Od tegorocznego sierpnia na niebie gwiaździstym może się zakręcić w głowie! Przede wszystkim z powodu "spadających gwiazd". Z nieba sypią się Perseidy, a bezksiężycowe noce w terminie maksimum roju stwarzają doskonałe warunki do obserwacji - byle tylko pogoda dopisała... Do tego dochodzą dwa gazowe giganty - Jowisz i Saturn, które właśnie w sierpniu A.D. 2021 są w szczycie swego blasku. A jeśli dodamy jeszcze maksimum Miry, czyli gwiazdy Cudownej, otrzymamy dawno nie spotykaną kumulację. Nic, tylko patrzeć! Po szczegóły zapraszamy do naszego filmowego kalendarza astronomicznego.
Zaczynamy od poranków na początku miesiąca, kiedy "stary" Księżyc przemyka między Hiadami a Plejadami, by 07 sierpnia przed 04:00 ukazać się w postaci wąskiego sierpa poniżej pary Bliźniąt: Kastora i Polluksa nisko nad pn-wsch. horyzontem. Srebrny Glob na tym odcinku wędruje powyżej linii Ekliptyki, co czyni go dość dobrze widocznym zarówno przed, jak i po nowiu, kiedy księżycowy rogalik dołącza do Wenus wieczorem 11 sierpnia. Po zachodzie obojga na niebo wkraczają Perseidy!
O najpopularniejszym roju meteorów powiedzieliśmy już wiele w poprzednich latach, ale warto przypomnieć, że źródłem Perseidów jest kometa 109/P Swift-Tuttle. Jej orbita przecina się z ziemską, co sprawia, że każdego roku w strumień drobin materii pozostawionych przez kometę wpada Ziemia na swej drodze wokół Słońca. Kometarne ziarenka nie większe od grochu pędząc z prędkością ok. 60 km/s wpadają w ziemską atmosferę spalając się w ułamku sekundy, a efektem są tzw. "spadające gwiazdy". Noszą nazwę Perseidów od gwiazdozbioru Perseusza, z którego meteory zdają się rozbiegać po całym niebie. Na Perseidy można polować w zasadzie już od początku sierpnia, ale prawdziwy spektakl zaczyna się po 10-tym. Tegoroczne maksimum przypada 12-go wieczorem naszego czasu. Teoretycznie na czystym, bezksiężycowym niebie mamy szansę ujrzeć nawet kilkadziesiąt meteorów w ciągu godziny, ale konstelacja Perseusza o tej porze jest jeszcze dość nisko nad pn-wsch. widnokręgiem, co mocno redukuje liczbę "spadających gwiazd". W zamian mamy sposobność zaobserwowania odłamków komety 109/P Swift-Tuttle, które - zamiast wpadać pod dużym kątem - bardziej muskają ziemską atmosferę w postaci iskierek kreślących długie kolorowe ślady. Skrajną postacią zjawiska są te zwane z angielska Earth grazers - niezwykle rzadkie, jasne meteory, które w czasie przelotu nie spalają się całkowicie w naszym powietrzu, a "ślizgając się" po nim ostatecznie wracają w przestrzeń kosmiczną.
Stajemy plecami do Perseusza (a jeszcze lepiej - kładziemy się na plecach) i patrzymy wysoko w kierunku pd-zach. - tam, gdzie m.in. świeci Trójkąt Letni złożony z jasnych gwiazd: Wegi z Lutni, Deneba z Łabędzia i Altaira z Orła. To właśnie tamtędy najczęściej mkną "earthgrazery" pojawiające się od zapadnięcia zmroku do północy - i to nie tylko w noc maksimum. Generalnie od 09 do 14 sierpnia mamy duże szanse na ich "upolowanie". Niektóre potrafią rozbłysnąć przewyższając wszystkie obiekty nocnego nieba!
Do najjaśniejszych na tegorocznym sierpniowym należą Jowisz i Saturn. Tak się składa, że obie planety w tym miesiącu zaliczają opozycję. Oznacza to, że są widoczne przez całą noc i świecą w maksimum swego blasku. Saturna (opozycja 02 sierpnia) odnajdziemy na tle konstelacji Koziorożca jako obiekt zerowej wielkości gwiazdowej. O wiele jaśniejszy Jowisz (-2.8 mag., opozycja 20 sierpnia) znajduje się na granicy Koziorożca i Wodnika. Już przez lornetkę dostrzeżemy cztery galileuszowe księżyce Jowisza niczym niepozorne gwiazdki ułożone z nim w linii. A przez teleskop możemy popatrzeć na pasy chmur w jowiszowej atmosferze oraz pierścienie Saturna.
Z księżycowych spotkań warto zaznaczyć jeszcze to 16 sierpnia, kiedy na tle gasnącej zorzy wieczoru oglądamy Księżyc po pierwszej kwadrze wśród gwiazd Skorpiona - z rubinowym Antaresem na czele. Warto popatrzeć przez lornetkę, bo nasz satelita "z profilu" prezentuje się szczególnie atrakcyjnie ukazując plastyczną rzeźbę terenu.
I jeszcze jedno: maksimum Miry Ceti. 18 sierpnia gwiazda Cudowna w konstelacji Wieloryba ma osiągnąć... no właśnie: 2 mag.? 2,5? 3,5? Najczęściej kończy się na tym ostatnim, ale w 2019 roku rozbłysła jaśniej niż zwykle. Jak będzie tym razem? Przekonajmy się - tym bardziej, że to ostatnia szansa na obserwacje maksimum Miry na najbliższych kilka lat. Po raz kolejny taka okazja zdarzy się wieczorami na początku marca 2026 roku. A w międzyczasie Mira dostępna gołym okiem ginąć będzie w blasku naszego Słońca. Teraz zaś szukajmy Wieloryba w drugiej części nocy nad pd-wsch. horyzontem. Obojętnie czy zaskoczy blaskiem, czy "średnim" maksimum - Mira będzie widoczna okiem nieuzbrojonym. Powodzenia na łowach!
Piotr Majewski