Przejdź do treści

Wolne miasto Copernicus

Spękany beton

Źródło zdjęcia: PxHere
  
  

Rok 2023 został ogłoszony Rokiem Kopernika. Z tej okazji, w numerze 1/2023 czasopisma Urania - Postępy Astronomii ogłoszony został konkurs literacki pt. Fantasia Copernicana na teksty z dziedziny science-fiction w języku polskim, pisane prozą, inspirowane życiem Mikołaja Kopernika. 

 

Poniżej prezentujemy opowiadanie pt. „Wolne miasto Copernicus” autorstwa Dominika Deptucha:

 


 

Dominik Deptuch

 

WOLNE MIASTO COPERNICUS

 

    „Witamy w Copernicus, pierwszym wolnym księżycowym mieście”, tak brzmiał napis wyfrezowany na tablicy, wiszącej na ścianie. To była pierwsza rzecz jaką Ed zauważył, po wyjściu z komory ciśnieniowej. Tablicy jeszcze nie było gdy wychodził na rutynowy przegląd instalacji zewnętrznych bazy.
- Co myślisz? - zapytała Julia, która nie wiadomo skąd pojawiła się obok.
- Miasto to chyba trochę za dużo powiedziane, nie uważasz?
- Oj tam, oj tam, każda metropolia miała swoje skromne początki. - odpowiedziała jego szefowa.


    „Metropolia”  póki co to była dawna baza górnicza na Księżycu, składająca się z dziewięciu budynków, wszystkie miały kształt kopuły. Jedna większa i osiem mniejszych dookoła. Wcześniej należała do korporacji Lunar Mining i wydobywano w niej tytan a w jednym z budynków próbowano odzyskiwać tlen i Hel-3 ze skał księżycowych. Po tym jak dalsze wydobycie przestało się opłacać, baza została wystawiona na sprzedaż. Mało kto się spodziewał że znajdzie nowego właściciela ponieważ placówek badawczych i górniczych jest już na Księżycu sporo, jednak znalazła się Julia.


    Julia Zych, trochę niska kobieta, o rudych włosach, z zielonymi oczami i nieskończonych pokładach energii. Córka bogacza, który dorobił się na sieci małych sklepów. Pracowała jako doktor botaniki na którymś z uniwersytetów, ale kiedy jej ojciec zmarł i dostała swoją część spadku, sprzedała wszystko siostrze i kupiła tę bazę oznaczoną wtedy jeszcze jako LMB-1. Zamierzała zrobić ze starej stacji górniczej miasto utrzymujące się z uprawy roślin, hodowli zwierząt sprzedawana jako prowiant okolicznym placówką i z turystyki. Tyle tylko że na razie cała atrakcyjność turystyczna sprowadzała się, do możliwości wyjścia na powierzchnię Księżyca w skafandrze na godzinę, poza tym warunki w bazie były naprawdę spartańskie. Julia powtarzała jednak że to tylko „skromne początki”.


   - Przyszło nowe ostrzeżenie o meteorytach, mają uderzyć niedaleko więc trochę zatrzęsie. - Tak widziałem, ale to dopiero jutro wieczorem, a i tak właśnie sprawdzałem wszystko na zewnątrz i raczej nie mamy czym się martwić.
    - Przy okazji, jak tam nasz Mikołaj? - Chodziło jej o interfejs graficzny i profil behawioralny sztucznej inteligencji zarządzającej bazą.
    - Synchronizacja zakończyła się nim wyszedłem na obchód i jeżeli testy przeszły, możemy sprawdzić jak to działa na obiedzie.
    - Świetnie, to przebieraj się i widzimy się za 15 minut w kantynie.


