Frank Drake, słynny pionier współczesnych poszukiwań pozaziemskiej inteligencji, zmarł 2 września w swoim domu w Aptos w Kalifornii. Miał 92 lata.
To on opracował metody do dziś powszechnie stosowane przez tych, którzy chcą udowodnić istnienie obcych cywilizacji. W rezultacie stał się astronomem znanym praktycznie każdemu. Obecnie jego wczesne poszukiwania sygnałów radiowych mogących pochodzić z dwóch bliskich nam układów gwiazd podobnych do Słońca, nazwane żartobliwie Projektem Ozma, są omawiane na wielu kursach astronomii.
Życie i naukowy dorobek Franka Drake'a dla portalu Astronomy.com skomentował jego przyjaciel i współpracownik, Seth Shostak.
Dla mnie Frank był przyjacielem i mentorem. Gdy obaj pracowaliśmy w Search for Extraterrestrial Intelligence Institute (znanym lepiej jako SETI), jego biuro znajdowało się tuż obok mojego. Zawsze był szczęśliwy, gdy mógł mi pomóc, niezależnie od tego, czy chciałem rozmawiać o astronomii, czy o czymś innym. Zawsze można było na niego liczyć w kwestii wiedzy, którą miało niewielu innych – wspomina astronom.
W 1960 roku Drake, będąc świeżo po studiach, podjął pracę w National Radio Astronomy Observatory (NRAO) w Green Bank w Wirginii Zachodniej. Znajdował się tam jeden duży instrument – antena o średnicy czaszy 26 metrów. Dyrektor obserwatorium Otto Struve zachęcił Drake'a do wymyślenia ciekawego eksperymentu z wykorzystaniem tego nowego radioteleskopu.
Młody i kreatywny astronom zaproponował poszukiwanie wąskopasmowych sygnałów radiowych dochodzących z nieba. Rozumował, że takie sygnały nie byłyby generowane przez naturalne procesy fizyczne, a przez nadajniki znajdujące się pod kontrolą innych istot o inteligencji porównywalnej lub wyższej od naszej. W poszukiwaniu pozaziemskiego życia, w przeciwieństwie do swoich poprzedników [...], Drake skierował swój wzrok nie na Marsa, ale na dwie gwiazdy oddalone od nas o kilkanaście lat świetlnych: Tau (τ) Ceti i Epsilon (ε) Eridani.
O ile dziś pomysł prób podsłuchania innych galaktycznych cywilizacji jest dość znany, o tyle w latach 60. była to radykalna sugestia, która łatwo mogła wywołać drwiny ze strony szerszej społeczności astronomicznej. Aby tego uniknąć, Drake ograniczył skalę swojego eksperymentu, przeznaczając zaledwie kilka tygodni na nasłuch i około 2000 dolarów na nowy sprzęt. Mimo jego prób, by utrzymać te poszukiwania poza większym zainteresowaniem, przyciągnęły one uwagę całego świata. I chociaż nie udało mu się usłyszeć żadnych istot pozaziemskich, projekt Ozma Drake'a został wkrótce uznany za zupełnie nowy sposób badania kosmosu.
Narodowa Akademia Nauk zasugerowała Drake'owi zorganizowanie konferencji w celu przedyskutowania tej raczkującej wówczas dziedziny wiedzy. Na spotkaniu, które odbyło się w Green Bank w 1961 roku, Drake przedstawił proste równanie, zawierające parametry istotne dla oceny liczby hipotetycznych cywilizacji przesyłających dane za pomocą fal radiowych w całej naszej Galaktyce. Ten prosty wzór jest obecnie znany jako równanie Drake'a. Pozostaje ono, podobnie jak projekt Ozma, jednym z zagadnień w niezliczonych wstępnych kursach astronomii.
Później od czasu do czasu widywałem prace sugerujące, że Równanie Drake'a jest w jakiś sposób niekompletne; że brakuje w nim jakiegoś ważnego elementu. Kiedyś zapytałem o to Franka, a on się roześmiał. Był świadomy wielu takich postulatów, ale upierał się, że istniejące już równanie obejmuje wszystkie istotne czynniki.
