Wrzenie w Kolonii X–1473
Rysunek Łucji Kasiniak pt. „Łazik 04”. Źródło: Hevelianum
Rok 2023 został ogłoszony Rokiem Kopernika. Z tej okazji, w numerze 1/2023 czasopisma Urania - Postępy Astronomii ogłoszony został konkurs literacki pt. Fantasia Copernicana na teksty z dziedziny science-fiction w języku polskim, pisane prozą, a inspirowane życiem Mikołaja Kopernika.
Poniżej prezentujemy opowiadanie pt. „Wrzenie w Kolonii X–1473” autorstwa Tomasza Szewczyka.
Tomasz Szewczyk
WRZENIE W KOLONII X–1473
Kapsuła taksówki obniżyła lot. Watzen wyjrzał przez okno. Na ulicach kotłowali się manifestanci. Nawet z tej wysokości słyszał okrzyki i dźwięki syren. Z kilku miejsc unosiły się obłoki gęstego dymu.
Opony, pomyślał. Mimo że popyt na gumę w czasach szybujących aut był bliski zeru, palona guma stanowiła nieodzowny element każdego porządnego protestu.
– Schodzimy do lądowania, panie generale! – usłyszał w słuchawkach.
Kierowca zaparkował na dachu Guberni Kolonii X-1473. Wyciągnął walizkę z bagażnika i wręczył ją Watzenowi. Generał sięgnął do kieszeni marynarki.
– To dla pana, za fatygę. – powiedział, wręczając mu srebrną płytkę.
Taksówkarz przyjął pieniądz i przyjrzał mu się dokładnie. Napis na rewersie głosił „5 koron”. Na awersie widniał symbol Monarchii Lakta Vojo: dziesięcioramienna gwiazda. Mężczyzna spojrzał w zdumieniu na generała.
– Coś nie tak? Nie zostawia się tutaj u was napiwków? – Watzen podrapał się nerwowo po brodzie. – Nie chciałem pana obrazić…
– Nie, nie! Żaden problem… Żadna obraza, panie generale! – odpowiedział, po czym szybko pożegnał pasażera.
Dziwny człowiek. Watzen rozejrzał się dookoła i zobaczył kobietę, śpieszącą ku niemu po płycie vertiportu.
– Generał Lucas Watzen? – zapytała, gdy znalazła się bliżej. Ten skinął głową – Nazywam się Gabriella Zerbi, jestem pierwszą minister Jego Ekscelencji, gubernatora Albego Hohena. Jego Ekscelencja podejmie pana w pokoju kancelaryjnym.
– Jego Ekscelencja? – Watzen uniósł brwi.
– Gubernator Hohen zwraca uwagę na odpowiednie tytułowanie.
– Oczywiście… – odchrząknął – Ale urzędników kolonialnych nie tytułuje się w ten sposób, prawda?
– Owszem, panie generale. Przynajmniej tutaj, w Kolonii X-1473.
Kobieta szła szybko, prowadząc Watzena na jego audiencję u gubernatora. Gdy dotarli do celu, zapukała i pchnęła drzwi.
Gubernator siedział w masywnym fotelu, unoszącym się kilkanaście centymetrów nad marmurową posadzką. Czytał i robił notatki w tablecie. Pierwsza minister podeszła do niego i szepnęła coś do ucha. Odprawił ją ruchem ręki.
Dwaj mężczyźni zostali sami. Gubernator nie odrywał wzroku od tabletu. Po kilku chwilach wyczekiwania Watzen postanowił kaszlnąć. Albe Hohen spojrzał wreszcie na swojego gościa.
– Generale Watzen, jakże jesteśmy szczęśliwi, widząc pana w Kolonii X-1473! – przywołał na twarz przesadnie szeroki uśmiech. – Na marginesie: pracujemy nad zmianą nazwy tego miejsca. X-1473 brzmi fatalnie!
Watzen skinął głową.
– Miło mi gościć w Kolonii, panie gubernatorze. Dziękuję też za zaoferowanie mi pokoju w guberni.
– Ależ oczywiście, generale. Hotele na ulicach miasta nie są bezpieczne. Tym bardziej cieszymy się, że Rząd Centralny dostrzega potrzebę zapewnienia pomocy militarnej.