    Obiady w bazie były wspólne. Dopóki cała załoga składała się z 6 osób, nie było to problemem. Ludzie mieli okazję pobyć chwilę ze sobą nim zajmą się swoimi codziennymi zadaniami, co dobrze wpływało na morale załogi. Podczas tych spotkań Julia często opowiadała jak według niej powinno wyglądać Copernicus, pozbawione uprzedzeń w związku z narodowością, rasą, religią, statusem społecznym czy czymś innym. Neutralne wobec wszystkich wojen które trwały teraz na ziemi. Każdy członek załogi który znalazł się w „Pierwszym wolnym księżycowym mieście” zostawił na ziemi coś do czego nie chce wracać i miał nadzieję że choć trochę z tego co mówi Julia się spełni. 
    - Dobra, odpalam - powiedział Ed, wpisując komendy na swoim przenośnym interfejsie.
    - Salvete, digni comites! Ego sum Nicolaus Copernicus… - Powiedziała postać z epoki renesansu. Wokół której były animacje przedstawiające jego dokonania.
    - Oj, to się chyba nie dogadamy - powiedział Zack, pilot rakiety dokującej przy bazie, pełnił też rolę osoby odpowiedzialnej za nadzór procedur bezpieczeństwa.
    - Chwila już przestawiam język, SI za bardzo się wczuło w rolę i ustawiło łaciński.
    - Witajcie godni towarzysze. - Odpowiedziała teraz postać Kopernika.
    - No cześć - Odparł Chechov, który był razem z Edem inżynierem technicznym.
    - Odtwórz mowę powitalną - rzuciła Julia.
    - Do tego nie potrzebujesz SI - jęknęła Iga, która była chemikiem i odpowiadała za utrzymanie odpowiednich warunków do życia w Copernicus.
    - Witajcie w Copernicus, w pierwszym wolnym księżycowym mieście… - SI jednak już zaczęła swój wywód.
    Atmosfera przy obiedzie była luźna, nikomu nie śpieszyło się do powrotu do swoich zadań i wszyscy mieli zabawę testując sztuczną inteligencję, o wyglądzie dawnego astronoma. Dopóki Zack, zajmujący się pozostawionym przez LM piecem hutniczym nie zapytał: 
    - Na ile wyceniasz złoża przy których się znajdujemy?
    - Około 40 milionów earthCoin-a. - rozmowy ucichły, wszyscy byli tym zdziwieni, ponieważ Julia kupiła LMB-1 za 30 milionów obecnie globalnej waluty.
    - Czy mógłbyś to sprawdzić jeszcze raz?
    - Po dokładniejszych obliczeniach potencjalny zysk ze złóż do których to miasto ma dostęp wynosi 42 miliony uwzględniając obecne kursy surowców. 
    - Czemu LM się z stąd wyniosło i sprzedało tą placówkę taniej niż mogłoby dzięki niej zarobić? - zapytała Iga.
    - Nie mam danych które pozwoliłyby mi dać jednoznaczną odpowiedź.
    - To daj niejednoznaczną - rzucił Chechov.
    - Jakiś nieznany mi czynnik zaważył o decyzji że dalsze wydobycie nie jest opłacalne albo zbyt ryzykowne.
   - Jakbyś mógł przeanalizować wszystkie dane które dostaliśmy od LM, wszystkie logi z urządzeń wewnątrz bazy, wszystkie plotki i ogólnodostępne informacje o ich działaniach, to czego brakuje w informacjach które dostaliśmy? - zapytała po chwili namysłu Julia.
    Po kilku minutach nerwowego oczekiwania podczas których Mikołaj wykonywał otrzymane polecenie w końcu miał odpowiedź.
