Przejdź do treści

Poszukiwania sztucznych sygnałów w podczerwieni

Zespół NIROSETI wraz z nowym detektorem podczerwieni, zainstalowanym w kopule teleskopu w Obserwatorium Licka. Od lewej: Remington Stone, Dan Wertheimer, Jérome Maire, Shelley Wright, Patrick Dorval i Richard Treffers. Źródło: Laurie Hatch.

Astronomowie rozszerzają poszukiwania inteligentnego życia poza Ziemią na całkiem nowe pola. Od teraz urządzenia służące do tego typu poszukiwań będą obserwować Wszechświat również w podczerwieni. Jeden z takich detektorów już zaczął przeczesywać niebo.

Zdaniem Shelley Wright z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego podczerwień może być świetnym środkiem komunikacji międzygwiazdowej. Pulsy bardzo silnego, podczerwonego lasera mogłoby przyćmić blaskiem gwiazdy – nawet tylko na jedną miliardową sekundy. Międzygwiazdowy gaz i pył są dla bliskiej podczerwieni niemal przezroczyste, więc ta komunikacja mogłaby działać na ogromnych odległościach. Wysłanie takiego sygnału wymaga też mniejszej ilości energii niż w przypadku światła widzialnego. Pomysł ten znany jest już zresztą od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku.

Naukowcy szukają na niebie sztucznie generowanych sygnałów na falach radiowych już od blisko półwiecza. Bez skutku. Ponad dziesięć lat temu rozszerzono te poszukiwania na zakres optyczny. Ale na pojawienie się analogicznych detektorów w dziedzinie podczerwieni musieliśmy czekać aż do teraz. Nie było wcześniej po prostu odpowiedniej technologii.Trzy lata temu Wrigth nabyła najnowsze detektory na Uniwersytecie Dunlap, a następnie sprawdziła, czy będą one dobrze działać w połączeniu z teleskopem. Okazało się, że to możliwe. W ten sposób, z pomocą inżyniera z Dunlap, Jérome Maire'a, narodził się nowy instrument NIROSETI, dedykowany dla poszukiwań sygnałów obcych cywilizacji w bliskiej podczerwieni.

Światło podczerwone łatwiej niż barwy widzialne ludzkim okiem przedostaje się przez warstwy gazu i pyłu. Dzięki temu poszukiwania „obcych” będą odtąd koncentrować się na dużo większej liczbie gwiazd, a także na tych gwiazdach, które leżą dalej od nas. Za sensem takich poszukiwań przemawia, zdaniem wielu naukowców, również duża ilość odkrytych dzięki Teleskopowi Keplera pozasłonecznych planet – w tym wielu planet podobnych do Ziemi.

NIROSETI został zainstalowany w Obserwatorium Licka (Uniwersytet Kalifornijski) na górze Mt. Hamilton w pobliżu San Jose. Pierwsze światło zobaczył 15 marca tego roku. W skład zajmującego się nim zespołu naukowego wszedł m.in. pionier SETI, Frank Drake (SETI Institute i Uniwersytet Kalifornijski w Santa Cruz), który będzie pracował zarówno jako doświadczony doradca, jak i aktywny obserwator. NIROSETI to jednak nie tylko „zabawka do szukania kosmitów”. Może dostarczyć nam też obserwacji o konkretnym znaczeniu dla astronomii obserwacyjnej, w tym odkryć całkiem nowych zjawisk charakterystycznych dla obiektów kosmicznych świecących w bliskiej podczerwieni.

 

Detektor NIROSETI widzi „pierwsze światło” z metrowym teleskopem Nickel 1 w Obserwatorium Licka – 15 marca 2015. Źródło: Laurie Hatch

Na zdjęciu: Detektor NIROSETI widzi „pierwsze światło” z metrowym teleskopem Nickel 1 w Obserwatorium Licka – 15 marca 2015. Źródło: Laurie Hatch

Frank Drake wskazuje na szereg dodatkowych zalet tego sposobu przeszukiwania nieba. Hipotetyczne sygnały w podczerwieni byłby tak silne, że do ich odbioru wystarcza już niewielki teleskop. Takie teleskopy to szansa na uzyskanie większej ilości czasu obserwacyjnego, a to ważne, bo trzeba będzie poobserwować wiele gwiazd, jeśli poszukiwania mają mieć sens. Same obserwacje mogą być też dosyć proste dla osób wyspecjalizowanych wcześniej w obserwowaniu nieba przy pomocy radioteleskopów.

 


Źródło: Astronomy.com

Opracowanie: Elżbieta Kuligowska

(Tekst ukazał się pierwotnie w serwisie edukacyjnym PTA Orion, którego zasoby zostały włączone do portalu Urania)

Na zdjęciu: Zespół NIROSETI wraz z nowym detektorem podczerwieni, zainstalowanym w kopule teleskopu w Obserwatorium Licka. Od lewej: Remington Stone, Dan Wertheimer, Jérome Maire, Shelley Wright, Patrick Dorval i Richard Treffers. Źródło: Laurie Hatch.

Reklama