– Nie wybiegajmy naprzód, panie gubernatorze. Ta kwestia ma zostać oszacowana w trakcie mojej wizyty.
– Oczywiście! – gubernator porozumiewawczo zniżył ton głosu – Ale obaj wiemy, dlaczego przysłano do nas generała Armii Królewskiej.
Watzen ściągnął brwi.
– Zapewniam, panie gubernatorze, że moje kompetencje nie ograniczają się do spraw militarnych.
– Ma się rozumieć, generale! Proszę nie czuć się urażonym! – Hohen wcale nie wyglądał na zakłopotanego.
Nie chcąc pozwolić na kolejne złośliwe uwagi, Watzen postanowił przejść do sedna.
– Niech mi pan powie – zaczął – Dlaczego to właśnie w Kolonii X-1473, pod pana rządami, dochodzi do największych zamieszek w całej Monarchii? Jest tu wszystko: infrastruktura, fabryki, niskie bezrobocie, dopływ towarów i usług z centralnych portów. Do tego siedziby dużych korporacji i instytucji królewskich. Macie nawet swoją mennicę i stałe dostawy kruszcu. Dlaczego ludzie się buntują?
Hohen patrzył na generała w milczeniu. W końcu wzruszył ramionami.
– Związki zawodowe i wolne stowarzyszenia, generale – powiedział. – Zbyt długo pozwalałem na swobodne i niekontrolowane zrzeszanie się moich poddanych.
– Ma pan na myśli poddanych króla?
Gubernator zbył pytanie machnięciem ręki.
– Z czasem do głosu doszli awanturnicy i podżegacze. Republikanie, secesjoniści, przestępczy element. Widzi pan, generale, nie zdusiłem tych ruchów w zarodku, a teraz ich liderzy zamącili w głowach ludu.
– To dziwne. Ludzie, jak mi się wydaje, dają się ponieść demagogom, kiedy istniejąca już sytuacja ekonomiczna jest niestabilna.
– Najwyraźniej nie ma pan, generale, dostatecznego doświadczenia w tych kwestiach.
Gubernator podniósł się ciężko, a jego lewitujący tron, uwolniony, podskoczył o kilka centymetrów.
– Widział pan z taksówki, jak wygląda sytuacja, prawda? Tu nie potrzeba wielkich śledztw, a szybkiej militarnej akcji.
– I Monarchia zapewni ją, panie gubernatorze, jeśli potwierdzę, że są ku temu przesłanki. A skoro o tym mowa, chciałbym zobaczyć program wizyty: z jakimi delegacjami się spotkam, o czym będziemy rozmawiać.
Hohen znów kazał czekać kilka sekund na swoją odpowiedź.
– Wszystko, czego pan potrzebuje, generale, może pan usłyszeć ode mnie.
– Oczywiście. Nie będzie pan miał mi jednak za złe, jeśli wysłucham również głosów przedstawicieli mieszka…
– Dlatego nie zaplanowałem żadnych spotkań z delegatami – Hohen wpadł mu w słowo – Za to ja będę do pana dyspozycji całe jutrzejsze przedpołudnie.
– Nie zaplanował pan… Żadnych spotkań…?
– Dobrze pan mnie zrozumiał, generale.
Watzen poczuł wzbierający w nim gniew.
– Przecież to niedorzeczne! W instrukcjach poprzedzających mój przyjazd miał pan dokładnie wypisane, czego oczekujemy!
– Instrukcje… Tak… – ironiczny uśmiech nie schodził z twarzy gubernatora – Uznałem je za niezasadne.
– Nieza… Pan świadomie utrudnia oficjalne królewskie dochodzenie! Rząd Centralny o tym usłyszy!
– Moje źródła mówią mi, generale, że ma pan dwa dni na swoje… “Dochodzenie” – ostatnie słowo wymówił z nutą kpiny w głosie – Rząd spodziewa się raportu przed swoim kolejnym zebraniem. Aby mógł zagłosować za desantem armii. Zdaje się, że wszystko jest już zdecydowane. Pan ma tylko zagrać rolę kontrolera, prawda?
– Myli się pan… – odpowiedział generał, ale miejsce gniewu szybko wypełniało zrezygnowanie.
