Przejdź do treści

Kopernik był robotem

„Magiczny kosmos” autorstwa Tymona Żukowskiego

Źródło zdjęcia: Praca plastyczna pt. „Magiczny kosmos” autorstwa Tymona Żukowskiego.
  

Rok 2023 został ogłoszony Rokiem Kopernika. Z tej okazji, w numerze 1/2023 czasopisma Urania - Postępy Astronomii ogłoszony został konkurs literacki pt. Fantasia Copernicana na teksty z dziedziny science-fiction w języku polskim, pisane prozą, inspirowane życiem Mikołaja Kopernika. 

 

Poniżej prezentujemy opowiadanie pt. „Kopernik był robotem” autorstwa Emila Frankowskiego:

 


 

Emil Frankowski

 

KOPERNIK BYŁ ROBOTEM

 

- Pomieszczenie, obok którego się znajdujemy, przyciąga uwagę wszystkich, choć spokój, jaki wokół niego panuje, sprawia, że mogłoby uchodzić za puste. Nic bardziej mylnego, gdyż w tej części wszechświata żadne inne pomieszczenie jeszcze nigdy nie było tak zapełnione jak właśnie to, w które próbujemy zajrzeć – melodyjny głos dochodzący z głośników był głosem znanym każdemu słuchającemu. Głos ten relacjonował wszystkie przełomowe wydarzenia w Gwiazdozbiorze Raka. Należał on do znanego i lubianego Relacjusza, który zawsze pierwszy docierał do miejsca, gdzie ważyły się losy tej części wszechświata. – Dzięki moim kontaktom dowiedziałem się, że na spotkanie związane z tym szokującym wydarzeniem, wybiera się również sam Eminencjusz. Jak tylko dotrze na miejsce, wszystko się zacznie, a jak tylko się zacznie, będę to dla państwa relacjonował na bieżąco. Proszę nie regulować swoich odbiorników, nie zmieniać częstotliwości, nie wchodzić w rejony zagłuszaczy. Proszę ze mną zostać, choć, póki co, odmeldowuję się, gdyż muszę potwierdzić kilka ważnych informacji, które krążą po pomieszczeniu, by móc przekazać je z czystym tranzystorem w państwa nadajniki.  

 

- Możesz to trzymać bliżej mnie?! – krzyknął Relacjusz w stronę swojego asystenta głosem już nie tak melodyjnym jak jeszcze przed chwilą podczas relacji. 

 

- Staram się, proszę pana, ale ten mikrofon jest ciężki! – odpowiedział wystraszony asystent. 

 

- To się staraj bardziej! Ty…. – Relacjusz starał się przypomnieć sobie imię asystenta. 

 

- Asystencjusz, proszę pana. 

 

- …ty, Asystencjuszu! – dokończył Relacjusz z pogardą. 

 

Tę podszytą emocjami rozmowę szefa z podwładnym przerwało nagłe otwarcie się drzwi przy których stali. Z pomieszczenia, oświetlonego migającymi zewsząd diodami, wyszło kilku Informacjuszy. Pędzili w stronę korytarza łączącego się z Wielkim Centrum Łączności, ale Relacjusz i tak ich dopadł zasypując pytaniami i zerkając ze złością w stronę swojego asystenta, który niezdarnie próbował nadążyć z mikrofonem. 

 

- Czy to prawda, że w Układzie Słonecznym odkryto właśnie heliocentryzm? Kiedy Ziemianie stali się na tyle zaawansowani, by obserwować swój układ planetarny? Czy to odkrycie zagraża naszemu istnieniu? Czy to prawda, że odkrywcą jest jeden z naszych agentów, który przeszedł na stronę Ziemian? – pytania padały z ust Relacjusza z prędkością światła, której to sztuki nauczył się jeszcze na studiach, a która dawała mu przewagę nad innymi kolegami z branży, których pytania, co najwyżej, nieznacznie przekraczały prędkość dźwięku. 

 

Informacjusze niewzruszeni tym błyskawicznym atakiem popędzili dalej, zostawiając ulubieńca publiczności bez odpowiedzi. Jednak Relacjusz nie byłby sobą, gdyby tak łatwo odpuszczał i już miał się udać w pogoń za uciekającymi, gdy usłyszał za sobą cichy nadajnik. Odwrócił się i zobaczył swojego znajomego, którego szukał od rana, a który mógł okazać się całkiem pomocny w uzyskaniu potrzebnych mu informacji. 

 

- Ładowarnia numer pięć, za bateriami! 

 

Relacjusz kiwnął głową udając, że odwraca się w drugą stronę, w razie gdyby ktoś ich podglądał, odczekał kilka sekund, po czym udał się we wskazane przez znajomego miejsce, nakazując Asystencjuszowi obserwację drzwi pomieszczenia. 

 

- Mam nadzieję, że masz dla mnie kilka smakowitych kąsków, Plotkacjuszu – rzucił Relacjusz po dotarciu na miejsce i pomijając powitanie. 