    - Bardziej dokładnych danych geodezyjnych o strukturze gruntu poniżej 50 metrów. Według logów z urządzeń w bazie i oficjalnych danych LM zrobiła takie pomiary, ale wyniki zostały bardzo dokładnie usunięte.
    Po 15 minutach nerwowej ciszy i szukania jakiś wskazówek w swoich komputerach Julia zdecydowała:
    - Trzeba się dowiedzieć co ukrywają i to teraz bo zaraz obok nas przywali meteoryt.
    Julia wybrała numer do swojej siostry. Wszyscy w bazie znali Liwię.
    - Cześć siostra, potrzebuję wsparcia prawników - Szefowa od razu przeszła do rzeczy.
    - Co się dzieje?
    - Do końca nie wiem, LM zwiał z stąd mimo że mu się to zupełnie nie opłacało i zataił dane od których może zależeć nasze bezpieczeństwo muszę wiedzieć czy nie trzeba ogłosić natychmiastowej ewakuacji.
    - Zaraz odezwie się do ciebie Waldek.
Liwia się rozłączyła.
    - Kim jest Waldek? - zapytała Iga
    - Szef działu prawnego w firmie ojca, jego przyjaciel. Od małego mówiliśmy na niego „wujek”.
    Chwilę później się połączył.
    - Dzień dobry pani Julio, w czym mogę pomóc?
    - Mamy bardzo silne podejrzenia że LM sprzedał mi Copernicus nie dlatego że wydobycie przestało się opłacać ale dlatego że znajduje się na niestabilnym geologicznie podłożu i nic nam o tym nie powiedzieli.
    - Mocne dowody byłyby podstawą do pozwu o solidne odszkodowanie. 
    - Teraz przede wszystkim zależy mi na tych danych ponieważ od nich zależy bezpieczeństwo moich ludzi.
    - Rozumiem.
    - Dzwonię do LM chcę abyś był przy tej rozmowie.
    - Dobrze.
    - Mikołaj połącz mnie z Frankiem Smith-em z LM - W czasie nawiązywania połączenia Julia rzuciła do załogi - To dyrektor który zatwierdził kupno Copernicusa.
    Po chwili nerwowego oczekiwania pokazała się twarz eleganckiego biznesmena.
    - Dzień dobry pani Julio.
    - Dzień dobry, rozmawia pan ze mną, załogą stacji Copernicus, oraz z naszym działem prawnym - panu Waldemarowi nawet nie drgnęła powieka gdy usłyszał że nagle stał się działem prawnym stacji.
    - O co chodzi?
    - Nasza analiza okolicznych złóż dowodzi że opuszczenie bazy było złą decyzją z punktu widzenia finansowego.
    - Nie będę się pani tłumaczył z naszej strategii.
    - A z logów poszczególnych urządzeń wynika że wynieśliście się z stąd, wręcz uciekliście zaraz po tym jak zrobiliście dokładne pomiary geodezyjne.
    - Nie zamierzam słuchać pani insynuacji, proszę napisać oficjalne…
    - Mam propozycję korzystnej dla was ugody - Julia nie dała mu skończyć.
    - Słucham? - odparł zaciekawiony pan Smith.
    - Podpiszę przygotowaną przez was klauzulę że zrzekam się wszelkich praw do pozwów wynikających z zatajenia przez was istotnych wiadomości o stanie podłoża na którym znajdowało się LMB-1 obecnie wolne miasto Copernicus, ani nie upublicznię informacji o tym działaniu na naszą szkodę, jeśli prześlecie mi natychmiast wszystkie dane jakie macie.
    - Muszę skonsultować się z resztą zarządu by rozważyć pani propozycję - odparł Smith i się rozłączył.
    Pan Waldemar wpatrywał się chwilę w Julię przenikliwym wzrokiem, po czym westchnął i kręcąc głową powiedział, delikatnie się uśmiechając:
    - Jak ojciec.