Gubernator był przygotowany i właśnie go zaszachował. Raport istotnie miał być gotowy w ciągu dwóch dni. Jeśli konflikt dało się rozwiązać pokojowo, Watzen musiał stwierdzić to jednoznacznie. Ministrowie byli gotowi wysłać armię i bez raportu. Hohen odbierał zaś właśnie mu szansę na zatrzymanie interwencji. Bez rozmów z mieszkańcami, zamknięty w guberni, był bezużyteczny.
– Przepraszam, generale. Myślę, że źle zaczęliśmy tę wizytę – powiedział Hohen łagodniejszym tonem – Proponuję, aby udał się pan teraz na odpoczynek. Spotkajmy się jutro w Sali Kongresowej o dziewiątej. Udzielę panu wszelkich informacji, aby mógł pan utwierdzić się w przekonaniu, że Kolonia potrzebuje pomocy.
Watzen kiwnął głową. Nie chciał dłużej prowadzić tej rozmowy. Gubernator dotknął swojego tabletu, a po chwili oczom generała ukazała się znów Gabriella Zerbi.
– Pozwoli pan, że zaprowadzę pana do pokoju.
Watzen podążał krętymi korytarzami guberni za pierwszą minister. Gdy znaleźli się w bezpiecznej odległości, złapał ją za ramię.
– Zerbi, gubernator odciął mnie od wszelkich informacji. Co naprawdę dzieje się w Kolonii?
– Zamieszki, panie generale. Przestępczy element, rewolucjoniści. – odpowiedziała mechanicznie.
– Wiem, że jest coś jeszcze. Wiem, że gubernator coś ukrywa.
– Jego Ekscelencja wyjaśni panu wszystko w szczegółach podczas jutrzejszej sesji. Jestem tego pewna.
General westchnął. Nie chciał okazywać gniewu wobec niewinnej osoby.
– Nie rozumiem tej sytuacji, Zerbi. Wszystko, od kiedy postawiłem nogę w Kolonii, wydaje mi się podejrzane. – spojrzał na kobietę – Weźmy chociażby panią. Pierwsza minister, druga najważniejsza urzędniczka Kolonii. Dlaczego Hohen każe pani odprowadzać mnie do pokoju, jakby była pani tutaj recepcjonistką?
– Jego Ekscelencja ma swoje powody. Często każe mi… Prosi mnie, abym brała osobistą odpowiedzialność za wygodę gości z centrali.
– Otrząśnij się, Zerbi! – syknął, nie mogąc dłużej powstrzymać emocji – Armia Królewska już czeka w portach. Rząd jest gotów podpisać rozkaz wysłania trzech statków do Kolonii. 15 tysięcy żołnierzy może się tu zjawić w ciągu tygodnia. To będzie masakra!
– Gubernator zabronił mi… – szepnęła.
– I co z tego? Ludzie zginą! Pomóż mi!
– To byłaby zdrada… Skazałby mnie na śmierć…
– O czym pani mówi? W Monarchii Lakta Vojo nie ma kary śmierci!
– Tutaj jest… Jego Ekscelencja wprowadził stan wyjątkowy. Na terenie Kolonii może skazać na śmierć każdą osobę.
– Ale…
– Tu jest pana pokój, panie generale. – ucięła pierwsza minister.
Watzen spojrzał na nią, potem na drzwi pokoju. Postanowił spróbować jeszcze raz.
– Niech pani posłucha, Zerbi. Zapewnię pani pełne bezpieczeństwo. Muszę jednak dowiedzieć się, co tutaj się dzieje. Zanim będzie za późno!
Kobieta spojrzała na niego i w jej oczach dostrzegł niepewność. Kiedy otworzył usta, aby dorzucić jeszcze kilka argumentów, ta ukłoniła się i wybiegła z korytarza.
Kilka minut później wróciła jednak, trzymając w rękach dwie płytki oraz książkę.
– Czyta pan łacinę, panie generale? – szepnęła.
– Tak, oczywiście.
– To wszystko, co mogę dla pana zrobić. – wręczyła mu trzy przedmioty i odeszła, nie żegnając się.
Generał obejrzał dokładnie książkę. Potem przeniósł wzrok na płytki. Obie miały wartość pięciu koron, jednak różniły się awersami. Pierwsza, znajoma generałowi, przedstawiała symbol Monarchii. Na tej drugiej widniała twarz gubernatora Albego Hohena.
