Przejdź do treści

Polscy astronomowie wykryli w naszej Galaktyce 46 obiektów, które mogą być planetami.

"Jest to zupełnie nowy sposób wykrywania trudnych do obserwacji obiektów o małych masach czy rozmiarach, z pogranicza planet i gwiazd. Z punktu widzenia astronomicznego jest to bardzo interesujące" - ocenia prof. Kubiak.
Wykrycie planety możliwe jest dzięki obserwacji przejścia planety na tle jej macierzystej gwiazdy. "Łatwo jest zaobserwować przejście planety (np. Merkurego lub Wenus) na tle tarczy Słońca. Jednak, gdy gwiazda jest od Ziemi odległa, samego przejścia obiektu nie widzimy. Widać tylko jego efekt, czyli zmniejszenie, nieraz minimalnie, jasności gwiazdy. Zjawisko to jest bardzo trudne do wykrycia" - powiedział prof. Marcin A. Kubiak, dyrektor Instytutu Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego.

"Trzeba mieć szczęście, by w ogóle zauważyć z Ziemi zaćmienie, wywołane przez planetę. A jeśli planeta obiega gwiazdę po orbicie nachylonej w stosunku do promienia widzenia, zjawisko jest w ogóle niewidoczne" - tłumaczy prof. Kubiak.

W roku 2001 poszukiwaniem zaćmień blasku jasnych gwiazd z centrum naszej Galaktyki spowodowanych przez potencjalne planety zajął się polski zespół Optical Gravitational Lensing Experiment (OGLE). Do obserwacji wykorzystano 1,3-metrowy polski teleskop (na zdjęciu powyżej), znajdujący się w amerykańskim obserwatorium Las Campanas w Chile oraz unikatową, zbudowaną przez prof. Andrzeja Udalskiego kamerą elektroniczną o dużym polu widzenia. Istotnym elementem był program komputerowy pozwalający błyskawicznie wybierać i przetwarzać wyniki obserwacji. W skład zespołu polskich astronomów wchodzą: prof. Andrzej Udalski - kierownik projektu OGLE, prof. Marcin Kubiak i dr Michał Szymański z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego wraz ze współpracownikami oraz prof. Bohdan Paczyński z Uniwersytetu w Princeton.

Zaćmień poszukiwano w ciągu 32 nocy obserwacyjnych, podczas których monitorowano światło aż 5 milionów gwiazd. Wyselekcjonowano 52 tysiące gwiazd charakteryzujących się doskonałej jakości fotometrią. Wśród tej próbki krzywych zmian blasku poszukiwano płaskich zaćmień, których amplituda jest mniejsza od 8 proc. Okazało się, że aż 46 gwiazd wykazuje tego rodzaju zaćmienia:

"Po jednym sezonie tych obserwacji stwierdziliśmy, że ponad 40 gwiazd wykazuje takie właśnie charakterystyczne chwilowe obniżenie jasności. Z wielkości tego obniżenia można wnioskować, że mamy do czynienia z bardzo małymi obiektami, które zacieniają gwiazdy" - wyjaśnia prof. Kubiak.

"Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że część z tych obiektów to duże planety, wielkości mniej więcej Jowisza, znajdujące się na orbitach stosunkowo bliskich gwiazdom" - uważa astronom.

"Obiektów podejrzanych o to, że są planetami, znamy dziś kilkadziesiąt. Wykryto je metodami spektroskopowymi (obserwacyjnymi), pracochłonnymi, żmudnymi i kosztownymi. Czas dużych teleskopów inwestuje się w coś, co wcale nie musi być planetą. Nasz projekt jest tani, a sposób obserwacji - dopasowany do tego rodzaju poszukiwań. Spełniamy warunki optymalne do takich obserwacji - mamy teleskop, przeznaczony wyłącznie do obserwacji fotometrycznych (opartych na pomiarze zacienienia), dysponujemy doskonałą kamerą CCD do pomiaru natężenia światła gwiazd i doskonały klimat astronomiczny w Chile" - mówi prof. Kubiak.

Profesor zaznacza jednak, że odkrycia Polaków muszą zostać jeszcze potwierdzone.

"Jest to jednak o tyle łatwiejsze, że wskazujemy obiekty "podejrzane", a zatem przebieg obserwacji jest znacznie uproszczony" - wyjaśnia uczony.

 

 

Najciekawszymi spośród 46 kandydatów na planety okazały się dwa obiekty - OGLE-TR-10 i OGLE-TR-40 (na zdjęciu), w przypadku których prawdopodobieństwo, że zaćmiewającym gwiazdę ciałem jest planeta, jest największe. W obu przypadkach zaćmienie ma głębokość około 2 proc. i powtarza się z okresem odpowiednio 3,1 i 3,4 dnia. Prof. Udalski wyjaśnia, że wstępne obliczenia wskazują, iż takie zaćmienia mogły spowodować tylko obiekty o rozmiarach porównywalnych z rozmiarami Jowisza.

Aby jednak jednoznacznie stwierdzić, czy mamy do czynienia z planetami czy też z niewielkimi, lecz masywniejszymi od planet brązowymi karłami, musimy znać masy zaćmiewających obiektów. Poznamy je jednak dopiero po wykonaniu dokładnych obserwacji spektroskopowych OGLE-TR-10 i OGLE-TR-40.

"Poszukiwanie planet jest dziś w centrum zainteresowania światowej astronomii. Polska metoda już na początku stwarza możliwość potencjalnego odkrycia około 40 planet, gdy dotąd znaleziono ich tylko 80. To pokazuje znaczenie nowej metody" - pokreślił prof. Edwin Wnuk, dyrektor obserwatorium astronomicznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Pierwsze planety poza Układem Słonecznym zostały wykryte przez polskiego astronoma Aleksandra Wolszczana. Znaleziono je tam, gdzie najmniej się ich spodziewano - krążące wokół wypalonej gwiazdy neutronowej. Znamy obecnie ponad 70 planet poza naszym Układem Słonecznym - http://exoplanets.org./index.html.

 

Źródło: K. Zawada

Na zdjęciu: "Jest to zupełnie nowy sposób wykrywania trudnych do obserwacji obiektów o małych masach czy rozmiarach, z pogranicza planet i gwiazd. Z punktu widzenia astronomicznego jest to bardzo interesujące" - ocenia prof. Kubiak.

(Tekst ukazał się pierwotnie w serwisie Orion, którego zasoby zostały włączone do portalu Urania)

Reklama