    Julia wydała polecenia przygotowania raportu o stanie bazy, oraz zebrania swoich rzeczy osobistych w razie ewakuacji, po czym wyszła z kantyny. Ed znalazł ją pół godziny później w szklarni koło dębu. Ktoś z pierwszej załogi stacji postanowił posadzić to drzewo tutaj mimo że miało nikłe szanse się przyjąć, ale się przyjęło i rosło naprawdę szybko.
    - Pierwszy księżycowy dąb. Chciałam aby został herbem naszego miasta.
    - Pasowałby bardziej niż twarz Kopernika - odparł Ed.
    - A słyszałeś co w Polsce mówi się o Koperniku?
    - Co?
    - Że „zatrzymał Słońce i ruszył Ziemię” i takie coś by się tutaj teraz przydało, no nie?


    Widać było że Ed zaczął się zastanawiać nad tymi słowami ale wtedy pojawił się obraz Mikołaja:
    - Połączenie przychodzące z siedziby Lunar Mining.
    - Dawaj na łączu z całą załogą.
    Pokazała się twarz dyrektora oraz adwokata Julii:
    - Jesteśmy gotowi zaakceptować pani ofertę, gdy podpisze pani ugodę którą zatwierdził nasz oraz działający w pani imieniu zespół prawniczy prześlemy pani wszystkie dane geodezyjne terenu pod dawną bazą LMB-1.
    - Panie Waldemarze? - zapytała Julia.
    Starszy pan który pokazał się na jednym z ekranów pokiwał głową.
    - Dobrze akceptuję - powiedział Julia i uruchomiła urządzenie do odczytu danych biometrycznych, działających jako elektroniczny podpis.
    Dyrektor LM się rozłączył i korporacja zaczęła wysyłać pliki. Przesył danych i późniejsza analiza nie trwały długo. Cała załoga była na wspólnym call-u oczekując wyników.
   - Według otrzymanych informacji, pod bazą znajduje się spora szczelina. Prowadzone działania górnicze wygenerowały pęknięcia które grożą zawaleniem przy poważniejszych wstrząsach. Na ekranie zaznaczyłem obszar który z 93% prawdopodobieństwem zawali się.
    Ciemny obszar pokrywał prawie połowę naniesionego na niego schematu stacji.
    - O kurwa - Julia westchnęła -To koniec, muszę zarządzić ewakuację.
    - Poczekaj chwilę
    - Na co?
    - Mikołaj, jak się przedstawiałeś to widziałem prostą grafikę przedstawiającą dwa okręgi, jeden wewnątrz drugiego. Co to było?
    - Wizualizacja twierdzenia w geometrii płaskiej nazwanego moim imieniem.
    - Mógłbyś to pokazać jeszcze raz?
    Na ekranie pokazały się dwa okręgi, jeden większy czarny i mniejszy czerwony który krążył wewnątrz czarnego.
    - Twierdzenie mówi...
    - Mniejsza z tym, wyobraźcie sobie że ten czarny okrąg do krater, a ten czerwony to my.
    - No wyobraziłem to sobie, ale my stoimy w miejscu a się nie ruszamy - rzucił Chechov.
    - Stoimy na podporach które mają 10 stopni wychylenia a jak się je odpowiednio przytnie to nawet 25. Podpory są redundantne budynki nie muszą stać na wszystkich jednocześnie i te które akurat nie podtrzymują budynku można automatycznie przestawić.
    - Z wyjątkiem reaktora, bo tam stabilizatory są w środku, a i tak jesteśmy do niego podpięci na sztywno - odparł Chechov
    - Tak ale on i tak jest w bezpiecznej strefie, a przyłącze można ograniczyć na chwilę tylko do kabla zasilającego, który może być ruchomy i wokół reaktora przemieści się baza, tak jak na tej grafice kręci się wokół środka większego okręgu.
    - Mikołaj czy mógłbyś zasymulować to co mówi Ed i sprawdzić czy jest to możliwe.
Minęła chwila na analizę danych.
    - Tak takie działanie jest możliwe, ale prędkość kalibracji podstaw biorąc pod uwagę wagę budynków sprawia że baza zajęłaby bezpieczną pozycję w przeciągu 60 godzin. Jednak nie uwzględniono wspomnianej modyfikacji każdej z podpór.
    - Modyfikacja zajmie jakieś 2 godziny jak się pośpieszymy.
    - Za ile uderzą meteoryty?
    - Za około 32 godziny i 17 minut.
    - A jakby zadziałała dodatkowa siłą wspomagająca ruch okrężny, przyłożona do jednego punktu na nim? - zapytał Zack
    - O jakiej sile mówimy?
    - O ciągu trzech silników orbitalnych naszej rakiety.
    - Czas mógłby ulec skróceniu do około 25 godzin.
    - Proponujesz wykorzystać naszą ostatnią pewną szalupę ratunkową jako silnik do wariackiego planu, w którym w cholerę rzeczy może pójść nie tak? - zapytała Iga.
    - Tak - odparł Zack.
    - No dobra, wchodzę w to - odparła Iga.
    - To musi być decyzja wszystkich - Julia wyglądała na bardzo stanowczą.
    - Zgoda - powiedział Chechov.
    - Ja też - odparł Doc, cichy i spokojny lekarz, z pochodzenia Hindus o bardzo długim imieniu i nazwisku którego nikt poza nim nie potrafił powtórzyć.
    - O kurwa, tak - Deniss ostatni wahający się członek załogi, wyglądał tak jakby potrzebował chwili aby uwierzyć w to że mówi to naprawdę.
    - No dobra zróbmy to - Julia powiedziała to z błyskiem w oku i z taką energią którą nikt jeszcze u niej nie widział.