 

- To zależy od tego ile za te kąski jesteś w stanie zapłacić – odpowiedział Plotkacjusz, znany ze swojego przywiązania do środków płatniczych. 

 

- Stawka taka jak zwykle – Relacjusz nie dał się zbić z pantałyku. - Najpierw towar, potem zapłata. 

 

- To nie jest zwykły towar. Wiesz dobrze, że sam Eminencjusz zaangażował się w tę sprawę. 

 

- A ty wiesz równie dobrze, że potrafię się odwdzięczyć, jeśli tylko mam za co.  

 

Plotkacjusz wahał się jakiś czas, ewidentnie przeliczał w głowie wartość posiadanych informacji. Zerkał na potencjalnego kupca, na podłogę, przenosił rozbiegany wzrok z miejsca na miejsce, aż wreszcie wyprostował się, wyciągnął dłoń w kierunku Relacjusza i podał mu mały, kwadratowy przedmiot. Relacjusz spojrzał na niego z uśmiechem, wziął przedmiot, włożył sobie do czytnika i z każdą kolejną chwilą uśmiech rozszerzał mu się coraz bardziej, aż w końcu wydał z siebie krótki okrzyk zwycięstwa, który jednak szybko stłumił, nie chcąc zostać nakrytym przez niepożądane istoty. 

 

- Plotkacjuszu, mój kochany, przeszedłeś samego siebie! 

 

- Tak, tak, zawsze to mówisz. Zapłać, a dam ci resztę. 

 

- To masz tego więcej?! 

 

- Płacisz czy nie? 

 

Relacjusz wyciągnął z kasetki obiecaną zapłatę, którą Plotkacjusz przyjął z wielką radością, po czym rozstali się z poczuciem spełnienia i udali w przeciwnych kierunkach. 

 

Nawet tak doświadczony i pełen zimnego profesjonalizmu Relacjusz musiał wszystkie otrzymane informacje przetrawić, a potem opisać przy pomocy różnych erudycyjnych narzędzi i trików, by nie zostać posądzonym o wyjawianie tajemnic wojskowych, a jednocześnie tak prosto, żeby jego słuchacze zrozumieli sens jego wypowiedzi i pojęli wagę wydarzenia. Przy okazji chciał również zasiać w społeczeństwie ziarno zwątpienia w rządy Eminencjusza, który już od dłuższego czasu szukał sposobu na dyskredytację podkopującego jego autorytet Relacjusza.

 

Po dłuższej chwili Asystencjusz ze strachem w oczach trzymał mikrofon, tym razem w odpowiedniej odległości od Relacjusza, który właśnie zaczynał swoją kolejną, wiekopomną, relację. 

 

- Drodzy państwo, stoimy u progu wydarzenia bez precedensu w historii naszego Gwiazdozbioru. Jeden z naszych doświadczonych i najlepiej wyszkolonych agentów, wysłany do Układu Słonecznego w celu inwigilacji mieszkańców jednej z tamtejszych planet, Ziemi, okazał się zdrajcą. – Relacjusz zawiesił na chwilę głos, chcąc by informacja ta wybrzmiała odpowiednio złowieszczo. – Cywilizacja Ziemian, osiągnęła do tej pory wiele na swojej drodze do doskonałości, ale ciągle jeszcze była na etapie tak wczesnym, że nie musieliśmy obawiać się o nasze istnienie. Niestety, moje ostatnie informacje, zdobyte dzięki rozległym kontaktom, wskazują, że Kopernicjusz, gdyż właśnie tak nazywa się nasz zdradziecki agent, przekazał Ziemianom teorię heliocentryczną! – Relacjusz znów zawiesił głos dla większego suspensu, po czym krótko wytłumaczył, czym właściwie jest ta teoria heliocentryczna, gdyż nie do końca ufał wykształceniu swoich słuchaczy. – Wybaczcie ten edukacyjny wtręt, ale chciałem, żeby każdy z nas miał jasność co do wagi wydarzenia. Teraz, gdy Ziemianie wiedzą, że to Słońce, a więc ich gwiazda, jest w centrum ich Układu Słonecznego, mogą dojść do wniosku, że i inne gwiazdy, w tym nasza, również posiadają planety, które być może skrywają cywilizacje podobne do ich własnych. W dalszej perspektywie mogą oni chcieć pójść naszą drogą, obserwować wszechświat i kalibrować go na swoje potrzeby, a na to nie ma naszego przyzwolenia! 

 

- Proszę nie podburzać naszych robotywateli, Relacjuszu! – po tych stłumionych słowach, w głośnikach dało się usłyszeć szumy, trzaski i dźwięk podobny do zgniatania. 