Kiedy dołączyłem do Instytutu SETI w 1990 roku, Drake był jego prezesem. Siedział w przestronnym biurze z relaksującym widokiem na drzewa i trawę, co było już wtedy rzadkością w Dolinie Krzemowej. Pamiętam, że podczas jednej z naszych rozmów zapytałem go, czy ma jakieś rady dla ludzi rozpoczynających pracę naukową. Uśmiechnął się, po czym odpowiedział łagodnym głosem: „Cóż, trzeba znać swoje ograniczenia”. Na początku pomyślałem, że brzmi to jak coś, co Clint Eastwood powiedział w jakimś filmie [Clint Eastwood wypowiada tę kwestię w filmie „Siła Magnum” z 1973 roku – przyp. red.]. W końcu jednak dostrzegłem wnikliwość i użyteczność tej odpowiedzi.
Nie byłem jedynym, który otrzymał od Drake'a tę mądrą radę. Podobnie jak w wielu podobnych organizacjach, w Instytucie SETI urządzane są cotygodniowe spotkania, na których omawiane są jego obecne i przyszłe działania. Przypominam sobie Drake'a siedzącego podczas tych spotkań przy stole konferencyjnym, ze spuszczoną głową. Na pierwsze wrażenie nie wydawał się szczególnie zainteresowany tym, o czym dyskutowano. Jednak kiedy w końcu zabierał głos, jego komentarze, wygłaszane w spokojnym stylu, były niezmiennie kluczowe dla każdej omawianej kwestii. Zawsze trafiał prosto w sedno sprawy.
Drake nigdy nie był niecierpliwym słuchaczem. Według mnie był jednym z ostatnich sympatycznych ludzi w branży. Nigdy nie był humorzasty, nigdy się nie gniewał i nie okazywał najmniejszej irytacji, gdy wchodziło się do jego biura i odrywało jego uwagę od tego, co właśnie robił. Naprawdę mi to imponowało i kiedyś zapytałem go o tę pogodę ducha mimo nagłych przerw w pracy. Założyłem, że mógł rozwinąć ten rzadki talent pod wpływem opieki nad swoimi dziećmi. „Nie”, odpowiedział. „To wzięło się z obcowania z moimi studentami”. Wspominając teraz tę chwilę, myślę także o tym, na jak wiele karier naukowych miał on wpływ.
Wszyscy zaznajomieni z astronomią rozpoznają pionierów tej dyscypliny, jej historycznych bohaterów – od Kopernika do Hubble'a. Jednak prawie nikt nie miał okazji poznać ich osobiście, obcować z nimi w życiu codziennym zamiast jedynie czytać ich nazwiska w podręczniku. Drake był pionierem, którego słuchały lub poznały tysiące astronomów. To rzadki przywilej, bo niewiele jest dyscyplin wiedzy nadal obdarzonych udziałem i obecnością tych, którzy je zapoczątkowali.
Pewnego dnia astronomowie posługujący się dużymi antenami mogą odebrać cienki pisk radiowy pochodzący z kosmosu, który powie nam, że mamy towarzystwo w naszej Galaktyce. Będzie to przełomowe wydarzenie dla naszego gatunku. Takie odkrycie, jeśli kiedykolwiek nastąpi, będzie w dużej mierze zasługą człowieka, który jako pierwszy zasugerował, że poszukiwania te są warte wysiłku.
Frank Drake nie żyje, ale jego spuścizna będzie trwać tak długo, jak długo ludzie będą spoglądać w nocne niebo i zastanawiać się, czy ktoś stamtąd również im się przygląda.
(Seth Shostak)
Czytaj więcej:
- Cały artykuł
- Projekt Ozma
- Ile jest planet zamieszkiwalnych w Galaktyce?
- Astronarium nr 33: Życie we Wszechświecie
Źródło: Seth Shostak / Astronomy.com
Opracowanie: E. Kuligowska
Na zdjęciu: Frank Drake sfotografowany ze słynnym równaniem Drake'a. Fot: Seth Shostak