Musi pochodzić z lokalnej mennicy. Nawet pieniądz oddaje tu megalomanię gubernatora. Zerbi wyraźnie chciała coś mu zasugerować, on jednak nie rozumiał sugestii.
Czas na lekturę, pomyślał, i otworzył książkę.
Następnego poranka Watzen został doprowadzony do Sali Kongresowej. Gubernator siedział już przy ogromnym stole. Zerbi ustawiła się w rogu, czekając na ewentualne rozkazy.
– Dzień dobry, generale! Ufam, że nie brakowało panu niczego w naszych pokojach! – nie czekając na odpowiedź, dodał – Jeśli chce się pan czegoś jeszcze dowiedzieć, służę pomocą! Jeśli nie, z chęcią omówiłbym szczegóły operacji militarnej.
– Oczywiście, panie gubernatorze. Chciałbym zapytać tylko o sytuację ekonomiczną Kolonii. Żebyśmy mieli to za sobą.
Hohen chrząknął, niezadowolony.
– Była bardzo dobra, generale. Zanim zaczęły się zamieszki.
– A jak było z inflacją?
– Nie mierzymy jej dla Kolonii, generale. Polegamy na danych dla całej Monarchii – gubernator westchnął – Byłoby lepiej, gdyby skupił się pan na sprawach, w których jest pan ekspertem. Bez urazy.
– Jestem ekonomistą z wykształcenia.
– A jednak nigdy nie udało się panu, generale, opuścić armii i otrzymać, powiedzmy, teki ministra gospodarki.
Watzen umilkł. Uwaga Hohena była celna i – niechętnie przyznał to w duchu – bolesna.
– Czy wie pan, panie gubernatorze, dlaczego przestaliśmy polegać na pieniądzu elektronicznym? – kontynuował, nie chcąc okazać zranionej dumy.
– Oczywiście, generale. Rebelia w Tiedemanium, zhakowanie systemów bankowych całej Monarchii…
– Dokładnie. Ludzie utracili zaufanie nie tylko do obrotu bezgotówkowego, ale w ogóle do pieniądza fiducjarnego.
Hohen zmarszczył brwi.
– Jestem zajętym urzędnikiem, a pan, generale zdaje się marnować mój czas. Czym jest ten pieniądz fiducjarny?
– To waluta, która nie ma oparcia w kruszcu. Nasze stare, dobre banknoty. Są bezwartościowe, od kiedy ludzie stracili do nich zaufanie. Musieliśmy wrócić do pieniądza kruszcowego, zacząć bić płytki ze srebra. I tu zaczyna się pana rola.
Gubernator tracił cierpliwość.
– Ta dyskusja nie prowadzi do…
– Czy wie pan, kim był Mikołaj Kopernik? – przerwał mu Watzen.
– Kopernik? Jasne. Astronom. Ze Starej Ziemi. Co ma wspólnego z…
– Kopernik zajmował się nie tylko astronomią. Niedawno wpadła mi w ręce jego praca z zakresu ekonomii, Monetae cudendae ratio – Watzen spojrzał ukradkiem na Gabriellę Zerbi, ta jednak miała wzrok wbity w podłogę – Wyłożył w niej zgrabną teorię ekonomiczną: Jeśli w obiegu istnieją dwa rodzaje pieniądza, którym nadana jest równa wartość, ale jeden z nich jest postrzegany jako lepszy, ten lepszy pieniądz będzie gromadzony. Tezauryzowany. W obiegu pozostanie pieniądz gorszy. Gorszy pieniądz wypiera lepszy. Już pan wie, do czego zmierzam?
– Nie. – gubernatorowi po raz pierwszy brakowało słów.
Watzen wyjął z kieszeni marynarki płytki i położył je na stole.
– Dwie płytki o takiej samej wartości prawnej. Pierwsza pochodzi z Centralnej Mennicy Królewskiej. Druga z lokalnej mennicy Kolonii. Znajdującej się pod nadzorem gubernatora Kolonii.
