijmy: erupcja wyniosła cząstki pyłu oraz pary wodnej na wysokość 55 km. Niewykluczone, że ich podróż zakończyła się jeszcze wyżej - w mezosferze na wysokości ok. 80 km, gdzie tworzą się Obłoki Srebrzyste złożone z kryształków lodu osadzonego na drobinach pyłu. Trwają poszukiwania dowodów...

Tymczasem obecność wulkanicznego pyłu w atmosferze wpływa także na zjawiska widoczne na nocnym niebie. Jednym z nich może być Pierścień Bishopa. Wokół tarczy Księżyca tworzy on jakby mglisty krąg o promieniu od 10 do 30 stopni kątowych, którego środek jest turkusowo-niebieskawy, a zewnętrzna część przybiera barwę mleczno-żółtawą.

A propos Księżyca... 02 i 03 lutego po 17:00 szukajmy go w postaci wąskiego sierpa w pd-zach. stronie nieboskłonu, nisko nad horyzontem. W pobliżu świeci Jowisz kończący już wieczorny "festiwal planet" trwający od późnej jesieni. Powyżej czai się Neptun, którego identyfikacja w morzu gwiazd 8. wielkości udać się może dopiero przez mocną lornetkę lub nieduży teleskop. Jowisza za to widać na pierwszy rzut gołym okiem, ale w drugiej połowie lutego zniknie on w słonecznym blasku, by wiosną wyłonić się na porannym firmamencie.

Tam czeka już Wenus błyszcząca w roli "gwiazdy porannej". 05 lutego osiąga ona maksimum jasności na poziomie -4.8 mag. Ten poziom Wenus utrzyma do połowy miesiąca świecąc na tle zorzy poranka w kierunku południowo-wschodnim. Towarzyszących jej Marsa i Merkurego raczej nie zobaczymy; obie planety są zbyt nisko nad horyzontem i są za słabe, by dostrzec je gołym okiem. Warto jednak zaznaczyć w kalendarzu daty 26 i 27 lutego, kiedy Wenus znajdzie się w złączeniu z Marsem. Czerwoną Planetę będziemy mogli odnaleźć za pomocą lornetki poniżej Wenus, a do planet dołączy księżycowy rogalik zmierzający ku nowiu.

Wróćmy na wieczorny firmament, bo tu Księżyc ma jeszcze do odegrania ważne role. 07 lutego po zapadnięciu zmroku staje się wskazówką do zidentyfikowania Urana, którego w tej koniunkcji gołym okiem raczej nie zobaczymy, ale przez lornetkę - bez trudu. Przy okazji popatrzmy też na tarczę Srebrnego Globu. Jego oblicze "z profilu" prezentuje się bardzo plastycznie, ukazując liczne kratery, łańcuchy górskie i ciemne obszary księżycowych mórz.

09 lutego nasz satelita wędruje między Plejadami a Hiadami nabierając pełniejszego kształtu, ale jego blask nie będzie aż tak silny, by uniemożliwić dostrzeżenie obu gromad oraz towarzyszącego im Aldebarana.

Co innego 19 lutego... Światło Księżyca po pełni zablokuje możliwość dostrzeżenia gołym okiem jego bliziutkiego złączenia z gwiazdą Porrima. Wystarczy jednak uzbroić się w lornetkę lub niewielki teleskop, by z prawej strony księżycowej tarczy dostrzec punkcik 3. wielkości gwiazdowej. To właśnie Porrima z konstelacji Panny - na ciemnym niebie widoczna bez trudu i wyobrażająca łokieć zodiakalnej postaci.

A 24 lutego nad ranem Księżyc w ostatniej kwadrze znajdzie się w złączeniu z Antaresem - znaną nam już dobrze najjaśniejszą gwiazdą Skorpiona. Koniunkcja w odległości 2.5 stopnia kątowego to już całkiem bliskie spotkanie...

Nasze kolejne zaś wypadnie z początkiem marca. Powodzenia!

Piotr Majewski

Reklama