 

- Drodzy państwo, szanowni robotywatele! – głos Eminencjusza był melodyjny i spokojny, hipnotyzował swoją dźwięcznością. – Pan Relacjusz zagalopował się w swoich wnioskach płynących z, przyznaję to, dość niefortunnego zbiegu przypadków. Kopernicjusz, jeden z naszych najlepszych agentów, został wysłany do Układu Słonecznego w celu obserwacji cywilizacji Ziemian, zamieszkującej jedną z planet krążących wokół gwiazdy nazywanej Słońcem. Zbiegło się to w czasie z odkryciem przez niejakiego Mikołaja Kopernika teorii heliocentrycznej. Mikołaj Kopernik to nie Kopernicjusz! Mikołaj Kopernik nie jest robotem! Mikołaj Kopernik jest Ziemianinem! – Eminencjusz ostatnie słowa wręcz wykrzyczał. - Musicie wiedzieć, szanowni robotywatele, że rozwój cywilizacji Ziemian stoi na poziomie dalekim od zagrażającego nam w jakikolwiek sposób. Natomiast samo odkrycie teorii heliocentrycznej może, podkreślam, może, przyczynić się do przyśpieszenia tegoż rozwoju w Układzie Słonecznym, co może, podkreślam, może, wiązać się z pewnym zagrożeniem dla naszej robotycznej cywilizacji. W związku z tym podjęliśmy szereg działań, które mają na celu powstrzymanie ekspansji kosmicznej Ziemian. Działania te koordynuje Kopernicjusz, który, podkreślam, jest jednym z naszych najlepszych agentów i nigdy nie był, nie jest i nie będzie zdrajcą, gdyż każdy jego nit służy tylko jednemu celowi: aby nasza robotyczna cywilizacja rosła w siłę, a robotom żyło się lepiej! – Eminencjusz przerzucił kartki, przechodząc dość niezgrabnie do wymienienia działań wymierzonych przeciw Mikołajowi Kopernikowi. – Na obecnym etapie rozwoju ziemskiej cywilizacji ludzie są raczej nieprzychylnie nastawieni do swoich samic, nie respektują ich, nie oddają im szacunku. Jest to okoliczność sprzyjająca wypuszczeniu plotki, że Mikołaj Kopernik jest kobietą. Ponadto w ruch wypuścimy działa, które będą strzelać teoriami sprzecznymi z heliocentryzmem, wzmocnimy geocentryzm, nadamy znaczenie płaskoziemcom, natchniemy różne lokalne wierzenia, by cenzurowały prace Kopernika. 

 

Następnie Eminencjusz wymienił jeszcze wiele innych pomysłów i planów wobec sprawy Ziemianina, Mikołaja Kopernika, po czym zamknął swoją mowę słowami dodającymi otuchy oraz prośbą o powrót do codziennych zajęć. Słowem nie wspomniał o Relacjuszu, którego już nigdy nie usłyszano w głośnikach. 

 

Chwilę potem, w pomieszczeniu, które jeszcze nie tak dawno przyciągało uwagę wszystkich, Eminencjusz wysłuchał najświeższego raportu, po czym przekazał swojemu asystentowi następujące rozkazy: 

 

- Pozbyć się resztek Relacjusza i jego asystenta, a wcześniej rozpuścić plotkę o ich dziwnych prywatnych upodobaniach. Wszyscy powinni wziąć te jego wypociny za wymysły zawirusowanego robota. Kontynuować legendę o Kopernicjuszu u nas i o Mikołaju Koperniku na Ziemi. – Eminencjusz mówił spokojnie i rzeczowo. 

 

- Tak jest! – odrzekł jego asystent. – Czy to wszystko?

 

- Chyba nie muszę przypominać o odpowiednim potraktowaniu tego zdrajcy, Kopernicjusza? 

 

- Już się tym zajęliśmy. 

 

- Dobrze, dobrze – odparł powoli Eminencjusz kiwając głową, po czym spojrzał na Układ Słoneczny i pomyślał, że powinien się tam kiedyś udać. 

 


K O N I E C

 

Inspiracją do opowiadania było największe dzieło Mikołaja Kopernika O obrotach sfer niebieskich. Ponadto miejscem akcji opowiadania jest jedna z planet krążących wokół gwiazdy Copernicus (55 cancri) w gwiazdozbiorze Raka, która zawdzięcza Kopernikowi swoją nazwę. Pomysł o tym, żeby Mikołaj Kopernik był robotem to wariacja na temat kultowego cytatu z Sexmisji: Kopernik była kobietą.

 


Opowiadanie ukazało się drukiem w Uranii nr 1/2024


 

Konkurs literacki Uranii Nowe Dzienniki Gwiazdowe

Nowe Dzienniki Gwiazdowe

 

Jesteś fanem fantastyki naukowej? A może próbujesz sił w pisaniu literatury science-fiction? Zapraszamy do przysyłania prac na konkurs literacki Uranii Nowe Dzienniki Gwiazdowe.

 

Aby dowiedzieć się więcej o konkursie Nowe Dzienniki Gwiazdowe, wejdź tutaj.