Od bogactwa planet na wakacyjnym niebie może zakręcić się w głowie! Saturn, Jowisz, Mars i Wenus jak na dłoni... Poza tym, Uran i Neptun przez lornetkę. Ale to nie wszystko. Na sierpniowym firmamencie można wypatrzyć też najjaśniejszą planetoidę - Westę. Szlakiem planet wędruje Księżyc, który nabiera największej mocy w noc maksimum Perseidów. I choć jego blask bardzo utrudni obserwacje, nie oznacza to wcale, że stoimy na straconej pozycji. "Spadające gwiazdy" zdążą spełnić nasze życzenia ; ) W trzeciej dekadzie sierpnia wieczory są już bezksiężycowe i wtedy na scenę gwiezdnego teatru wkracza Droga Mleczna. Na niej są polskie znaki. Jakie? O tym opowiada nasz filmowy kalendarz astronomiczny. Zapraszamy!
Paradę planet rozpoczyna Saturn świecący przez całą noc nad południowym horyzontem. Po jego lewej stronie, wyraźnie wyżej i jaśniej błyszczy Jowisz - prawdziwy władca nocy. W jej drugiej połowie na wschodzie odnajdziemy Marsa wyróżniającego się czerwonawym zabarwieniem i nabierającego blasku; pod koniec sierpnia Czerwona Planeta przewyższa już jasnością wszystkie gwiazdy letniego nieba. A nad ranem, na tle jaśniejącej zorzy budzącego się dnia wstaje Wenus w słonecznej kąpieli. I to nie wszystko...
Niedaleko Saturna za pomocą lornetki odnajdziemy najjaśniejszą z planetoid pasa głównego - Westę. Co ciekawe, w sierpniu 2022 roku zarówno Saturn, jak i Westa znajdują się w opozycji, czyli świecą przez całą noc osiągając maksimum swego blasku. W przypadku Westy jest to wartość na granicy widoczności gołym okiem (6 mag.), więc kto ma naprawdę dobry wzrok i idealne warunki do obserwacji, ma szansę na wyjątkowe osiągnięcie. Mało tego! W drugiej połowie sierpnia planetoida mija popularną mgławicę planetarną Ślimak; jest to już cel dla teleskopów i wyzwanie dla astrofotografów, ale efekt sportretowania obu obiektów może być ciekawy...
Mając w dłoni lornetkę podążajmy dalej szlakiem planet. W towarzystwie Marsa świeci Uran - kolejny obiekt na granicy widoczności gołym okiem. W pierwszych dniach sierpnia w identyfikacji Urana pomaga Mars mijając go w odległości niewiele ponad 1 stopnia kątowego. Na zdjęciach pięknie utrwala się różnica w kolorystyce obu planet - wystarczy już nawet kilkusekundowa ekspozycja.
Idźmy dalej. Na linii łączącej Jowisza i Saturna (bliżej tego pierwszego) świeci Neptun. Najdalszą i zarazem najsłabszą z planet Układu Słonecznego (o jasności prawie 8 mag.) wypatrzymy tylko przy pomocy silnej lornetki lub teleskopu, ale wcale nie mamy gwarancji powodzenia, bowiem Neptun wygląda jak jedna z wielu sąsiadujących z nim słabych gwiazdek. Najlepiej zrobić zdjęcie. W pogodną ciemną noc wystarczy jasny obiektyw o ogniskowej ok. 50 mm unieruchomiony na statywie, wysoka czułość ISO i wyzwolenie migawki aparatu na kilka-kilkanaście sekund. Później porównujemy uzyskany obraz z mapą nieba (np. ze Stellarium) i... jest sukces! Do kompletu brakuje nam tylko Merkurego, który w sierpniu A.D. 2022 ginie w blasku Słońca.
Z kolei w blasku Księżyca giną Perseidy. Ich tegoroczne maksimum nocą z 12/13 sierpnia przypada niemal dokładnie w momencie pełni. Nie oznacza to wcale, że stoimy na straconej pozycji. Wprawdzie liczba meteorów do zaobserwowania jest w takich warunkach mocno zredukowana, ale te najjaśniejsze - bolidy - dadzą się wypatrzeć na jasnym tle nieba. A kiedy weźmiemy sprzęt fotograficzny, znajdziemy sobie jakieś urokliwe miejsce, ustawimy aparat na statywie i zrobimy serię zdjęć, na pewno złapie się jakaś "spadająca gwiazda" kreśląca kolorowy ślad na obrazku.
