Trzeba wyznaczyć granicę Polski w kosmosie. Uzgodnić, kto ubezpieczy stłuczki, a także uregulować, kto i jak może zarobić na przestrzeni kosmicznej. Regulacji możemy się spodziewać już w tym roku.
W kosmosie radzimy sobie dobrze. Światowi gracze korzystają z usług polskich firm i instytucji naukowych. Mamy też zasoby kadrowe i edukację techniczną na wysokim poziomie. Krajowe prawo kosmiczne ma być teraz naszą kolejną dźwignią rozwoju.
Spójne polskie prawo kosmiczne ma zapewnić nie tylko szybszy rozwój rodzimych firm, ale też przyciągnąć zagranicznych inwestorów. Uregulowane przepisy to szansa na stabilizację i pewność inwestycji – mówi dr hab. Katarzyna Malinowska, szefowa Centrum Studiów Kosmicznych Akademii Leona Koźmińskiego, ekspertka od prawa kosmicznego. Malinowska wraz z zespołem ekspertów pracują nad projektem polskich uregulowań w zakresie działalności kosmicznej.
Granica Polski „w pionie” pierwszym wyzwaniem
Prawo danego kraju obowiązuje na należącej do niego powierzchni. Dlatego w przypadku prawa kosmicznego pierwszą kwestią do rozstrzygnięcia jest wytyczenie granicy kosmicznej poszczególnych państw. Pomocna jest tu tzw. linia Kármána, czyli znajdująca się na wysokości 80-100 km umowna linia między atmosferą Ziemi a przestrzenią kosmiczną. Powyżej niej odbywają się jedynie loty suborbitalne, które nie są jednoznacznie regulowane przez międzynarodowe umowy i konwencje.
Wiele europejskich, ale też polskich firm kosmicznych nie ma rodzimego, branżowego kodeksu przepisów, który może regulować ich działalność w przestrzeni kosmicznej. Przepisy są potrzebne, by wskazywać prawa, ale też obowiązki poszczególnych podmiotów zaangażowanych w kosmiczną grę. Przykładowym problemem do rozstrzygnięcia jest na przykład odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez śmieci kosmiczne, które pojawiają się w kosmosie w wyniku działalności człowieka i postępu techniki – dodaje dr hab. Katarzyna Malinowska.
Ubezpieczenie za stłuczkę w kosmosie
Eksperci zwracają też uwagę na potrzebę upowszechnienia ubezpieczeń w sektorze kosmicznym, do czego konieczne są zachęty ustawodawcze. Chodzi o rozstrzygnięcie, kto będzie odpowiadał za jakąkolwiek szkodę, do której dojdzie w przestrzeni kosmicznej lub suborbitalnej – na przykład producent, inwestor czy Skarb Państwa. Działalność kosmiczna jest uznana za szczególnie niebezpieczną, a to może wyłączać czynnik odpowiedzialności człowieka za powstałe szkody. Należy przy tym pamiętać, że satelity i innego rodzaju obiekty kosmiczne są dość trudne do ubezpieczenia. Dotyczy to także Polski.
Przemysł kosmiczny w Polsce jest w dużej mierze oparty na prywatnych firmach, start-upach oraz naukowcach, którzy współpracują z agendami międzynarodowymi – powinniśmy się skupić na ochronie ich własności intelektualnej oraz dokonań i osiągnięć – dodaje dr hab. Malinowska.
Marketing i górnictwo. Kto zarobi na przestrzeni kosmicznej?
Twórca SpaceX Elon Musk kilka miesięcy temu zapowiedział, że jego firma będzie pierwszą, która wykorzysta przestrzeń kosmiczną do ogólnoświatowego marketingu. Na orbicie ma się znaleźć pierwszy w historii baner reklamowy widziany z powierzchni planety. Podobnie jest z prawem do wydobycia surowców, na przykład na Księżycu. Gdy na tego typu osiągnięcia składają się wysiłki i prace naukowców z całego świata, w tym także z Polski, szczególnie istotne jest ustalenie prawa własności i podziału potencjalnych zysków.
Zagadnienie to ma wymiar etyczny oraz ekologiczny. Zadajemy sobie pytanie, kto będzie miał prawo i jakie regulacje będą go dotyczyły, gdy możliwe będzie na przykład wykorzystanie surowców mineralnych znajdujących się na Księżycu i innych ciałach niebieskich. Podobnie powinno być z odpowiedzialnością za przedmioty umieszczane w przestrzeni kosmicznej.
Regulacje przeciw nadmiernej komercjalizacji
Międzynarodowe regulacje prawne dotyczące przestrzeni kosmicznej funkcjonują od 1967 roku, czyli pojawiły się już 10 lat po wystrzeleniu pierwszego na świecie satelity. Tzw. traktat o przestrzeni kosmicznej podpisali przedstawiciele rządów Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Związku Radzieckiego. W tamtym czasie nie było jednak mowy o podbijaniu kosmosu przez prywatne firmy, a to główny z powodów, dla których zdaniem ekspertów z Centrum Studiów Kosmicznych Akademii Leona Koźmińskiego ustawodawstwo międzynarodowe wymaga aktualizacji. Obecne nie odpowiada na realne problemy przedsiębiorców i obywateli. Mowa o odpowiedzialności, zarządzaniu ryzykiem, ochronie środowiska czy bezpieczeństwie militarnym. Niezależnie od globalnych rozwiązań istnieje potrzeba wypracowania regulacji krajowych.
Polski przemysł kosmiczny, choć nie może się równać z osiągnięciami USA, Rosji czy Chin, już znajduje się w międzynarodowej „grze o kosmos”. Światowi giganci korzystają z naszych usług, wiedzy, doświadczenia. Mamy szanse na granty i z powodzeniem je realizujemy. Najważniejsze jest to, że są zasoby kadrowe, edukacja techniczna jest na wysokim poziomie. To, czego nam brakuje, to uruchomienie krajowego programu kosmicznego oraz stworzenie prawa kosmicznego. Te dwa czynniki mogą pozwolić na uwolnienie energii w tym sektorze w naszym kraju – tłumaczy dr hab. Malinowska.
Co ciekawe, prace nad krajowym prawem kosmicznym trwają już od 2012 roku. Pierwszy projekt Ustawy o działalności kosmicznej oraz Krajowym Rejestrze Obiektów Kosmicznych trafił do Rządowego Centrum Legislacji w 2017 roku. Proces legislacyjny zatrzymał się na konsultacjach publicznych w 2018 roku. Eksperci mają nadzieję, że w tym roku ustawa ujrzy światło dzienne. Podstawowym zadaniem będzie zapewnienie zgodności regulacji krajowych ze zobowiązaniami międzynarodowymi, m.in. traktatem o przestrzeni kosmicznej, konwencją o międzynarodowej odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez obiekty kosmiczne i konwencją o rejestracji obiektów wypuszczonych w przestrzeń kosmiczną.
Czytaj więcej:
Źródło: proscience.pl
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Ilustracja: proscience.pl