Erupcja wulkanu Tonga była najpotężniejszą, jakiej nasza planeta doświadczyła od 30 lat. Satelity pogodowe wykryły chmurę popiołu, która rozprzestrzeniła się nad Australią, na wysokości ponad 39 kilometrów nad powierzchnią Ziemi. To pierwszy przypadek wykrycia pyłu wulkanicznego tak wysoko w atmosferze.
Zdaniem ekspertów erupcja wulkanu, która zniszczyła małą wyspę w Polinezji 15 stycznia 2022 r., wyrzuciła ogromną ilość popiołu na rekordową wysokość, ale nie spowoduje to żadnych poważnych zmian w klimacie Ziemi. Pomimo ogromnych rozmiarów wybuchu, który był dokumentowany w czasie rzeczywistym przez kilka satelitów, ilość wyrzuconego w nim popiołu była stosunkowo niewielka w porównaniu do innych kataklizmicznych erupcji wulkanicznych z poprzednich stuleci.
Na zdjęciu: Pozostałości wyspy Hunga Tonga-Hunga Ha'apai, która została rozsadzona przez potężną erupcję wulkanu 15 stycznia. Źródło: Copernicus/Sentinel Hub
Superwulkany takie jak Tonga, które wyrzucają ogromne ilości dwutlenku siarki do wyższych warstw ziemskiej atmosfery, mogą niekiedy powodować wymierny efekt ochłodzenia klimatu naszej planety. Efekt ten został wykryty na przykład po erupcji Mount Pinatubo na Filipinach w 1991 roku. Erupcja ta, będąca drugą najpotężniejszą erupcją wulkaniczną XX wieku, ochłodziła planetę w sposób mierzalny jeszcze przez około dwa lata. Jednak zgodnie z dostępnymi danymi Tonga wdmuchnęła teraz do atmosfery tylko 400 000 ton dwutlenku siarki, czyli jedynie około 2% tej ilości co wcześniej Mount Pinatubo, zatem specjaliści nie spodziewają się znaczącej zmiany globalnej temperatury powierzchni Ziemi.
Pióropusz po wybuchu szybko rozprzestrzenił się nad Australią, ponad 4000 km na zachód od Tonga, powodując rekordowe stężenie dwutlenku siarki nad Oceanem Spokojnym. Dane te przekazał 17 stycznia Nowozelandzki Narodowy Instytut Badań Wody i Atmosfery (NIWA). Dwutlenek siarki jest szkodliwy dla zdrowia ludzkiego, powoduje podrażnienie dróg oddechowych i pogarsza stany chorobowe takie jak astma. Gaz ten może również reagować z wodą w atmosferze i powodować kwaśne deszcze, które szkodzą roślinności.
Erupcja mająca miejsce w odległej części południowego Pacyfiku została już dobrze udokumentowana dzięki satelitom krążącym wokół Ziemi. Moment samego wybuchu, który wytworzył szybko rozszerzającą się bańkę pyłu i odłamków skalnych, został uchwycony przez trzy satelity meteorologiczne znajdujące się na orbitach geostacjonarnym, na wysokości około 36 000 km, gdzie satelity te wydają się zawieszone nad określonym miejscem na Ziemi.
Satelity europejskiego programu monitorowania Ziemi Copernicus sfotografowały wyspę Hunga Tonga-Hunga Ha'apai na krótko przed i już po niszczycielskiej erupcji. Wyspa była na szczęście niezamieszkana. Co więcej, uformowała się dopiero w 2009 roku podczas poprzedniej erupcji wulkanicznej w tym miejscu, która połączyła dwie wcześniej oddzielone od siebie wyspy Hunga Tonga i Hunga Ha'apai w jedną. Pozostałości po tych dwóch wyspach teraz znów pojedynczo wystają z oceanu.
Lokalne służby odpowiedzialne za reagowanie w przypadku katastrof obawiają się wpływu tsunami wywołanego erupcją na inne wyspy Królestwa Tonga. To składające się z około 170 wysp na południowym Pacyfiku, polinezyjskie państwo leży na tektonicznie niestabilnej granicy między płytą pacyficzną a australijską. Główna wyspa królestwa, Tongatapu, znajduje się zaledwie 65 kilometrów na południe od wulkanu. Gęsta chmura wulkaniczna powstała w wyniku erupcji ogarnęła cały region natychmiast po wybuchu, ale szkody spowodowane przez następujące po niej tsunami są nadal oceniane, ponieważ katastrofa zakłóciła lokalne sieci komunikacyjne. Obrazy przechwycone przez satelity firmy Maxar Technologies sugerują jednak, że zniszczenia mogą nie być aż tak ekstremalne, jak mogłaby sugerować skala wybuchu.
Wulkanolog z Uniwersytetu w Auckland, Shane Cronin, twierdzi, że erupcja Tonga mogła być najpotężniejszą, jakiej Ziemia doświadczyła od czasu wybuchu Mount Pinatubo w 1991 roku. Była to również najpotężniejsza erupcja na Hunga Tonga od około 1100 roku n.e..
Fala uderzeniowa utworzona w wyniku erupcji przemieszczała się przez ziemską atmosferę z prędkością 1100 km/h, czyli prawie z prędkością dźwięku, okrążając planetę dwukrotnie w ciągu jednego dnia. Według Światowej Organizacji Meteorologicznej barometry wykryły w całej Europie zmiany ciśnienia o 2 do 3 milibarów związane z przechodzącą falą uderzeniową. Emily Lane, ekspert w dziedzinie hydrodynamiki z nowozelandzkiego Narodowego Instytutu Badań Wody i Atmosfery, powiedziała nowozelandzkiemu Science Media Center, że sam grzmot soniczny wytworzony przez erupcję był słyszalny aż w Nowej Zelandii, w odległości około 1900 km od samego wulkanu.
Tsunami wygenerowane przez erupcję dotarło aż do wybrzeży Japonii, Alaski i Ameryki Południowej.
Czytaj więcej:
Źródło: Space.com
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Trzy satelity meteorologiczne obserwowały w czasie rzeczywistym kataklizmiczną erupcję wulkanu, która rozerwała wyspę Hunga Tonga-Hunga Ha'apai na Pacyfiku. Źródło obrazu: Simon Proud