– Mam koncesję na bicie płytek, generale! Srebro dostarczane jest z centrali. Dokładnie zważone. Z instrukcją, ile płytek powinno się z niego otrzymać. Do czego pan zmierza? – twarz Hohena wyrażała już tylko gniew – Mój pieniądz ma być gorszy? Jak, pytam?!
Watzen pokiwał głową w zamyśleniu.
– Na ostateczny dowód będziemy musieli poczekać. Ale próbki zostały już wysłane do analizy w stolicy. Razem z moim raportem. Ukończyłem go w nocy.
– Co?! Bez konsultacji ze mną?! Coś tam napisał, żołnierzyku?! – wychrypiał Hohen.
– Pana płytka jest lżejsza od płytki królewskiej. Dodaje pan do srebra jakiegoś innego metalu. Aluminium, jak sądzę. Psuje pan pieniądz!
– Ty kłamco! – Hohenowi trzęsły się ręce.
– Mieszkańcy Kolonii gromadzą płytki królewskie, wydają tylko lokalne. Pan bije ich coraz więcej. To powoduje inflację. Handel zwalnia, dochodzi do stagnacji. Taka jest moja teoria. Pan, jak podejrzewam, zachowuje nadwyżkę srebra dla siebie. – Watzen przeszył Hohena zimnym spojrzeniem – Wszystko to zostanie wykazane w postępowaniu karnym przeciwko panu…
– To fałszywe oskarżenia! Nie pozwolę na to!
– Jest pan skończony. Jedynym honorowym wyjściem jest złożenie rezygnacji.
– Nigdy! TO JEST MOJA KOLONIA!
– Przegrałeś, Hohen! Podpisz rezygnację tu i teraz, a ja zagwarantuję ci osobiście uczciwy proces!
Gubernator wyszczerzył zęby.
– Nie, Watzen. To ty jesteś przegrany! – szybkim ruchem wyciągnął miotacz laserów z kabury przy swoim pasie i wycelował w Watzena.
Rozległ się syk lasera. Sekundę później gubernator padł na posadzkę bez życia. Watzen spojrzał w róg sali. Gabriella Zerbi trzymała w ręku własny miotacz.
– Zerbi…? Co pani zrobiła…?
– Znam zbyt dobrze Jego Eks… Hohena. Wiem, jak kończą się jego wybuchy złości.
– Ja… Dziękuję…
– Zatrzymał pan właśnie rzeź w Kolonii. Przynajmniej tyle mogłam zrobić.
Zerbi mówiła pewnym głosem, ale Watzen widział, że trzęsą się jej kolana.
– Powinniśmy złożyć raport – powiedział – Działała pani w stanie wyższej konieczności. I jeszcze jedno, Zerbi.
– Tak…?
– Jest pani teraz najwyższym urzędnikiem królewskim na miejscu. Ma pani władzę, aby zaprowadzić porządek w Kolonii, zanim włączą się w to ministrowie Rządu Centralnego. Moja rada brzmi: Proszę z tej władzy skorzystać.
Watzen opuszczał Kolonię X-1473, wiedząc, że los jej mieszkańców jest w dobrych rękach. Ocaliła ich Gabriella Zerbi oraz stara teoria ekonomiczna. Postanowił złożyć oficjalny wniosek do Rządu Centralnego. Zgadzał się z Hohenem: to miejsce potrzebowało nowej nazwy. Znalazł idealną: Colonia Copernicana
K O N I E C
Niniejsze opowiadanie inspirowane jest pracami Mikołaja Kopernika z zakresu ekonomii, przede wszystkim jego teorii znanej dziś pod nazwą prawa Kopernika-Greshama, wyłożonej w traktacie Monetae cudendae ratio. Imiona, nazwiska i nazwy własne w opowiadaniu nawiązują swobodnie do postaci, które przewinęły się przez życie Mikołaja Kopernika.
Opowiadanie ukazało się drukiem w Uranii nr 5-6/2023
Konkurs literacki Uranii z okazji Roku Kopernika 2023
Jesteś fanem fantastyki naukowej? A może próbujesz sił w pisaniu literatury science-fiction? Albo może jesteś już uznanym pisarzem i chcesz uczcić Rok Kopernika 2023? W każdym z tych przypadków możesz nadesłać swoją twórczość na konkurs literacki Uranii!
Aby dowiedzieć się więcej o konkursie, wejdź tutaj.