W Stambule Chelsea przegrała po rzutach karnych z Liverpoolem! Szkoda, że nie pozostawiono remisu. Sędziowały trzy kobiety, a kibice obu klubów zasiedli razem na tureckich trybunach. W drużynach kolorowa mieszanka. Lepsza strona naszych czasów!
Fanką Chelsea jest Mirka. Z wypiekami słuchaliśmy jej wykładu o początkach futbolu. Darek jest kompozytorem i akordeonistą po akademii muzycznej. Buduje nietypowe instrumenty, dudy i liry korbowe. Ola jest wolontariuszką w toruńskim azylu dla królików. Na każdy sygnał jedzie w Polskę wyrwać umęczone zwierzęta z rąk oprawców. Maciejowi kiedyś własna mama odmówiła tańca, lekceważąc jego umiejętności. Tak się zawziął , że stał się nie tylko fanem, ale dziś nawet instruktorem tańca. Z kolei Magda, całe studenckie wakacje włóczy się po kraju jako wolontariuszka… cyrku Korona. Pomaga, ale też zna najdrobniejszy szczegół historii i życia wokół areny. Wreszcie Rafał ma swój… teatr ognia, gdzie wraz z kolegami żonglerką płonącymi pochodniami uświetnia wiele plenerowych imprez w całej Polsce. Ktoś pomyśli, że to kupa wariatów? Nie, to tylko jeden rocznik studentów astronomii na mojej uczelni. O swoich pozaastronomicznych zainteresowaniach kilka lat temu opowiedzieliśmy sobie przy okazji zajęć na ostatnim roku studiów. To tylko przykład niezwykłej kreatywności i wrażliwości astronomów. Rozległość zainteresowań i głębokość pasji to jedno ze świadectw nieograniczonych możliwości i inteligencji.
Z kilkorgiem z nich spotkaliśmy się dziś w tragicznych okolicznościach. Żegnaliśmy ich Mistrza, Wychowawcę i Nauczyciela, Przyjaciela wielu astronomów i mojego najbliższego naukowego wspólnika, profesora Tomę Tomova. Toma jest Bułgarem, jednym z budowniczych obserwatorium astronomicznego na szczycie Rożena w Rodopach, a w szczególności spektrografu i 2-m teleskopu w tym obserwatorium. Nota bene ten teleskop w pierwotnych zamówieniach zakłady ZEISS w Jenie budowały dla Polski, a rozważaną lokalizacją były… Piwnice. Dzięki doświadczeniom zdobytym na wielu teleskopach, w Bułgarii, Rosji i we Włoszech, stał się skrupulatnym i rzetelnym spektroskopistą gwiazdowym. Jednym z najlepszych w Europie. Połączyły nas gwiazdy, przede wszystkim CH Cygni, ale też MWC 560. To tzw. gwiazdy symbiotyczne, składające się z czerwonego olbrzyma i białego karła na bardzo szerokich orbitach. Ale te dwie były bardzo nietypowe. Zaczęło się już w 1984 r., kiedy CH Cygni nagle… zgasła. Jednak jej widma pokazywały niezwykle szybkie wypływy materii, a radiowe obrazy pokazały szybko rozwijające się dżety. MWC 560 zdawała się bliźniaczym przypadkiem, z tym że dżety tam umiejscowione w płaszczyźnie nieba, tu zdawały się (jeden z nich) pędzić na wprost do obserwatora. Nikt wcześniej jeszcze takich gwiazd nie widział. Nazwaliśmy je propellerami, czyli wiatrakami o śmigłach tworzonych przez pola magnetyczne.
W ten sposób chyba stałem się jednym z głównych powodów, dla których w 2001 r. Toma przyjechał do Polski na stałe. Stał się jednym z nas. Mówił i wykładał po polsku, ale urozmaicał naszą kulturę o bogactwo pochodzące z Bałkanów. To piękne zdjęcie pochodzi z wystawy o znaczącej nazwie „Toruńczycy z wyboru”. Ostatnią dekadę powoli odsuwałem się od nauki w stronę popularyzacji. Najpierw był Międzynarodowy Rok Astronomii 2009, Rok Heweliusza 2011 i wreszcie Urania i Astronarium. Czułem, że Toma ma żal, ale nigdy mi tego nie powiedział. Mam nadzieję, że mi wybaczy. Dzięki Niemu potrafi dziś docenić, jak ważne są takie trudne, męskie przyjaźnie. Przecież bez przyjaciół w Uranii i w telewizji nie byłoby ani programu, ani gazety. A Toma pewnie gdzieś krąży po kosmosie i kiedyś we śnie opowie mi, jak naprawdę z bliska wygląda CH Cygni…
Maciej Mikołajewski
Toruń, 14 sierpnia 2019 r.