Przy okazji, w noc maksimum Perseidów (jak i w noc poprzedzającą) możemy podziwiać złączenie Księżyca z Saturnem. 14 i 15 sierpnia nasz satelita wędruje do Jowisza, by tuż po północy 19-go dołączyć do Marsa. Następnej nocy naszym oczom ukazuje się piękny obrazek: oto Srebrny Glob po ostatniej kwadrze świeci w towarzystwie Czerwonej Planety, Aldebarana, czyli "czerwonego oka Byka" i błękitnych Plejad. I niech ktoś powie, że noce nie są kolorowe ; ) 25 sierpnia ok. 04:00 nad ranem odnajdziemy sierp Księżyca dopełniony światłem popielatym wznoszący się nad linią wschodniego horyzontu. Przez lornetkę nieco na prawo i w dół wypatrzymy też uroczą gromadkę gwiazd. To M44, czyli popularny Żłóbek w konstelacji Raka. A 26 sierpnia po 04:30 patrzmy jak cieniutki księżycowy sierpik wschodzi razem z Wenus po jego prawej stronie.
W trzeciej dekadzie sierpnia wieczory są już bezksiężycowe i wtedy na scenę gwiezdnego teatru wkracza Droga Mleczna. Z uwagi na rosnące zanieczyszczenie sztucznym światłem coraz trudniej dostrzec słaby świetlisty pas tnący niebo z południowego zachodu na północny wschód. Na szczęście są jeszcze enklawy na tyle ciemne, że pozwalają na obserwacje naszej Galaktyki. A kiedy zdarzy się wyjątkowo przejrzysta noc, możemy podziwiać szczegóły Drogi Mlecznej.
Na pierwszy rzut oka widać jak rozdziela się ona na dwa misternie posplatane warkocze. Jest to zasługa obecności pyłu kosmicznego, skutecznie blokującego światło gwiazd w naszej "wyspie Wszechświata". Strumienie pyłu szczególnie intensywnie występują wzdłuż galaktycznego równika, a ten najciemniejszy fragment widoczny z naszej półkuli nosi nazwę Wielkiej Szczeliny. Spoza niej przebijają obłoczki ulotnego światła wyglądające niczym mgiełki, lecz w rzeczywistości są skupiskami miliardów gwiazd w odległości wielu tysięcy lat świetlnych. Jednym z najjaśniejszych takich obiektów jest Chmura Tarczy.
Oczywiście dla nas - Polaków jest to Tarcza Sobieskiego, choć w oficjalnej nomenklaturze występuje tylko pierwszy człon tej nazwy. Gwiazdozbiór ulokowany między Orłem a Strzelcem trafił na niebo w 1684 roku za sprawą Jana Heweliusza, który w ten sposób chciał uwiecznić zwycięstwo swego mecenasa - króla Jana III Sobieskiego w bitwie pod Wiedniem rok wcześniej. Była to jedna z najważniejszych batalii w dziejach Europy. Wiktoria wiedeńska polskiego króla uchroniła całą zachodnią część kontynentu przed inwazją wojującego islamu. Mimo, że władze stolicy Austrii do dziś nie zgodziły się na postawienie pomnika króla Jana, na szczęście ma on swój trwały pomnik wśród gwiazd. I jest ich tam naprawdę mnóstwo...
Chmura Tarczy wydaje się najjaśniejszym obiektem gwiazdozbioru, bowiem jego kształt tworzą słabe gwiazdki 4. i 5. wielkości. Ich dostrzeżenie na jasnym tle fragmentu Drogi Mlecznej jest szalenie trudne, stąd tym większy podziw dla odznaczającego się wyjątkowo dobrym wzrokiem Jana Heweliusza, który w tym mrowiu dopatrzył się... Janiny - tarczy herbowej Jana III Sobieskiego z godłem krzyża Jezusa Chrystusa.
Z obiektów niegwiazdowych Tarczy wyróżnia się gromada otwarta M11, znana też jako Dzika Kaczka. Z łatwością można ją dojrzeć przez lornetkę, a jeszcze lepiej przez teleskop. Została odkryta przez Gottfrieda Kirscha - ucznia Jana Heweliusza. Nieco mniej efektowna jest gromada otwarta M26 leżąca niemal w centrum Tarczy. A w południowej części konstelacji leży kolejny gwiezdny obłok zwany z angielska: Patchy Unnamed Cloud.
I jeszcze ciekawostka: w Tarczy znajduje się jedna z największych znanych nam gwiazd - UY Scuti. To czerwony nadolbrzym o średnicy ponad 1700 razy większej od naszego Słońca, leżący w odległości prawie 10 000 lat świetlnych. Gdyby umieścić ją w centrum Układu Słonecznego, jej wnętrze pochłonęłoby planety aż do Jowisza włącznie. Na niebie UY Scuti widnieje jako słabiutka gwiazda zmienna, w maksimum osiągająca zaledwie 8 mag.
Powodzenia w poszukiwaniach i udanych obserwacji!
Piotr Majewski