Następna godzina to był czas kiedy szalony pomysł zmienił się w realny plan. W trakcie planowania Julia przygotowała przy pomocy automatu kulinarnego zużywając składniki przygotowane na najbliższy miesiąc najlepszy obiad jaki załoga dotychczas jadła i kazała wszystkim zjeść do końca aby mieli siłę na najbliższą dobę. W tym czasie było ustalane położenie rakiety, sposób w jaki podpory miały zostać przycięte, poprowadzenie rury ze zbiorników atmosferycznych do rakiety oraz plan awaryjny. Później zaczęła się gorączkowa realizacja. Ed i Chechov zaczęli przycinać podpory, były jeszcze dwie dodatkowe piły to Zack i Julia poszli im pomóc.
- To się kręci i tnie, i macie to przyłożyć do tego kawałka aż dojdzie dotąd i tak cztery razy przy każdej podporze, a z tej strony musicie bardzo uważać na ten kawałek bo tu siedzi elektronika i jak to uszkodzicie to nie zadziała - Chechov starał się wyjaśniać co trzeba zrobić najprościej jak się da.
- Nie tnie mi -  odezwał się Deniss
- Bo nie włączyłeś piły - Chehov wskazał mu włącznik a Ed i Julia się zaśmiali.


Doc i Iga przygotowywali budynek E jako schron. Mikołaj używając jednego z robotów ustawił dwie latarnie techniczne by sygnalizowały linię którą wg. symulacji powinien przekroczyć budynek F stacji oznaczając tym samym że cała stacja znajduje się w bezpiecznej pozycji.


29 godzin i 46 minut do uderzenia.


- Jak ją położymy to już będzie nieodwracalne. Jesteście tego pewni? - zapytał Zack po tym jak przygotował rakietę do tego by położyć ją na ruchomej platformie i teraz potrzebował tylko nacisnąć guzik.
- W sumie to nie, ale przestań przedłużać i zrób to.
- No to lecimy. 
15 minut później rakieta leżała na platformie. 
27 godzin i 13 minut do uderzenia.
- Silniki gotowe do opalenia za 5, 4, 3, 2, 1, zapłon.


Po odpaleniu silników baza powoli metr za metrem zaczęła zmieniać swoje położenie. Metr za metrem w stronę ratunku swoich planów, marzeń i nadziei przez które załoga Julii w ogóle się tu znalazła. Metr za metrem do celu.

 


K O N I E C

 

Dla Autora inspiracją do napisania tego opowiadania było twierdzenie Kopernika w geometrii płaskiej oraz hasło „Zatrzymał Słońce, ruszył Ziemię”.

 


 

Konkurs literacki Uranii Nowe Dzienniki Gwiazdowe

Nowe Dzienniki Gwiazdowe

 

Jesteś fanem fantastyki naukowej? A może próbujesz sił w pisaniu literatury science-fiction? Zapraszamy do przysyłania prac na konkurs literacki Uranii Nowe Dzienniki Gwiazdowe.

 

Aby dowiedzieć się więcej o konkursie Nowe Dzienniki Gwiazdowe, wejdź tutaj.